Szedłem przed siebie już tak z pół godziny, było koło trzeciej nad ranem. Wiedziałem dokąd zmierzam ale i tak zostało mi jeszcze kolejne trzydzieści minut do celu.
Zastanawiałem dlaczego akurat wczoraj postanowił to zrobić, zazwyczaj albo mnie dotykał lub kazał zrobić loda. Tak, było to obrzydliwe ale jakoś dawałem radę ale teraz już nie umiałem. Pomyśleć, że to wszystko dzieje się tylko dlatego, gdyż lubie nosić spódniczki i damskie ciuchy i jestem gejem.
Osobiście nie dzielę ciuchów na damskie i męskie, ale kiedyś urodził się jakiś debil, który postanowił to zrobić i zniszczyć mi i nie tylko życie.
Do szkoły chodzę w ciuchach, które nie należą do mojego stylu ale boje się iść w spódnicze do szkoły wtedy bylbym już na pewno szmatą. Jestem nią teraz w szkole jak i w domu, którego teraz nie mam ale to nie ważne. Nie raz zdarzyło się że mnie pobili czy wyśmiali przy całej szkole ale zazwyczaj zjawiał się wtedy Li albo Nini.
W ich domach było tak rodzinnie, przytulnie zazdrościłem im tego, idąc w odwiedziny do któregoś z nich zawsze byłem traktowany jak rodzina i to było takie przyjemne ale inne od tego jak kiedyś traktowała mnie mama. To nie było to samo, przytulająć mamę Nialla nie czułem tej matczynej miłości, oczywiście nie mam za złe cioci Maurze ani mamie Payna. Chciałbym mieć takie życie jak oni ale nie zamieniłbym się z nimi nie pozwoliłbym ich tak skrzywdzić. Łzy spływały po moich policzkach, zapewne teraz wyglądam jak cień samego siebie ale nie zwracałem na to uwagi.
Patrzyłem na swój cień pod latarniami, wchodząc w każdą kałuże, która zauważyłem. Skacząc sobie po tych kałużach wpadłem na jakiegoś faceta. Spodziewałem się ze zacznie na mnie krzyczeć, wyzywac mnie, bo miałem na sobie różowa spódniczke w fioletowe motylki i jasne białe spinki wepnięte we włosy. A on się zaczął cicho śmiać sam z siebie, bo leżał sobie w kałuży.
Od razu pomogłem mu wstać i zacząłem go przepraszać.
- Boże przepraszam Pana, na prawdę nie chciałem. -zacząłem zbierać papiery które mężczyzna trzymał w ręce.
- Młody spokojnie nic się nie stało - mężczyzna wstał i cały czas się uśmiechał.
- Jescze raz Pana przepraszam, nie chciałem - wyciągnąłem swoją reke w jego stronę, aby podać mężczyźnie papiery, a on zauważył na mojej ręce siniaki które zrobil mi ojciec i blizny.- skarbie shh spokojnie, mówie nic się nie stało i nie mów do mnie Pan, bo czuje się staro a taki stary to ja jeszcze nie jestem. Jestem Louis, Louis Tomlinson. - mężczyzna podal mi reke a ja zakryłem swoją reke jak najbardziej się dało i uścisnąłem jego dlon.
- Jestem Harry
- powiedziałem cicho i szybko zabrałem ręke, zasłaniając swoje nadgarstki chowając je za plecy i trzęsąc się z zimna, bo padał deszcz
- Chodz cie podwiozę do domu, jest już późno- Nie dziękuję, nie chce - odsunąłem się od szatyna i szybkim krokiem zacząłem iść przed siebie. Usłyszałem jedynie jak mężczyzna coś jeszcze mówił, ale nie usłyszałem do końca co mów dokładnie.
Szłem w deszczu ponad 5 kilometrów, bo postanowiłem że pójdę na cmentarz do mojej ukochanej mamy. Po jakiejś godzinie byłem już na cmentarzu i starałem się nie płakać ale znow nie wytrzymałem. Upadłem na kolana przed grobem mamy opierając się o płytę i zacząłem płakać mocno. Łzy spływały mi strumieniem po policzkach.
- kurwa d-dlaczego ja, dlaczego ja m-musze mieć takie p-piekło w domu. G-gdyby nie ten w-wypadej wszystko było by w-wspaniale. Ja n-nie byĺbym gwałcony przez swojego ojca, b-bylibyśmy normalną r-rodzina. T-tesknie m-mamusiu, chce p-pojsc tam d-do ciebie. Ja m-mam dość życia, n-nie chce żyć. C-chce się z-zabic, p-pojsc do c-ciebie, p-przytulic się mocno i z-zostac tam z tobą I nie w-wracac do tego p-potwora. On m-mnie n-nienawidzi, a ja mu przecież n-nic złego n-nie zrobiłem. Jestem p-po prostu sobą a on m-mnie za to b-bije - płakałem cały czas a przy tym oglądałem na swoim ciele wszystkie siniaki które wyrządził mi ojciec.- n-naprawdę mam dość, m-mamusiu nie chce tu być... tęsknię za t-toba - wstałem i podeszłym bliżej zdjęcia mamy i wytarłem swoje łzy
- Kocham cie m-mamusiu najmocniej na swiecie.
-oparłem się o ławkę na przeciwko grobu i patrzyłem się dobre parę godzin na grób mamy.Wyciągnąłem karteczkę z swojej kieszeni i położyłem je obok zdjęcia Anne.
Na zdjęciu byłem mały ja gdzie siedzę uśmiechnięty u nich na kolanach rozpakowywowujący prezenty obok choinki.Popłakałem sie jak zobaczyłem mojego ojca który mnie przytula. Od paru lat, od kąd mama nie żyje, mój ojciec ani razu mnie nie przytulil ani nigdy sie miło się do mnie zwrócił. On tylko się znęca nade mną i wyzywa. Desmond nie zachowuje się jak mój ojciec, on zachowuje się jak jakiś psychopata.
Płakałem jescze kilka godzin obok grobu mamy, ale około godziny 7 poczułem mocne szarpnięcie za włosy. Syknąłem z bólu, bo mnie to bolało. Odwróciłem delikatnie głowe i zauważyłem mojego ojca. Mam przejebane.
- ty gówniarzy jeden, co ty odpierdalasz! -złapał mnie mocno za szyje i zaczął ciągnąć do auta.
- p-puść mnie t-tato proszę -zacząłem jeszcze bardziej płakać
- zamknij się! - uderzył mnie mocno w policzek, że mi się aż w głowie zakręciło.Desmond wepchnął mnie do auta na siłę i wiedziałem już wtedy że będę mieć potężny opierdol...
Hej wszystkim! Ten rozdział został napisany przeze mnie czyli Agatę. Rozdział jest dosyć krótki ale z Kingą stwierdziłyśmy ze i tak dużo się w nim dzieje. Napiszcie czy wam się podoba. Do zobaczenia w następnym <33
CZYTASZ
Sweet Creature || LxH
Fiksi PenggemarLouis to 35-letni biznesman, a Harry to 15-letni delikatny chłopiec który uwielbia ubierać się w spódniczki i sukienki. Pewnej nocy Harry postanawia uciec z domu przez swojego ojca który się nad nim znęca fizycznie jak i psychicznie. Harry nie ma...