Rozdział 7

456 33 13
                                    

Pov. Louis

Odwiozłem Zayn'a do jego domu tym samym pomogłem mu się położyć i rozebrać bo sam nie był w stanie. Jako dobry przyjaciel przyniosłem mu jeszcze proszki przeciwbólowe i wodę które postawiłem na szafce nocnej koło łóżka oraz napisałem karteczkę żeby zadzwonił rano jak wytrzeźwieje, bo nie było z nim żadnego kontaktu. Wyszedłem z jego domu gdzieś tak po 23 i od razu wsiadłem do auta i jak najszybciej pojechałem do domu Harry'ego.

Stęskniłem się już za nim, nie widziałem go parę dni, a mam wrażenie jakby to było kilka miesięcy. Harry jest inteligentnym, ślicznym chłopcem po prostu ideałem, ale nie jest ze mną szczery. Widać że mnie okłamuje na każdym kroku. Muszę jakoś zdobyć zaufanie chłopca bo chce mu pomóc chociaż tak naprawdę nie wiem jak.

Desmond poprosił mnie żebym zrobił z niego normalnego człowieka. Ale on miał na myśli żebym zmusił chłopca do zmiany jego orientacji seksualnej i stylu ubierania się jego, bo Desmond jest ogromnym homofobem a jego cudowny syn jest gejem który uwielbia nosić różowe ubrania, spódniczki, sukienki i wiele innych bardzo pięknych rzeczy, a jego ojciec nie toleruje tego i jego zachowania. Sam chciałbym zobaczyć loczka w takich ubraniach bo nie miałem do tego okazji ale nie wiem czy dałbym radę powstrzymać się przed rzuceniem na niego bo moim zdaniem on jest zbyt seksowny w męskich spodniach. Ja jestem bardzo tolerancyjna osobą oraz sam jestem gejem wiec na pewno nie będę zmieniać Hazzy. 

Chłopiec jest sobą i ja nie będę z niego robić kogoś kim nie jest, nie na tym polega mój zawód co prawda nie pracuje w nim ale robię wyjątki i właśnie takim wyjątkiem jest Harry. Zauważyłem chłopie boi się bardzo ludzi, a szczególnie kiedy jest dotykany nawet w ten nie seksualny sposób, mam nadziej, że ta perełka nie została skrzywdzona w sposób o którym myślę, bo przyrzekam, że normalnie zatłukę tę osobę. Zamarłem tydzień temu gdy ujrzałem jak Desmond traktuje loczka. Des potraktował bruneta jak szmate, rzucił go na ziemię nie zwracając uwagi na jego złamana nogę oraz się wydarł na niego za to że go przytuliłem i że chłopiec płakał. Bo według tego debila mężczyźni nie płaczą, a Hazz jest wrażliwym i bardzo delikatny chłopcem, który bierze wszystko do siebie a on cały czas mu tłumaczy żeby przestał być babą. Osobiście nie widzę w tym problemu, ponieważ te ubrania do niego pasują, twierdz tak kiedy nawet nie widziałem go na żywo w takich ubraniach jedynie kiedy miałem do tego okazje to moje sny.

Dojechałem do domu Harry'ego nawet nie wiem kiedy, tak bardzo pochłonął moje myśli, że nawet tego nie zauważyłem. Wszedłem do domu bez żadnego problemu bo Des dorobił mi klucze. Po rozebraniu się z ubrań wierzchnich przeszedłem do salonu i zauważyłem tego ślicznego chłopca śpiącego uroczo na kanapie. Postanowiłem zanieść Hazze do jego pokoju żeby się wyspał na wygodnym łóżku. Wziąłem chłopca na ręce I zaniosłem go do swojego pokoju starając się nie pomylić drzwi co myl łatwe bo jego pokój był na samym końcu korytarza, nie wiem dlaczego jego pokój jest tak bardzo odosobniony od wszystkiego innego. Zdziwiłem się bo Harry był chudziutki jak patyk oraz lekki jak piórko mógłbym policzyć każde żebro. Tak na oko według mnie ważył z niecałe 50kg. Jeśli wcześniej myślałem, że się za bardzo przejmowałem chłopcem to teraz mam do tego pełne prawo.

50kg to jest bardzo mało. Chłopiec miał założone krótkie spodenki co skutkowało tym, że mogłem ujrzeć jego nogi. Spał bez koszulki dlatego także mogłem zauważyć jego tors. Nigdy nie widziałem figury loczka bo odkąd go zobaczyłem, zauważyłem że chodzi tylko w dresach i w za dużych bluzach albo koszulkach. Gdy położyłem go do łóżka i zamierzałem przykryć w sekundzie zamarłem. Hazzuś miał całe uda i biodra w bliznach oraz nadgarstki, niektóre rany były świeże co mnie zmartwiło jeszcze bardziej. Gdy patrzałem na rany serce mi się łamało na kawałki, moja perełka się tnie. Postanowiłem że nie będę budzić o północy chłopca aby zapytać się go dlaczego to robi. Przykryłem go kocykiem oraz kołdra żeby nie zmarzł. Pamiętam jak udało mi się porozmawiać z hazzą, to chłopiec wspomniał że ma swojego szczęśliwego misia Blue którego dostał od swojej ukochanej mamy w wieku 7 lat, odszukałem go wzrokiem, a kiedy to się udało wziąłem misia i podłożyłem mu go pod rękę.

Wyszedłem po cichu z pokoju I skierowałem się do salony aby przygotować niektóre papiery na jutro. Moja praca polega na pomaganiu, ale żebym mógł pomóc muszę wiedzieć w czym i zdobyć zaufanie dziecka więc przygotowałem dla hazzy tak jakby kilka zadań żebym mógł go poznać i mu pomóc. Harry nie jest zbytnio zachwycony moim towarzystwem tu bo myśli że wszystko co mi powie to ja przekaże wszystko Desmondowi. A ja nie mogę w żadnym przypadku, żadnemu rodzicowi powiedzieć o czym powiedziało mi dziecko, bo to nie zgodne z prawem, mogę poinformować ich o stanie dziecka. Jak już skończyłem przygotowywać papiery, poszedłem do pokoju chłopca I usiadłem na fotelu obok. Obserwowałem go z ponad trzy godziny nawet nie wiem kiedy to minęło dopiero kiedy chłopiec zaczął się wiercić i mamrotać cos pod nosem spojrzałem na zegarek. Miałem to szczerze w dupie bo kto normalny nie wierci się przez sen ani nie mamrocze. Ale po pary minutach Harry zaczął krzyczeć, piszczeć oraz płakać przez sen. Od razu wstałem I podeszłym do niego próbowałem zrozumieć co krzyczy ale przez płacz było to zbyt nie zrozumiale dlatego postanowiłem go obudzić.

- Hazz, słońce... – powtarzałem to i szturchałem chłopcem aby się obudził. Dopiero po pięciu minutach udało mi się go obudzić. Chłopiec wstał i dalej płakał. Harry spojrzał na mnie zdziwiony bo nie wiedział co tutaj robię ale po chwili przylgnął do mnie całym ciałem, a ja zdziwiony bo wcześniej się mnie bał przytuliłem go mocno i starałeś uspokoić pocierają moją dłonią plecy, a drugą smyrgając po głowie.

- Skarbie shhh spokojnie – nadal płakał, ale ja go nie zostawię na pewno nie w takim stanie kiedy chłopiec ledwo co łapie oddech.

- ja n-nie c-chce.. – udało mi się zrozumieć to ale zastanawiałem się czego on może nie chcieć.

-Hazz słońce czego nie chcesz? – zapytałem mając nadzieje na uzyskanie odpowiedzi.

- N-nie chce... - wytarłem łzy chłopca I go mocno przytuliłem oraz dalej starałem się go uspokoić co nie było łatwe. Po piętnastu minutach chłopiec się uspokoił i wreszcie wziął normalnie oddech.

- skarbie co Ci się śniło?

- m-mój ojciec ... - powiedział cichutko ale tak że usłyszałem. Młody przytulił się do mnie jeszcze bardziej I płakał w moja koszulkę.

-Już shhh



1077 słów

Nie zbijajcie za końcówkę. Rozdział trochę krótki ale dużo się w nim dzieje.Jeśli któraś z nas będzie miała czas w tygodniu to pstaramy się coś napisać ale nic nie obiecujemy. Jak myślicie co Harry powie Lou?

Sweet Creature || LxHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz