Rozdział 2

50 4 3
                                    

Chloe

Szłam na swoją codzienną zmianę, jak co miesiąc. Stanie za barem i robienie drinków. A jak dziewczyny sie nie wyrabiają to pomagam im jako kelnerka. Fanatic to specyficzny klub ze striptizem w którym, co jakiś czas zaskakuje się męską klientelę ale nie tylko. Dziewczyny robią pokazy show na rurach, tanczą w lożach VIP, a największą popularnością u nas cieszy się taniec akrobatyczny na podwieszanym kole. Praca w klubie była jak normalna praca, jak każda inna. Mam w dupie wasze zdanie, co o mnie teraz myślicie. Nie byzkałam się z nikim, nie robiłam żadnemu facetowi laski, tylko robiłam pieprzone drinki a czasami wykonywałam dość ekstra ciekawą robotę, ale to już po godzinach. I powiem wam o tym nie co później. Weszłam do klubu i zauważyłam moją przyjaciółkę, która stała już za barem i przecierała szklanki. Miałam jeszcze pietnaście minut do swojej zmiany. Zajęłam miejsce przy barze i cierpliwie czekałam, jak czarna mnie zauważy.
- Cześć, Chloe. Dość wcześnie dzisiaj. - stwierdziła odkładając szklankę na blat, a biała szmatkę przerzuciła sobie przez ramie - Po lufie tequili przed pracą?
- Hej, Jess. Wiesz, że nie musisz mnie o to pytać, zawsze jestem chętna na alkohol. - powiedziałam z chytrym uśmieszkiem do mojej przyjaciółki, która już przede mną stawiała dwa kieliszki.
Jeden dla siebie, drugi dla mnie. Rozlała po tequili która była moim ulubionym alkoholem. Nie wyobrażałam sobie, żeby miało zabraknąć tego mocnego, palącego w gardło alkoholu, który uważano za nektar bogów. Szybkim ruchem przechyliłam kieliszek i wypiłam jego zawartość. Alkohol palił mnie w gardło, ale lubiłam to uczucie.
- Ach, miałam ci przekazać. Masz iść do szefa. - zmarszczyłam czoło. Po co miałam do niego iść?
- Po jaką cholerę mam do niego iść? Ostatnio jak zamykałam zmianę to kasa się zgadzała. - stwierdziłam, wstając z barowego stołka.
- Nie mam pojęcia, o co chodzi? Ja ci tylko przekauzje, że masz do niego iść.
Westchnęłam nerwowo i oddaliłam się. Od baru nie było daleko do "strefy" zamkniętej dla nieupoważnionych ludzi. Nie musiałam się przedzierać przez tłum ludzi, bo jeszcze w klubie były jako takie pustki. Przekroczyłam próg i kierowałam się do końca korytarza. Otworzyłam drzwi gdzie znajdowała się garderoba dziewczyn, rzuciłam swoją czarną kurtkę pokrytą ćwiekami na niewielką sofę, która stała od razu przy wejściu. Kiwnęłam głową dziewczyną na powitanie. Trzasnęłam drzwiami i postawiłam kilka kroków w stronę gabinetu mojego szefa. Był on oddalony od garderoby, bo wiadomo, że nasz szef lubił sobie popatrzeć, jak dziewczyny się przebierają i szykują do występów. Że niby tak przpadkiem przechodził. Rozgryzłam go, już pierwszego dnia, gdy zaczęłam prace. Musiałam minąć kilka innych drzwi, aby się tam dostać. Pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Nie bawiłam się w przysłowiowe pukanie do dzrwi.
- Chciał mnie szef widzieć. - spojrzałam na niego podchodząc bliżej biurka. Ten uniósł swój wzrok z nad papierów, które przeglądał.
- Tak, siadaj. - głową wskazał krzesło bym usiadła, za nim to zrobiłam to zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół. Miałam na sobie czarne krótkie spodenki, które ledwo zasłaniały mi tyłek i krótki top. Mój normalny codzienny strój stania za barem. - Przejmiesz dzisiaj jeden występ w prywatnej lozy VIP. Tylko musisz się przebrać. - mężczyzna otworzył szufladę i szybko coś z niej wyciągnął. Rzucił banknoty zwiniętę w rulonik w moją stronę.
- Dlaczego ja? - spytałam przyglądając się pieniądzom. Ok, mogłam to zrobić, ale taniec na rurze to nie moja działka, są od tego inne dziewczyny. Na oko oszacowałam, że jest tam jakieś pięć tysięcy dolarów. Kto płaci tyle kasy za taniec który trwa max trzy minuty na rurze?
- Zastąpisz Nikki. Ona nie mogła przyjść do pracy. - skoro miał to być tylko jeden taniec, to mogłam to zrobić. Nie byłam głupia, domyśliłam się dlaczego Nikki nie ma w pracy, bo dostała wpierdol od swojego faceta. A ten kutas był strasznie zaborczy. Dałam jej swój numer w razie czego, gdyby potrzebowała pomocy to miała się do mnie odezwać.
- Jeden taniec? - chciałam się upewnić, żeby się nagle nie okazało, że będę tam tańczyć aż do zamknięcia.
- Tak. Zatańcz coś super, wiem, że potrafisz, Chloe. Napełnionego erotyzmem. Niech stanie każdemu po kolei. - wpatrywałam się w kasę na biurku. Nie często się zdarza, że ktoś płaci tyle kasy za taniec, a tym bardziej szef proponuje go mnie. A nie innej z dziewczyn. Musi tu być jakiś haczyk. Tylko jaki? Dobrze wiem, że każdy z klientów ma swoją ulubioną dziewczynę, dla której tu taj przychodzi i tylko na nią patrzy. Na terenie klubu nie można uprawiać seksu. Niektóre dziewczyny potrafią  zapchać się kilkoma na raz. Aby tylko zostały przeleciane w drogim aucie i zgarnęły kase. Są po prostu nie wyrzyte.  Ja wchodzę jako nowicjuszka na rurę.
- Jasne, szefie. - zabrałam rulonik banknotów z blatu jego biurka i wyszłam z gabinetu. Przemierzyłam korytarz, a kiedy znalazłam się w garderobie zamknęłam drzwi za sobą. Spojrzałam na swoje odbicie w lustę i postanowiłam się przebrać bo w tym stroju nie mogłam wyjść na scenę. 

Ciemna strona pożądaniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz