Złość i rozkosz

954 95 36
                                    

Młody mężczyzna nie wiedział co robić. Stał przed szefem, wysłuchując jego krzyków i niezadowolenia jego pracą.

- Co się z tobą dzieje? Dwóch morderców biega po wolności, a ty nie potrafisz ich znaleźć, detektywie?!- wrzasnął, uderzając w stół teczką, którą trzymał w dłoni od jego przyjścia do biura.- To przez twoją drugą pracę? Nie potrafisz się skupić? Ludzie umierają przez to!

Izuku złapał się za końcówkę nosa, biorąc głęboki wdech. Musiał być spokojny. Nie mógł wybuchnąć, w końcu to był jego szef. 

- Ogarnij się!- został walnięty w głowę.- Jeżeli dwie prace to dla ciebie za dużo, zwolnij się z tamtej!

- Dlaczego?- spytał spokojnie, podnosząc na starszego wzrok, który nie wyrażał niczego innego, niż wielką złość.- Skoro nie podoba ci się to, jak pracuje, zwolnisz mnie? Albo sam dam list z rezygnacją?

- Czy ty siebie słyszysz? Chcesz mi powiedzieć, że wolisz zrezygnować z pracy tutaj, i siedzieć całe dnie w biurze, przepisując literki na komputer?! Jesteś jednym z najlepszych detektywów w mieście i chcesz to porzucić? Od twojego przyjścia na staż, widziałem w tobie potencjał, Midoriya...

- Skoro tak było, to niech tak zostanie!- podniósł głos, nie mogąc już wytrzymać.- Niech ktoś zajmie się sprawą, którą prowadziłem. Skupię się jedynie na nowym mordercy.- wyrzucił ręce w górę, odwracając się i chcąc odejść, ale przypomniał sobie o czymś.- A... Jeżeli chcesz, bym pracował tylko tutaj, powinieneś lepiej płacić, a nie marudzić, że muszę dorabiać, by móc przeżyć.- warknął jeszcze, po czym wyszedł, pozostawiając mężczyznę w wielkim szoku.

- Musiał być naprawdę zły.- powiedział cicho jego sekretarz, który przysłuchiwał się temu w ciszy.- Nie używał nawet zwrotów grzecznościowych.

- Milcz i przynieś mi herbatę!

- Tak jest.- szepnął, wychodząc szybko z biura. 

Wszyscy na piętrze słyszeli wybuch ich znajomego. Nikt nie spodziewał się, że ten młody mężczyzna, który zawsze wyglądał na zmęczonego życiem, ale uśmiechającego się do każdego, może mieć w sobie tyle siły do krzyku. I to nie na byle kogo, a samego szefa, który uważany był za strasznego. 

- Wyrzuci go?

- Nie, ceni sobie jego talent. Świetnie też walczy. 

- To co? Zawiesi?

- Raczej pozwoli pracować dalej. 

Izuku szedł szybko przez ulice, przeklinając się w duchu za swoje zachowanie. Pierwszy raz, od długiego czasu stracił nad sobą kontrolę. Był zdenerwowany wszystkim, od głupich papierów, które były częścią jego codzienności, aż po nieznanego ktosia 'D', który był albo sprawcą, albo ofiarą. 

Westchnął ciężko, kierując się do strefy dla palaczy, gdzie zaczął się bawić zapalniczką, mając w ustach papierosa. I, choć głowa bolała go od nadmiernego myślenia, postanowił go zapalić.

- Detektywie Midoriya...- usłyszał za sobą niepewny głos. 

Odwrócił się do Kima, który zakrywał usta i nos dłonią, chcąc jak najmniej wdychać dymu. Nie lubił, gdy ktoś palił, ale mężczyzna przed nim wiedział, że będzie musiał się do tego przyzwyczaić. A może nawet sam zacznie to robić? Stres jaki dawała ta praca, najlepiej było rozładować w szybki sposób, który nie wymaga fizycznej aktywności. 

- Coś się stało?

- Nie! Przyszedłem spytać, czy ma pan jakiś plan.- powiedział szybko, podchodząc do niego i stając obok. 

Gdybym ciebie nie spotkał|| BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz