Bitwa

20 2 0
                                    

(Kolejnego dnia wróciła do obozu) Wszyscy właśnie poszli. Zostałam tylko ja z starszymi i kociakami. Poszłam na drugą stronę obozu. Nikogo już nie było to dobry momęt na ucieczkę. Wybiegłam z obozu. 
Biegłam w stronę czterech drzew, mine polę walki a potem pobiegne w którąś stronę. Byłam już bardzo blisko nikt mnie nie widział. W biegu przypatrzyłam się walce. Zobaczyłam dużego czarnego kocura atakójącego jakiegoś białego kocura. Zaraz czy to... Biała Burza. Leżał przybity do ziemi, drugi kocur ( Gnat dla jasności) atakował go bez opamiętania.
Ja nie mogłam to tak zostawić... Ale kiedy się na niego rzucę wszyscy się dowiedzą, on się dowie... Rzuciłam się na kocura zwalając to z Białej Burzy.
-Nie masz prawa go atakować!!!- mówiąc to rzuciłam się kocurowi na kark przeganiając go.
Biała Burza się na mnie patrzył. Szybko uciekałam na skraj walki.
Miałam uciekać, ale coś kazało mi tu zostać.
-Ale Rudy Ogon kazał... kierować się tam gdzie ciągnie serce... Bicz. Muszę go zabić.
Pobiegłam poszukać czarnego kocura szybko znalazłam go przy Obłoczonym Ogonie. Obłoczony Ogon leżał zmęczony a Bicz to atakował. Skoczyłam mu na kark odciągnąć to od Obłoczonego Ogona.
-Zabiję cię Bicz.- powiedziałam, miałam napięty każdy mięsień
-Patrzcie obrońca się znalazł. Masz ambitne plany ale ci je popsuje mnie nie da się zabić.
Skoczył na mnie, szybko zrobiłam unik. Kocur szybko zareagował wylądował na cztery łapy i zaczął atakować się od dołu. Udało mi się uniknąć trzech ciosów czwartym dostałam w łapę.
Unikając jego ruchów nie zadam mu żadnego ciosów. - pomyślałam
Szybko podjęłam decyzję przestanę unikać jego ruchów tylko zacznę atakować. Muszę obronić Obłoczonego Ogona i przy okazji zabić Bicza. Skoczył na mnie nie uciekałam tylko wbiłam pazury w jego brzuch. Chciał podgryść mi gardło, ale kopnełam to w brzuch. Odrzuciło go na kawałek. Stanełam przed rannym Obłoczonym Ogonem. Sama byłam ranna moja przednia Łapą była bardzo podrapana, kark i brzuch też.    
-Myślisz że jeśli uda ci się przez chwilę obronić to coś znaczysz. Widzę po tobie że nie jesteś z tąd. Brzybłega.-dodał cicho- Nawet jeśli przez chwilę się obrobisz to i tak nic nie znaczysz. Jesteś nikim.
Wtedy przypomniałam sobie wszystkie złe rzeczy wyzwanie, zdrada rodzeństwa, mówienie że nic nie znacze tylko dla tego że nie jestem z tąd. Ale tagże Błękitną Gwiazdę która mnie uczyła, którą widziała we mnie potencjał. Oraz moją matkę którą z trudem oddała mnie Białej Burzy.
-Może i nie jestem z tąd, ale to nie znaczy że można sobie mną pomiatać, mówić że jestem nikim!!! Otóż znaczę więcej niż ty ja mam serce!!!A skoro mówiłeś tamte słowa to oznacza że chciałeś mnie zastraszyć ale cóż to już nie działa!!! A skoro chciałeś mnie zastraszyć to oznacza że się mnie boisz bo wiesz że jestem silniejsza!!!- po raz pierwszy w oczach Bicza zobaczyłam strach.
Skoczył na mnie wściekły wtedy odskoczyłam i przyjechałam mu pazurami po karku. Zaraz skoczył mi na kark i drapał. Strasznie bolało. Wtedy specjalnie upadłam na plecy przygniatając kocura. Wbił pazury tak głęboko że nie wytrzymałam i podniosłam się. Stanęłam przed Obłoczonym Ogonem, teraz byłam cała we krwi.
-Posłuchaj mam propozycję przyłącz się do nas do mojego klanu.- powiedział kocur ciężko sapiąc
-W ŻYCIU!!!
Znowu skoczył lecz tym razem wylądował o łapę przede mną i mocno drapną mnie pod gardłem. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa upadłam.
-Miałaś szansę ale ją zmarnowałaś. Jesteś nikim.-kocur odchodził. Jego słowo uderzyło we mnie jak grom.
-Ile razy mam ci mówić że jestem kimś!!! - wstałam i skoczylam na niego. Ugryzłam go w szyję. Po tym upadł.
Na długość 10 lisów ( 10 metrów) ode mnie zobaczyłam Lamparcią Gwiazdę. Po tym padłam nie miałam już siły.

Przenoszę się na punkt widzenia Lampardziej Gwiazdy

Zobaczyłam nieżyjącego Bicza a koło niego rannego Obłoczonego Ogona oraz ledwo żywą kotkę chyba klanu Pioruna była cała w krwi. To ona zabiła Bicza. Pobiegłam po pomoc.
Koty klanów jeszcze się biły musiałam to zakończyć.
-BICZ NIE ŻYJE!!!- krzyknęłam na całe gardło
Koty Klanu Krwi zaczęły się wycofywać
-Dobra robota Lamparcio Gwiazdo.- pochwalił mnje Ognista Gwiazda
- Jak to zrobiłaś?- zapytał Szara Pręga
- To nie ja!!! Ja tylko informuję.
-To kto?- zapytało dużo kotów
-Jakaś kotka chyba waszego klanu.- powiedziałam do Ognistej Gwiazdy.- Nie wiem która jest cała we krwi nie wiem czy przeżyje jest tam też ranny Obłoczony Ogon. Potrzeba szybko medyków.
Jakiś kot pogonił po medyków. Szybko pojawiła się Rozrzażona Skóra.
-Tędy.- wskazałam drogę- To ona. - pokazałam na zakrfawioną kotkę.
Rozrzażona Skóra od razu do niej pobiegła.
-Kto to?- zapytał Ognista Gwiazda- Rozrzażona Skóra popatrzyła się na Ognistą Gwiazdę
-To.... Śnieżna Łapa.
- Co to nie możliwe miała zostać ona nie potrafi walczyć!- wykrzykneła Piaskowa Burza
- Nie potrafi?- zapytał Obłoczony Ogon wstając.- Nie potrafi!? Nie dałem radę Biczowi miał mnie zabić, ale ona stanęła w mojej obronie! Ona! Sama z nim walczyła i to pokonała, przy tym sama dając się zranić! Wiesz co ja myślę? Ja myślę że jesteś złym mentorem gdybyś była dobrym od razu byś zobaczyła że umie walczyć. To nie była walka od tak ona musiała to umieć o wiele wcześniej.
Wszyscy milczeli. Ja nie wiedziałam co powiedzieć.

Punkt widzenia Białej Burzy
Wszyscy zebrali się w jednym miejscu. Słyszałem że ktoś zabił Bicza i został bardzo ranny. Ciekawe kto to?
Przebiłem się przez tłum i  mnie zamurowało...
-Tylko nie ona.- szepnełem
-Biała Burzo...- zaczął Ognista Gwiazda
-Ona miała zostać w klanie. Miała tam zostać! Co ona tu robiła? - wykrzyczałem
- Nie wiem. Wiem tylko tyle że uratowała nam życie.- powiedziała Piaskowa Burza
Rozrzażona Skóra do nas podeszła z smutnym wyrazem pyska.
- Co się stało?- zapytałem
-Przykro mi Biała Burzo. Pożegnaj się z nią.
- Co, nie. - podbiegłem do Śnieżnej Łapy- Przepraszam. Bardzo przepraszam.- po pysku spływały mi słone łzy.
-Biała Burzo.- usłyszałem cichy szept Śnieżnej Łapy- Wybaczam ci.
Podszedł do mnie Ognista Gwiazda.
-Śnieżna Łapo za swoje zasługi będziesz znana w Klanie Gwiazd jako Iskra Śniegu wojowniczka Klanu Pioruna.- po tym Iskra Śniegu odeszła.

Iskra Śniegu
Obudziłam się na pięknej polanie z klifem. Z odległości 10 lisów (10metrów) stała biała kotka taka jak ja.
- Czy...
-Witaj córeczko.
Pobiegłam do niej się przytulić. Teraz nic nas nie rozdzieli.

I o to moja historia
Od nikogo do bochaterki
Teraz jestem w Klanie Gwiazd
I nareszcie jestem...
Szczęśliwa

No to już koniec jak się podobało. Trudno było mi uśmiercić Iskrę Śniegu ale rozumiecie musiałam. To już koniec nie będzie więcej części o jej losach.
Słów 1047

Wojownicy Iskara Śniegu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz