Mój Drogi Deku...

1K 104 56
                                    

Mam wrażenie, że cały świat się dziś ode mnie odwrócił, dlatego wstawiam kolejny rozdział. 

Weźcie mi rzućcie jakimiś żartami, bym lepiej się poczuła.

Ładnie proszę.




- Izuku, dlaczego tak bardzo chcesz ratować ludzi?

To pytanie padło, gdy chłopak dostał się do zwykłego liceum, bez możliwości spełnienia swojego marzenia. Był wtedy tak smutny, że nie wiedział czy chce pojawiać się w szkole.

- Nie uważasz, że dzięki temu, że nie masz daru, możesz prowadzić bezpieczne życie? Nie martwiąc się, że jakiś złoczyńca weźmie sobie za cel ciebie lub twoją rodzinę?

Wtedy nie rozumiał tych słów, ale gdy stanął twarzą w twarz w sytuacji, o której mówiła matka, powoli docierało do niego o co kobiecie chodziło. Choć wiele razy zdarzało mu się walczyć, nigdy nie znalazł się w takim stanie, który uniemożliwiał mu poruszenie z potrzebną prędkością. 

Powoli rozejrzał się, zauważając na stole telefon. Bakugo był dalej trzy kroki przed nim, więc miał szansę. Rzucił się, łapiąc urządzenie i próbując je odblokować. Niestety gdy tylko ekran się zapalił, komórka została mu wykopana z ręki. 

Skrzywił się, starając się nie wydać z siebie dźwięku. Ból po dostaniu z buta w palce, rozchodził się po całej ręce, aż do ramienia. 

- Nie ładnie, Deku. Widzimy się pierwszy raz od lat, a ty wyglądasz na przerażonego.- blondyn kucnął, kładąc mu dłoń na włosach, by za chwilę ją zacisnąć na nich, odchylając głowę zielonowłosego do tyły.- Nie uważasz chyba, że ten dzieciak ci pomoże? Co on może mi zrobić? Zadrapać?

Bakugo patrzył na profil Izuku, który cały czas milczał. Nie podobało mu się to.

- Wiesz jak ciężko było cię znaleźć?- spytał cicho, nachylając się i odwracając niższego przodem do siebie.- Informacje o detektywach są dobrze strzeżone, tym bardziej te prywatne.- usiadł na jego biodrach, przytrzymując ręce nad głową, by mu się nie wyrwał.- Śledzenie cię było nudne...

- Czego chcesz, Kacchan?- warknął, odwracając wzrok od pochylonej nad nim twarzy.

- A jak myślisz, Deku? Czego mogę pragnąć od takiego śmiecia, jak ty?- szepnął mu do ucha, śmiejąc się cicho. 

Izuku zamknął oczy, drżąc ze strachu. Nie chciał jeszcze umierać, a tym bardziej nie z jego ręki. Miał dopiero dwadzieścia dwa lata, czyli jeszcze mógł pożyć trzy, a może i cztery razy dłużej. Myślał o wszystkim, co pozostanie niedokończone, niedomknięte, zaczęte.

Po cholerę słuchał się tego starca, skoro i tak wylądował w takiej sytuacji? Było nawet gorzej niż zakładał, bo telefon leżał po drugiej stronie pokoju, a on był przygnieciony ciężarem Bakugo, który wyczekiwał odpowiedzi od niego.

- Spierdalaj.

- Masz niewyparzony język.- zaśmiał się blondyn, przesuwając nosem po szyi chłopaka pod nim.- Podoba mi się to. Jednak przy mnie musisz znać swoje miejsce, Deku.- wsunął dużą dłoń pod koszulkę Izuku, odsłaniając wszystkie malinki jakie miał na swoim ciele. 

Tym razem to Katsuki się skrzywił, jakby to go napawało odrazą to co na zielonowłosym się znajdowało. Młody mężczyzna miał nadzieję, że właśnie teraz się odsunie i puści, dzięki czemu będzie miał szansę uciec, przynajmniej do drzwi, na korytarz. Ale tak się nie stało, choć wyższy puścił jego ręce, przemieścił swoje na szyję, zaciskając mocno. 

Gdybym ciebie nie spotkał|| BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz