TEN ROZDZIAL WYGLADA W KONCU TAK JAK CHCIALAM
*Lloyd*
Mnie chyba nieźle popierdoliło.
Jeszcze nie dawno pragnąłem jej śmierci. Modliłem się, aby jej już nigdy nie spotkać, nigdy już nie zobaczyć. Dlaczego się ugiąłem, dlaczego zaufałem jej kolejny raz? Dlaczego znów popełniam ten sam błąd?
Coś jednak kazało mi jej pomóc. Nie wiedziałem dokładnie co to było, ale nie pozwoliło mi jej tak po prostu zostawić.
Harumi była w bardzo złym stanie i dopiero teraz zwróciłem na to uwagę. Dosyć schudła, mimo, że już wcześniej była naprawdę szczupła. Jej jasne włosy, prawie białe, również nie były w najlepszej kondycji. Zdawały się być cieńsze, rzadsze i mniej błyszczące niż wcześniej. Na jej twarzy dosłownie można było zauważyć ,,cień". Potężny smutek, brak chęci do życia.
Mój ojciec powrócił. Tak, jak powiedziała przepowiednia. Nie mogłem pozwolić, aby znów zabił niewinnych ludzi. Tym razem musiałem go powstrzymać. Na zawsze.
Razem z Harumi, tak jak powiedziała reszta, polecieliśmy gdzieś daleko. Po długiej podróży znaleźliśmy jakiś opuszczony dom. Patrząc na niego nie można było powiedzieć ,,tu jest jakby luksusowo"*, ale musiało nam to wystarczyć. Przynajmniej chwilowo. Najważniejsze było teraz jedno.
Wylądowałem przy budynku, poczekałem, aż Harumi zejdzie ze smoka, a potem go odwołałem.
- Myślisz, że to coś będzie bezpieczne? - zapytała niepewnie.
- Nie - oznajmiłem i spojrzałem w chmury- Nie mamy wyboru, niedługo będzie burza, a nie możemy wrócić do reszty.
- Lloyd? - zaczęła.
Odwróciłem się, chcąc, nie chcąc i spojrzałem na nią. Bała się. Kurwa.
- Hm? - zachęciłem ją. Z ciekawości. Tak.
- Co jeśli on już jest w drodze na wyspę, zobaczy, że mnie nie ma i mnie z-zabije? On może to zrobić, będąc na drugim końcu świata...
Zawahałem się. Nie będę kłamać, również się tego bałem, nie miałem pewności czy ninja zatrzymają jakoś Garmadona, w każdej chwili Harumi mogła mi się tu poprostu przekręcić. Przerażało mnie to.
- Obiecuję ci, nic ci nie zrobi. Już ja tego dopilnuję - powiedziałem, chcąc przekonać siebie samego.
Uchyliłem drzwi od domu. Gdy upewniłem się, że tam nikogo nie ma, wszedłem do środka. Harumi weszła za mną. Zamknąłem drzwi od środka, aby nikt tu nie wszedł.
Usiadłem i zacząłem próbować dodzwonić się do kogoś z drużyny. Niestety nie było zasięgu.
*Harumi*
Po wejściu do tego domu usiadłam gdzieś przy ścianie. Po kilku minutach niezręcznej ciszy zaczął padać deszcz. Na nasze nieszczęście przeciekał dach. Było cholernie zimno. Dalej nie potrafiłam pojąć jednej rzeczy.
- Dlaczego mi pomogłeś?
Lloyd zawahał się.
- Bo... No, bo... Nie mogłem cię tam zostawić, nie?
Spojrzałam na chłopaka i zauważyłam jego zakłopotanie całą tą sytuacją. Postanowiłam, że najwyższy czas powiedzieć mu prawdę.
- Chciałabym umieć cofnąć czas, Lloyd. Cofnąć czas i naprawić swoje błędy. Ostrzec was przed Garmadonem. Stać się lepszym człowiekiem. Nie wiem co we mnie wstapiło, że zabiłam ich. Po prostu chciałam przeżyć. Nie byłam sobą. Nie chciałam Cię skrzywdzić, po prostu nie zdawałam sobie sprawy, że to jest złe. - zamilkłam na chwile i popatrzyłam w jego oczy - Chciałabym móc to wszystko naprawić, Lloyd. - szepnęłam i spuściłam wzrok z oczu, które tak strasznie zraniłam. - Czy jeśli to wszystko się skończy, oddacie mnie policji?
Zielony Ninja wyraźnie się zawahał.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia co sądzić o tym wszystkim. Jestem zmęczony i nie mam siły już na to. To wszystko jest takie popierdolone... - westchnął, a ja stwierdziłam, że nie będę mu przerywać, po chwili mówił dalej - Moje życie nie jest łatwe, mając takiego ojca. Zmieniał się z biegiem sytuacji, jakie wtedy zaszły. Najpierw był zły, potem zmienił się na lepsze. Miałem nadzieję, że tak pozostanie, ale cóż, przeliczyłem się. I to bardzo. W dodatku moja matka się mną nie interesuje. Kiedy byłem mały zostawiła mnie, a potem wróciła po kilku latach, jak gdyby nigdy nic. Mimo tego, że jestem jej synem dalej zachowuje się jakbym nie istniał. - mówił to z takim bólem w głosie, że gdy go słuchałam coś we mnie pękało. Powoli, ale pękało.
- Próbowałeś z nią rozmawiać? - zapytalam niepewnie.
- Uwierz, chciałbym, bardzo. Ale niestety to niemożliwe. - spojrzałam na niego pytająco - Zaginęła. Przepadła bez śladu, znowu. Jeżeli się odnajdzie, chciałbym z nią o tym wszystkim porozmawiać. W końcu to moja matka i należy mi się słowo wyjaśnienia. - kiedy skończył mówić ja rozmyślałam nad sensem życia.
Zapadła chwilowa cisza, po której nagle zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim. Chcieliśmy naprawić nasze relacje. Mówiliśmy o dzieciństwie, o naszych marzeniach, o naszych problemach, o tym co lubimy, czego nie.
Zaczynając rozmowę siedzieliśmy przy równoległych ścianach, jednak teraz byliśmy obok siebie. W pewnym momencie spojrzeliśmy się sobie w oczy. Patrzyliśmy tak przez kilka dobrych sekund, zrobiło mi się cieplej. Lloyd otworzył usta, chciał wyraźnie coś powiedzieć. Gdy nagle...
Ktoś podjechał samochodem pod nasz dom.
Gwałtownie zerwaliśmy się z siadu i patrzyliśmy z przerażeniem w drzwi. Światło samochodowe przebijało się między deski, oślepiając nas. Wstrzymaliśmy oddech.
Nagle ktoś zaczął uderzać w drzwi. Gdy ten ktoś zdał sobie sprawę z tego, że są zamknięte, zaczął powoli je wyważać.
Zestresowaliśmy się.
- Za nami jest dziura w ścianie, uciekniemy przez nią - szepnął mi do ucha Lloyd. Przez moje ciało przeszły ciarki, ale odwróciłam się i razem z nim zaczęłam uciekać.
Na zewnątrz padało bardzo mocno. Po kilku sekundach byliśmy już mokrzy. Lloyd nie był w stanie przywołać swojego smoka. Co chwilę wpadaliśmy w jakieś krzaki i w jakieś doły. Napięcie stresu było ogromne. Usłyszeliśmy jak ktoś chyba wyrwał deskę ze drzwi. Po chwili usłyszeliśmy odpalenie samochodu, ten ktoś zaczął nas gonić. Biegliśmy tak przez kilka minut. Widoczność była zerowa, nie mogliśmy walczyć, ani sprawdzić kto nas goni.
- Tam, do jaskini! - krzyknął Lloyd.
Wbiegliśmy do jakiejś jaskini, szybko zabarykadowaliśmy ją dużymi kamieniami. Wzięłam kamień z prawej strony, Lloyd z lewej i w tym samym momencie odwróciliśmy się do siebie. Stanęliśmy przez przypadek twarzą w twarz. Nasze oddechy się wyrównały. Przestało nas obchodzić cokolwiek, byliśmy tylko my. Chujowy moment, ale co nam szkodziło?
Złączyliśmy nasze usta w pocałunku. Przez ten jeden krótki moment przekazaliśmy sobie nawzajem nasze uczucia. To, co skrywaliśmy w sobie przez te kilka miesięcy. Chłonęliśmy swoją chwilową bliskość, aż nagle usłyszeliśmy przesuwanie kamieni. Od razu oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy przerażeni w tamtym kierunku. Osoba, która nas goniła weszła do środka jaskini, gdzie staliśmy z Lloydem. Patrzyła to na mnie, to na chłopaka, po czym odezwała się.
- Lloyd? Czy to jest-
- Japierdole, to ty?
***
* - tekscior z kogel mogel 2<3333
![](https://img.wattpad.com/cover/264328029-288-k762798.jpg)
CZYTASZ
love never dies | llorumi | ninjago
FanficPewnego dnia w Ninjago zaczyna dziać się coś dziwnego. Mocne burze, potwór morski i dziewczyna na brzegu morza? Nikt nie podejrzewa, że z tym może mieć coś wspólnego Harumi, którą wszyscy uważali za martwą. Początek pisania: 31.03.2021 Koniec pisani...