Jim Hopper siedział przy stoliku w restauracji, bębnił palcami w stół i opróżniał kolejny kieliszek alkoholu. Powinien się domyślić, że nie przyjdzie. Pewnie rano będzie się tłumaczyć jakąś żałosną wymówką. Chociaż może naprawdę coś jej wypadło. Może znowu coś się stało Willowi albo zepsuł się jej samochód albo...
- Przepraszam mogę się przysiąść? Czy czeka pan na kogoś? - usłyszał nagle
- Proszę. I tak już pewnie nie przyjdzie - mruknął nawet nie patrząc na "podsiadacza"
Po głosie domyślił się tylko, że to kobieta.
- Randka? - zagaiła
- Nieudana jak widać - prychnął
- Nie przedstawiłam się [T.I] [T.N] - zreflektowała się nieznajoma
- Jim Hopper - w dalszym ciągu nie podniósł na nią wzroku
- Hopper? Wróciłeś do Hawkinks kiedy?
- Czy my się znamy? - dopiero w tym momencie na nią spojrzał
Miała długie/krótkie [K.W] włosy, piękne [K.O] oczy i malinowe usta. Wyglądała bardzo naturalnie. Ramiona miała otulone lekkim "nietoperzowatym" sweterkiem przez co nie widział w co właściwie jest ubrana.
- Ty mnie nie znasz ale ja ciebie tak - podniosła do ust kieliszek z chianti - przepraszam uznałam, że skoro nie przyjdzie to mogę się poczęstować
Hopper uśmiechnął się delikatnie. W jej prostolinijności było coś uroczego.
- Chodziliśmy do jednej szkoły. Byłam rok młodsza ale chodziłam z tobą na niektóre zajęcia. Podejrzewam, że nie wiedziałeś o moim istnieniu. Ale nie wiedziałam, że mieszkasz w Hawkinks myślałam, że wyjechałeś. Znaczy dowiedziałam się tego od Katherine. Nieważne - speszyła się nagle tak jakby myślała, że powiedziała za dużo
- Wyjechałem. Ale wróciłem. Już wiele lat temu
- O no proszę. Ja wróciłam dopiero teraz. Jeździło się trochę po świecie
- Chcieliby państwo zamówić coś do jedzenia? - do stolika podszedł kelner
- Możemy prosić o menu? - zapytała nieśmiało [T.I]
- Oczywiście
- Może odprowadzę cię do domu? - zaproponowała kobieta kiedy wyszli już z restauracji
- Mam samochód. Ale możemy się przejść - odpowiedział i wziął ją pod rękę
- Zapalisz? - zapytał wyjmując z kieszeni paczkę papierosów
- Tylko po to żeby poczuć się jak Joyce - zażartowała i wzięła jednego
- No zgadnij kto mnie wystawił - mruknął i włożył papierosa do ust
- Joyce? Żartujesz? Ona nie wyszła przypadkiem za Lonniego Byersa?
- Są rozwiedzeni od kilku lat - poinformował
- Ale ja was nienawidziłam w szkole - powiedziała nagle [T.I] po dłuższej chwili ciszy - ciebie i Joyce. Zawsze trzymaliście się razem i paliliście pod schodami i...szczerze ci powiem, że wszyscy byli w szoku jak zaczęła chodzić z Byersem. Byliście takim szkolnym pewniakiem i nagle puf. Cieszyłam się wtedy. Myślałam, że może wreszcie mnie zauważysz...i nic. Nadal byłam niewidzialna. Nienawidziłam was bo - zagryzła wargę - bo was kochałam. I ciebie i Joyce. Ty zawsze podobałeś mi się bardziej ale Joyce też była na swój sposób pociągająca. A wy byliście zawsze razem. Nienawidziłam ciebie bo zabierałeś mi Joyce i nienawidziłam Joyce bo zabierała mi ciebie. I kiedy pojawił się Byers to miałam nadzieję, że może wreszcie król szkoły James Hopper zwróci na mnie uwagę. Ale byłam tylko głupiutką dziewczynką licząc, że zdajesz sobie sprawę z mojego istnienia. Przepraszam nie powinnam tego mówić chyba alkohol uderzył mi już do głowy
![](https://img.wattpad.com/cover/281755629-288-k813275.jpg)
CZYTASZ
One shoty xreader/Zamówienia Zamknięte
FanfictionKrótkie historie miłosne między czytelniczką lub czytnikiem a postaciami z różnych fandomów. Pierwsze kilka w przypływie weny. Teraz zaczynam pisać na zamówienie.