Rozdział 4

529 42 52
                                    


Pov. Louis

Siedziałem w swoim domu a tak dokładniej w salonie na kanapie, kiedy dość młody 15 letni chłopiec robił najlepszego loda w moim 35 letnim życiu. Patrzył na mnie z dołu tymi swoimi zielonymi oczami, jego wzrok był tak niewinny. Miał na sobie białą przylegającą do jego dupy spódniczkę przez którą były widoczne różowe koronkowe majtki, na jego nogach były białe zakolanówki, górnej części ubioru pozbyłem się zaraz po zamknięciu drzwi wejściowych. Niedaleko kanapy leżał jego mały biały plecak w tęcze. Ten chłopiec jest 7 cudem świata.

- Ahhhhh – jęknąłem kiedy poczułem te drobne rączki pieszczące moje jądra. – Ja zaraz dojdę – powiedziałem na jednym wdechu. Gdy czułem rosnące ciepło w moim podbrzuszu, wplątałem moje długie palce w jego kręcone się włosy. Kulminacyjnym punktem był moment kiedy poczułem jego zęby na swoim penisie – Harryyyyyy – jęknąłem przeciągle dochodząc w jego usta. Połknął wszystko co mu zaoferowałem.

Usłyszałem niezbyt przyjemną dla ucha melodie. Kiedy wyłączyłem budzik dotarło do mnie to co się stało. Miałem mokry sen o chłopcu spotkanego na ulicy wczoraj, w moich bokserkach był dość sporych rozmiarów problem. Nie mogę sobie nawet przypomnieć kiedy ostatni raz byłem aż tak boleśnie podniecony i pomyśleć że to tylko sen.

Wstałem i podreptałem szybkim krokiem czując że długo tak nie pociągnę. Wszedłem do łazienki i rozebrałem się do naga, wślizgnąłem się zgrabnie do prysznica. Odkręciłem wodę i ustawiłem ją na bardzo zimną wgramoliłem się pod natrysk i wzdrygnąłem się na nagłe uczucie lodowatej wody. Licząc na to, że moja erekcja zniknie pod wpływem chłodnej wody to się grubo przeliczyłem, ona nawet nie zmalała! Co się ze mną dzieje do jasnej cholery! Szybko sobie poradziłem ręką i dokończyłem mycie się i umyłem zęby. Ubrałem się w granatowy garnitur i spojrzałem na zegarek gdzie widniała godzina szósta nad ranem, szybkim krokiem udałem się do kuchni by zjeść płatki z mlekiem. Tuż po tym, założyłem buty i wziąłem kluczyki od mojego ulubionego samochodu i wyszedłem z domu zamykając go na klucz.

Siedziałem w swoim biurze już od kilku godzin i podpisywałem jakieś papiery, to nie jest tak, że ja wogóle tego nie czytam po prostu to przeglądam, pewnie bardziej bym był na tym skupionym gdyby nie sytuacja z rana. Moje rozmyślania przerwał Zayn jak zwykle wszedł do mojego gabinetu bez pukania.

- Cześć BooBear – nienawidzę jak tak na mnie mówi, tak może na mnie mówić tylko jedna osoba – wyłaź za tego biurka i choć się przytul do przyjaciela – roześmiałem się w niebogłosy, ale i tak wstałem bo nie widziałem go od jakiegoś miesiąca.

- Nie mów tak na mnie Zaza – wysyczałem, ale ostatnie słowo powiedziałem z chytrym uśmieszkiem – w końcu postanowiłeś mnie odwiedzić – powiedziałem wtulając się w przystojnego mulata

Do tej pory pamiętam jak byliśmy na studiach i przespaliśmy się po jednym dniu związku, a na kolejnego zerwaliśmy stwierdzając, że lepiej jak będziemy tylko przyjaciółmi, zaśmiałem się na samą myśl o tym, że kiedyś z nim sypałem

- Chodź jestem twoim zbawicielem, idziemy na imprezę bo mogę się założy, że przez cały ten miesiąc nigdzie nie byłeś się zabawić, nawet głupiej dziwki. – powiedział poważnie – najpierw pojedziemy do ciebie, później na jakiś obiadek, na mecz na, który mam bileciki, a na końcu znajdę ci kogoś do towarzystwa na noc.

- Pierwsze trzy podpunkty mi pasują, ale ten ostatni jakoś nie za bardzo. – zacząłem marudzić wiedzą, że to nie jest dobry pomysł.

- Ale mi odpowiada w 100% wiec nie marudź i ubieraj tą swoją marynarę i idziemy. – powiedział i nawet nie dał mi wyboru zabierając moją marynarkę z wieszaka i ciągnąc mnie za rękę.

- Posprzątaj papiery z biurka – powiedziałem mojej asystence będąc już za drzwiami mojego biura, chociaż wątpię, że mnie usłyszała bo śliniła się do mojego przyjaciela – jak przyjdę w poniedziałek do biura i one tak będą leżeć to wylatujesz z roboty – powiedziałem takim tonem, że nawet Zayn się wzdrygnął, a moja asystentka od razu poszła do gabinetu zrobić to co jej kazałem.

Kilka godzin później........

Właśnie jesteśmy w drodze do najbogatszego klubu w trakcie obiadu udało mi się namówić Zayna na pójście do zwykłego klubu a nie do tego ze striptizem. Mam ochotę na ostre pieprzenie, ale też chce się schlać, a wiem że pójście do klubu ze striptizem gdzie liczą tylko na pieniądze nie byłoby dobrym pomysłem.

Wysiedliśmy z mojego auta w tym samym czasie i skierowaliśmy się do drzwi. – Czas się zabawić – to były słowa które obje wypowiedzieliśmy przed podejściem do ochrony, która nie musiała sprawdzać naszych dowodów, ponieważ Zayn jest rozpoznawalny i każdy wie ile ma lat, a ja jestem rozpoznawalny przez najlepiej prosperującą firmę w całej Anglii.

Od razu po wejściu zyskaliśmy dosyć spore zainteresowanie. Skierowaliśmy się do baru i zamówiliśmy sobie po drinku. Nagle do Zayna przytuliła się jakaś laska.

- Zayn! Jak dobrze cię widzieć – powiedziała entuzjastycznie, a ja miałem przeczucie, że to jakaś znajoma dziwka mulata – może potrzebujecie towarzystwa? – powiedziała kuszącym głosem i wtedy miałem pewność że to prostytutka

- Cześć Alice! Ja nie, ale mój znajomy tak – wzięło mnie dosyć ostre wkurwienie, a za razem zdziwienie, przecież to Zayn on nigdy ale to nigdy nie odmawia dziwką. – Tylko załatw jeszcze jakiegoś chłopaka do oferty i będzie idealnie – gdy miałem już coś mówić on po raz kolejny mi przerwał – nie protestuj Louis.

- Dobrze kochanie - przestała się kleić do Zayna i odeszła w poszukiwaniu męskiej dziwki.

- Zayn – wypowiedziałem z zaciśniętymi zębami a mulat od razu skierował na mnie swoje spojrzenie. – Jeśli bym chciał to bym sobie sam znalazł dziwkę – powiedziałem już trochę łagodniej – w ogóle od kiedy ty odmawiasz? – zapytałem dosyć podejrzliwie nie spodziewając się tego co zaraz mulat mi powie

- nie mam ochoty – powiedział to i zobaczyłem w jego oczach dziwne iskierki szczęścia, kiedy chciałem już coś powiedzieć on mi przerwał – nic nie mów obiecałem, że ci kogoś znajdę to to zrobiłem. Zobacz jakiego słodziaka ci znalazła – wskazał ruchem głowy na idącą Alice i jakiegoś chłopaka, nie powiem że był brzydki ale w głowie miałem kogoś innego. – miłej zabawy, ja idę potańczyć widzimy się jutro gdyby co – powiedział i tak po prostu poszedł w tłum tańczących ludzi gdzie już go nie widziałem

Godzinę później......

Trzasnąłem drzwiami od pokoju hotelowego. Byłem nieźle wkurwiony ta cała Alice jest dziwką ale cholernie nie wystarczającą, nawet nie chce mi się myśleć ile razy już była dziś pieprzona, wyczułem to bo bardziej już jej rozciągnąć się nie dało. Chłopak którego przyprowadziła nawet nie był dziwką po prostu przypadkowym chłopakiem, oczywiście nic mu nie zrobiłem wypuściłem go z pokoju i kazałem spadać jak się tylko o tym dowiedziałem.

Wsiadłem do taksówki i podałem kierowcy adres mojego domu. W czasie drogi zastanawiałem się co teraz robi ten cały Harry. Gdy zobaczyłem go na ulicy chciałem mu pomóc ale on widocznie nie chciał pomocy. Kiedy się oddalał krzyczałem aby się zatrzymał ale nie posłuchał. Resztę drogi rozmyślałem nad powodem widocznych śladów łez na policzkach młodego chłopaka.

Gdy dotarłem do domu, od razu skierowałem się do łazienki by zmyć z siebie brud który na mnie pozostał. Następnie położyłem się do łóżka i zasnąłem ponownie rozmyślając nad zielonookim brunetem

Kiedy Louis sobie spokojnie spał, Harry przeżywał piekło którego Bogaty biznesmen nawet sobie nie potrafi wyobrazić. Jego ojciec nie szczędził ciosów, słów jak i czynów, które łamały serce Harry'ego. Ten nastolatek przeżył więcej w swoim 15letnim życiu więcej niż nie jeden dorosły.



Rozdział nie jest idealny, ale i tak wstawiam. Prosimy o gwizdki i komentarze.

1243 słów

Sweet Creature || LxHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz