Lew i wąż/Draco Malfoy

54 4 0
                                    

Na zamówienie LordNokia
Tam długiego shota to ja w życiu nie stworzyłam. Miałam lekki zastój twórczy ale chociaż cały ten czas poskutkował tworem na ponad 12 000 słów.

Dodatkowe oznaczenia:
[I.O] - imię ojca
[I.M] - imię matki

Pierwsza wyprawa do Hogwartu zawsze była stresującym przeżyciem. Nie inaczej czuła się jedenastoletnia [T.I] stojąc na peronie 9¾ w tłumie innych nastolatków. Rozglądała się nerwowo dookoła i co chwila sprawdzała czy niczego nie zapomniała.
- Będzie dobrze, kochanie - powiedziała jej mama kładąc dziewczynce dłoń na ramieniu.
- Na pewno? - dziewczynka spojrzała na kobietę.
- Na pewno - potwierdził z uśmiechem jej tata - a teraz biegnij już bo się spóźnisz.
Jedenastolatka przytuliła na pożegnanie rodziców, a oni ucałowali ją w policzek. Po tym pobiegła w stronę pociągu. Sowa zahukała niezadowolona ruchem klatki, która obijała się o nogi dziewczynki.

[T.I] przemierzała korytarze w pociągu usiłując znaleźć przedział w którym mogłaby usiąść. Nagle z impetem wpadła na kogoś, a walizka wypadła jej z ręki.
- Uważaj jak łazisz - usłyszała i podniosła wzrok.
Zobaczyła drobnego chłopca o jasnych (prawie białych) włosach i stalowo szarych oczach. Miał bladą cerę i wyniosłą minę. Po tym można było poznać arystokratę.
- Sam uważaj - prychnęła dziewczynka.
Podniosła walizkę i wyminęła chłopca obrzucając go wnikliwym spojrzeniem.

Nagle tuż pod jej stopami pojawiła się ropucha. Dziewczynka bez zastanowienia podniosła płaza i przykryła go drugą dłonią. Nie wzięła przy tym pod uwagę, że musi odstawić walizkę i klatkę. W skutek tego stała na środku korytarza z walizką na podłodze, obrażoną sową w klatce i cudzą ropuchą w rękach. Nagle przed nią pojawiła się dziewczynka z burzą kasztanowych loków na głowie ubrana w szkolną szatę.
- Hej, nie widziałaś może ropuchy Nevilla? - zapytała.
- To ta? - [T.I] otworzyła dłonie.
- Tak, to ta dzięki. Chcesz z nami usiąść?
- Umm chętnie. [T.I] - [T.N] wyciągnęła dłoń na przywitanie.
- Hermiona - szatynka uścisnęła jej dłoń.
[T.I] podniosła klatkę i walizkę i ruszyła za Hermioną.

Ceremonia przydziału poza ogromnym stresem i nowym elementem jej tożsamości (została gryfonką) dostarczyła [T.I] informacje na temat chłopca spotkanego w pociągu. Po pierwsze, tak jak ona, był pierwszorocznym. Po drugie nazywał się Draco Malfoy. A po trzecie i najważniejsze trafił do Slytherinu. Z tego właśnie powodu zanim wyszli z sali [T.I] i Draco posłali sobie nienawistne spojrzenia. Dziewczynka przypomniała sobie jak mama czytała jej mugolską książkę pod tytułem "Ania z Zielonego Wzgórza". Pomyślała, że teraz Draco będzie jej Gilbertem. Musi pokonać go absolutnie we wszystkim. Zapomniała tylko, że Ania i Gilbert w końcu się pobrali.

Nigdy wcześniej ani nigdy później [T.I] nie była tak zdeterminowana jak podczas nauki w Hogwarcie. Kiedy na lekcji eliksirów Snape pochwalił Draco [T.I] za wszelką cenę musiała doprowadzić by pochwalił też jej pracę. Gdy na transmutacji ćwiczyli coraz trudniejsze zaklęcia [T.I] musiała opanować je pierwsza. W prawdzie podczas pierwszej lekcji latania na miotle to Malfoy poderwał się w powietrze ale za to [T.N] o wiele bardziej przyłożyła się do lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami. Uwielbiała obserwować klepsydry domów jednak rosnąca ilość szmaragdów w klepsydrze Slytherinu doprowadzała ją do szału. Za wszelką cenę musiała być lepsza od Draco. Kiedy na koniec pierwszego roku Gryffindor wygrał puchar domów dziewczynka dosłownie skakała z radości.

Ich rywalizacja z roku na rok stawała się coraz bardziej zawzięta. Początkowa niechęć powoli stawała się nienawiścią. Była tym większa, że [T.I] ze względu na swój zapał do nauki zaprzyjaźniła się blisko z Hermioną Granger, a Draco i Hermiona się nie lubili. Nie tylko ze względu na swoje pochodzenie, ale też przez przyjaźń Hermiony z Ronem Weasleyem, który był tzw. zdrajcą krwi oraz Harrym Potterem, z którym Malfoy rywalizował podobnie jak z [T.N]. Już w połowie pierwszej klasy [T.I] założyła sobie zeszyt, w którym zapisywała różne rzeczy o swoim rywalu. Wpisywała tam też riposty na jego złośliwe przezwiska, które przychodziły jej zawsze do głowy zbyt późno. Cała ta walka osiągnęła swoje apogeum w piątej klasie kiedy Harry dostał od "różowej ropuchy" szlaban na granie w quidditcha. Jego miejsce w drużynie zajęła [T.I]. Na pozycji ścigającej szło jej całkiem nieźle. Jednak ona nie chciała być niezła. Chciała być najlepsza.

One shoty xreader/Zamówienia ZamknięteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz