24

417 19 76
                                    

*Lloyd*

- Cholera, co mamy robić? - zapytał Cole. - Nie możemy Mel zostawić tutaj, a musimy jak najszybciej iść po ten głupi badyl.

- A może zadzwońmy do Pixal? - zaproponowała Nya. - Ona ciągle jest na górze, może tu przypłynąć jakimś mechem i ją wziąć.

- Zadzwonię do niej. - oznajmił Zane, wybierając Pix na nadajniku.

- Zane? Czy wszystko w porządku? - zapytała zaniepokojona dziewczyna.

Swoją drogą od zawsze podziwiałem ich duet. Mimo długiej rozłąki, widać, że zależy im na sobie nawzajem, że sobie ufają, martwią się o siebie i naprawdę kochają. Zane i Pixal są dla siebie stworzeni jak nikt inny i nie tylko ja tak uważam.

- Pix, czy mogłabyś do nas przypłynąć? Mamy pewne zmiany planów, Mel leży nieprzytomna, a my musimy iść na pewną wyspę, aby zdobyć dla niej leczniczy kwiat. Jakbyś mogła tu przypłynąć i zabrać ją w bezpieczne miejsce, było by dobrze.

- Jasne, postaram się niedługo być, tylko wyślij mi wasze współrzędne. A tak w ogóle, dzwonił do mnie mistrz Wu, powiedział, że Garmadona nie ma i że wszystko jest narazie w porządku, więc mamy się nie martwić. - powiedziała spokojnie. - Ustaliłam z nim, że jeżeli Garmadon pojawi się, wyśle sygnał, abyście o tym wiedzieli.

- Okej, no to dobrze, że narazie wszystko jest dobrze. Już wysyłam ci współrzędne. - oznajmił Zane i rozłączył się. - Musimy chwilę zaczekać.

- To błagam, usiądźmy, bo moje nogi umierają. - jęknął Jay i prawie natychmiast znalazł się na podłodze. Postąpiliśmy jego śladem.

Zapadła chwilowa cisza, słychać było jedynie wodę i nasze oddechy. Jednak mimo wszystko ta cisza nie była niezręczna, była komfortowa i nikomu nie przeszkadzała. Dziwiło mnie to.

- Jak myślicie... - przerwała ten spokój Rumi, niespokojnie bawiąc się swoimi palcami. - Czy Kai mówił poważnie o tym, że chce się zemścić i walczyć z Garmadonem?

- Nie sądzę. - odpowiedziała jej Nya. - Kai jest może głupi, ale nie aż tak. On wiele razy robi coś takiego, mówi, że zrobi jedno, ale i tak robi drugie, więc podejrzewam, że wcale nie idzie walczyć z żadnym Garmadonem. Prędzej zesrałby się niż z nim się zmierzył. Raczej po prostu sobie gdzieś popłynął, aby odetchnąć. Martwi mnie jednak jedno... - zawahała się.

- Co? - zachęciłem ją. Nya westchnęła, ale postanowiła kontynuować.

- Nigdy nie widziałam go w takiej furii. Naprawdę nigdy. Co by się nie stało, czy walka z ojcem, kiedy myślał, że jest on zdrajcą, czy walka z Morro, który opętał Lloyd'a, bez względu na to z kim musiał się mierzyć, co musiał robić, nigdy nie widziałam u niego takiej nienawiści do drugiej osoby. Nie mam pojęcia co mu się dzieje i martwię się o niego,
bo to przestało być zwykłym brakiem sympatii... Boję się tego co on może zrobić...

Zmarszczyłem brwi, zdezorientowany.

- Co masz na myśli? - zdziwił się Cole.

Nya przymknęła oczy, wzdychając.

- Nigdy wam tego nie mówiłam, ale chyba trzeba to powiedzieć...- odrzekła niespokojnie.

Jay, widząc jak Nya się stresuje, wziął jej dłoń w swoją, aby dodać jej otuchy. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

- On naprawdę jest w stanie coś sobie zrobić... - kontynuowała. - On... On zanim został ninja, kilka lat wcześniej miał problemy ze sobą. Konkretnie z agresją. Był w stanie po lekkiej kłótni rozwalić pół mieszkania, od rozwalonych obrazów, po wyrwane z zawiasów drzwi. Po głupiej ocenie z matmy pobił jakiegoś obcego chłopaka, aby się wyżyć. Zdarzało mu się wybijać okna, zajebać z pięści z całej siły w ścianę, rzucić telewizorem o ziemię... Przez najmniejsze drobnostki...

Spiąłem się cały, kiedy to usłyszałem i zacząłem w głowie tworzyć sobie najróżniejsze i najgorsze scenariusze o tym, co Kai mógł jeszcze zrobić. Do oczu Nyi powoli zaczęły napływać łzy, co przeraziło mnie jeszcze bardziej.

- K-kiedyś podniósł rękę na mnie... - zapłakała, wycierając łzy jak najszybciej mogła. - Zmusiliśmy go, aby udał s-się do specjalisty. Od tamtej pory wszystko był dobrzeee... Niestety l-lekarz czy psycholog, chuj wie co to było, powiedział, że to może się nawrócić, jeśli przeżyje coś, co może negatywnie na niego z-zadziałać... B-Boję się, że to powróciło. On jest w stanie teraz zrobić wszystko, rozumiecie? On może chcieć sobie coś zrobić, może chcieć się zabić, może-

- Hej, Nya, spokojnie, wszystko jest dobrze. - usłyszeliśmy głos, z wejścia do jaskini. - Nic sobie nie zrobię.

Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Kai'a i Pixal, idących w naszą stronę. Odetchnąłem.

*Harumi*

- Kai, co ty tu robisz?! - zdziwiła się Nya, wycierając łzy.

- Siostra, wszystko jest okej, naprawdę. - powiedział, podchodząc do niej i przytulając ją. - Musiałem tylko odetchnąć, już jest okej. Serio. Płynąłem w tą stronę, gdy nagle zobaczyłem Pixal i zabrałem się z nią.

- Nie strasz mnie tak więcej. - załkała Nya, wtulając się w brata.

- Nie będę.

- Nie chcę przerywać tej rodzinnej chwili, aleeeee... - zaczęła Pixal niepewnie. - Ale muszę jak najszybciej wracać na powierzchnię, więc idzie z tym to, że muszę zabrać Mel. Pomoże mi ktoś ją zabrać do mecha?

- Właściwie to ja mogę. - powiedziałam niepewnie. Zależało mi, aby odbudować zaufanie ninja, więc chciałam pomagać, gdy tylko mogłam.

- W porządku. - powiedziała Pix i podeszła do Melissy.

- Czekajcie, ja też wam pomogę. - zawołał Kai, na co lekko się spięłam. Wymieniłam krótkie spojrzenie z Lloyd'em. - Same przecież jej nie zaciągniecie, co nie?

Pixal wzruszyła ramionami. Reszta ninja została na końcu jaskini, aby omówić plan działania, a my wspólnie zanieśliśmy Mel do mecha. Usadowiliśmy ją na tylnim siedzeniu.

- Okej, dzięki, już sobie poradzę. - oznajmiła Pix, wchodząc do maszyny. - Jakby coś się działo to dajcie znać. W końcu jestem Samurajem X, co nie? - zaśmiała się.

Pokiwaliśmy głowami. Gdy dziewczyna zniknęła z mojego pola widzenia, skierowałam się w głąb jaskini. Nagle jednak coś niespodziewanie mocno złapało mnie za nadgarstek i pociągnęło w tył. Przeraziłam się, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że to Kai.

Drugą ręką gwałtownie zakrył mi usta, tak bym nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku, a następnie gwałtownie przycisnął do ściany. Z przerażenia nie mogłam nabrać powietrza.

- Posłuchaj mnie ty kurwo i się nie wyrywaj, bo to jeszcze gorzej ci wyjdzie. - powiedział cicho, takim złowrogim głosem jakiego nigdy u niego nie słyszałam. Łzy strachu napłynęły mi do oczu. - Przestaniesz zbliżać się do Lloyd'a całkowicie, albo osobiście cię do tego zmuszę i nie będę się z tobą cackał. A jeżeli piśniesz komukolwiek słówko o tym co ci właśnie powiedziałem, to nie skończysz zbyt dobrze. Rozumiemy się, szmato?

Po tych słowach, wyjął nóż z kieszeni i leciutko przejechał nim po mojej szyi, aby dać mi do zrozumienia, że mógłby zrobić to mocniej. Następnie mnie puścił i patrzył się na mnie przez chwilę tak przeszywającym wzrokiem, że aż go na sobie poczułam.

Mogłam pobiec do ninja i im to wszystko wykrzyczeć, powiedzieć im o tym całym zdarzeniu, bo nie zdążyłby czegokolwiek mi zrobić i byłabym bezpieczna.

Ale stchórzyłam. Kolejny raz wybieram złą drogę i nie pisnę ani słowa.

********

przepraszam kai
kocham cie kai nie chcialam bys byl tak okropna postacia
😫😫😫

love never dies | llorumi | ninjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz