Węże Oplatające Ciało

978 100 36
                                    

Węże. Izuku odkąd pamiętał, bał się tych gadów, które miały połyskujące w świetle łuski. Choć zawsze wyglądały na wilgotne, znajomi mówili mu, że jest zupełnie odwrotnie. Nigdy nie wchodził im w drogę, tak samo jak i one unikały bliższego kontaktu z chłopakiem.

Jednak teraz było inaczej. Miał wrażenie, że jeden zaciska mu się na szyi, inny na nadgarstkach, a jeszcze kolejny na kostkach, blokując mu możliwość ruchu. W niego wpatrywały się czerwone ślepia, które z każdą chwilą się zbliżały, powodując, że jego żołądek zaciskał się coraz bardziej.

Chciał wstać, otrzepać się ze wszystkich gadów i uciec, ale nie zrobił nic, pozwalając ze łzami w oczach wpełznąć wężowi do jego buzi. Nie potrafił złapać powietrza, czując jak zwierzę wsuwa się w jego tchawicę, prąc do przodu.

Uderzenie w twarz przywróciło mężczyznę do przytomności. Powoli otworzył oczy, zaciskając szczękę, jakby bał się, że naprawdę wejdzie mu do buzi wąż. Spojrzał przed siebie, szukając czegoś charakterystycznego, co wskazałoby na miejsce, w którym się znajdował.

- Obudziłeś się?- usłyszał warknięcie, po czym ktoś pociągnął go za włosy.

Jego oczy znalazły się tuż przed twarzą Bakugo, który uśmiechał się tak, jakby był zadowolony z tego co się stało. Izuku przez długą chwilę przypominał sobie ostatnie wydarzenia. Gwałtownie się wyrwał, ignorując rozchodzący się ból na skórze głowy.

Opadł na coś miękkiego. Spodziewał się czegoś twardego, a nie łóżka, które było jedynym meblem w wielkim pokoju bez okien. Zielonowłosy miał na kostce łańcuch, którego koniec był przyczepiony do ściany, przy nodze łóżka.

Spojrzał na chłopaka, który siedział na brzegu materaca, przyglądając mu się uważnie. Nie podobało się blondynowi to, że odsunął się od niego, ale nie próbował się do niego zbliżyć. Zielonowłosy miał na sobie jedynie białą koszulę, rozpiętą do połowy brzucha tak, by widać było wszystkie ślady, jakie Katsuki zostawił na nim. Gdy był z nim, nie potrzebował więcej garderoby, która jednie by utrudniała mu dostęp do sfer chłopaka, który należał już tylko do niego.

- Deku. Spałeś trzy dni przez gorączkę.

'Gorączkę?' zdziwił się Izuku, marszcząc brwi. 'Racja... Ostatnie to pamiętam, to biegnącego w naszą stronę Kima. Co się stało później? Straciłem przytomność? To jest możliwe, w końcu nie dość, że byłem osłabiony po środku zwiotczającym, to jeszcze po...' zrobił się nagle zielony, zakrywając usta dłonią i powstrzymując się przed zwymiotowaniem.

Choć nie chciał o tym myśleć, prawda była taka, że Bakugo go zgwałcił. Nigdy nie wyraził zgody na ten stosunek, więc nie mógł tego inaczej nazwać. Nigdy w życiu nie wyobrażał sobie, w żaden sposób, by cokolwiek mogło łączyć go z blondynem.

- Nie wyglądasz na głodnego, ale musisz zjeść, Deku.- powiedział Katsuki, pokazując mu na talerz, który trzymał.

Zielonowłosy skrzywił się, prostując plecy, nie próbując się wysilać, by odpowiedzieć. Nie sięgnął nawet po jedzenie, choć odczuwał uścisk w żołądku. Zastanawiał się, po co zabrał go ze sobą. Czego od niego konkretnie chciał, bo był pewien, że nie chodziło o sam seks.

- Nie patrz tak na mnie. Nie otruję cię.- zaśmiał się, wstając i podchodząc powoli do Izuku, który był uwięziony, nie mogąc się dalej odsunąć.

'Cholerny łańcuch.' pomyślał wściekły, szarpiąc nogą, która za chwile została złapana przez dużą dłoń.

- Nie rób tak. Skrzywdzisz się.

Gdybym ciebie nie spotkał|| BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz