Narkotyk Zniewalający Umysł

913 99 18
                                    

- Detektywie Midoriya. Dlaczego pan się zdecydował na tą pracę?

Izuku uniósł w głowę, patrząc w niebo, po którym leniwie przesuwały się chmury. 

- Zawsze chciałem zostać bohaterem.- powiedział cicho, zaciskając palce na barierce.- Niestety urodziłem się w tej felernej dwudziestce procent ludzi, która nie posiada daru. Długi czas szukałem możliwości, by móc pomagać ludziom. Dlatego nim jestem.

Właśnie. I nie mogło tego zmienić nic. Nienawidził złoczyńców, którzy zawsze robili co chcieli, nie zważając na drugiego człowieka. Tak samo było z nim od ponad dwóch tygodni. Siedział zamknięty w pokoju bez okien, w samej koszuli, przykrywając się kołdrą. Gdy chciał iść do łazienki, musiał czekać aż Bakugo łaskawie się pojawi z jedzeniem, które dostawał raz dziennie. Była to kara za to, co zrobił po odzyskaniu świadomości. Jego ręka została opatrzona, ale wiedział po bólu, że niektóre nacięcia były tak głębokie, że potrzebowały zaszycia. Bez tego mogło wdać się zakażenie, ale blondyn nie przejmował się tym. 

Izuku usiadł na materacu, rozglądając się po pustym pomieszczeniu. Zawsze robił to po przebudzeniu. Szukał czegoś, co pozwoliłoby mu zrzucić z nogi metalowy ciężar i uciec z tego piekła. 

Zachowanie Katsukiego zmieniało się z sekundy w sekundę. Zielonowłosy nie wiedział, czy jak się odezwie, to zostanie przytulony, a może uderzony. Choć ani razu od dnia przebudzenia nie próbował uprawiać z nim seksu. Nie dotykał go, nie całował, nie zbliżał się. Ale patrzył na chłopaka tak, że ten był świadom, że chce to zrobić. 

Jak zwykle, nic nie znalazł. Naciągnął koszule za tyłek, wstając na chłodne deski, i zaczynając robić przysiady. Musiał się ruszać, nie mógł pozwolić, by jego mięśnie się zastały. W każdej chwili mogło się zdarzyć, że będzie musiał walczyć z Bakugo lub kimś kogo przyprowadzi, chociaż to się nie zdarzało. 

Położył się na ziemi, chowając nogi pod łóżkiem, by jego tylna część ciała pozostawała ukrywa. Pompki robił przez dziesięć minut, póki nie usłyszał cichego przekręcania zamka w drzwiach, które po chwili się uchyliły, pokazując osobę, która za nimi stała. 

Blondyn wszedł do pomieszczenia, patrząc uważnie na chłopaka, który podnosił się, ustawiając w bojowej pozie. Niezmiernie śmieszyła go jego pewność, że wygra z nim. Pozwalał zielonowłosemu się uderzać, póki jego cierpliwość nie sięgnęła granicy. Potem to on bawił się nim, zadając mu ból i doprowadzając do płaczu, jak za starych czasów.

- Deku, co robisz?- spytał, podchodząc do niego.

Nie oczekiwał miłej odpowiedzi. Midoriya zamachnął się, chcąc go uderzyć, ale przewrócił się przez łańcuch, który był był napięty do granic możliwości, nie pozwalając mu się poruszyć dalej. Zawsze o nim zapominał, bo był lekki i praktycznie nie wyczuwalny na skórze, albo to on się już do niego przyzwyczaił na tyle, że przestał zwracać uwagę na to. 

Bakugo zaśmiał się, kucając przed Izuku i łapiąc mocno go za włosy. Pociągnął głowę do góry, widząc zaczerwieniony nos, z którego poleciała krew i oczy pełne nienawiści do jego osoby. Uśmiechnął się szerzej, będąc z tego dumny.

- Nienawidzisz mnie?

- A co? Mam cię kochać?- warknął zielonowłosy, próbując się wyrwać, ale na marne.

- Byłbym niezmiernie wdzięczny.- zmusił chłopaka do podniesienia się, szarpiąc jego włosy i rzucił nim o łóżko.- Jesteś dziś strasznie niegrzeczny.- zawisł nad nim, blokując mu ręce i nogi.- Nie podoba mi się to.- mruknął mu do ucha, na co Izuku zadrżał.

Gdybym ciebie nie spotkał|| BakuDekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz