28

442 17 168
                                    

TW: samookaleczanie, gwałt, samobójstwo(???)

*******

*Harumi*

Gdy usłyszałam to pytanie, nie wiedziałam co zrobić. Ciągle czułam na sobie wzrok Kai'a, który przeszywał mnie od środka. Czułam na sobie wzrok wszystkich obecnych, co jeszcze bardziej mnie przytłoczyło. Zrobiło mi się jakoś tłoczno, tak, że ciężko mi się oddychało.

Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się słabo. Cofnęłam się do tyłu, jednak Lloyd przytrzymał mnie. Oparłam się o drzewo, powoli siadając.

Lloyd podszedł do mnie cholernie zatroskany i wziął moją rękę. Próbowałam mu ją zabrać, jednak nie było nawet sensu się z nim siłować. Powoli podniósł rękawek w górę, ukazując głębokie rany na nadgarstku. Nie umiałam niczego wyczytać z jego twarzy. Był jednocześnie zatroskany, zmartwiony, przerażony i smutny, nie wiedziałam co w tym momencie myślał.

Spojrzał prosto w moje oczy z takim strachem, że łzy same mi napłynęły. Wtuliłam się w niego, już nie wytrzymując. Czułam się fatalnie, czułam się winna.

Po chwili Lloyd odsunął się ode mnie i wytarł moje łzy z twarzy. Spojrzał jeszcze raz na mój nadgarstek. Była na nim jedna, długa, najgłębsza rana, a na niej kilka mniejszych. Wyglądało to tragicznie, tak, jakbym conajmniej próbowała się zabić.

- Rumi dlaczego... kto... c-czemu... j-ak... - jąkał się Lloyd, w kompletnym osłupieniu.

Automatycznie spojrzałam na Kai'a. Nie był wściekły, tak jak zwykle. On był potwornie przerażony. Przerażony, zmieszany, nie wiedział co ze sobą zrobić. Lloyd zauważył gdzie powędrował mój wzrok i powoli spojrzał w tamtym kierunku.

Nastała długa, grobowa i niekomfortowa cisza, podczas której Lloyd i Kai patrzyli sobie prosto w oczy. Cisza była tak stresująca, że słychać było tylko nasze oddechy. Lloyd wstał, a ja zauważyłam, że jego ręce lekko drżały.

- Lloyd-

- N-Nie... - przerwał mu, w totalnym osłupieniu i szoku, mierząc go od głowy do stóp. Lloyd zakrył sobie usta dłonią, kręcąc głową przecząco, jakby chciał pozbyć się tej informacji z głowy.

- Posłuch-

- Nie. Nie, nie, nie, nie, nie. T-To nie może być... To n-nie możesz być... To nie ma s-sensu... TO KURWA NIE MA SENSU! - krzyknął bardziej z przerażenia niż wściekłości. Lloyd'owi łzy spływały po policzkach ciurkiem, kiedy coraz bardziej uświadamiał sobie stan sytuacji.

- Lloy-

- JAK MOGŁEŚ?! - krzyknął Lloyd, z bólem w głosie, popychając Kai'a na jakieś drzewo i podchodząc do niego niebezpiecznie blisko. - JAK MOGŁEŚ TO ZROBIĆ!? JAK. MOGŁEŚ. JEJ. TO. ZROBIĆ?! - z każdym słowem, starał się zadać cios, w coraz większej histerii. - JAK MOGŁEŚ TO ZROBIĆ MI!?

To wszystko działo się zbyt szybko. Ja siedziałam dalej, zapłakana i przerażona, Nya podeszła do mnie i zaczęła mnie uspokajać. Cole starał się odciągnąć wierzgającego Lloyd'a od Mistrza Ognia.

W końcu Lloyd uderzył Kai'a z pięści w twarz. On splunął krwią, odszedł na kilka kroków, a następnie zamachnął się, aby oddać cios. Jay i Zane złapali go w ostatniej chwili, jednak po kilku sekundach on się wyrwał i uderzył Lloyd'a.

love never dies | llorumi | ninjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz