Nie no, to jest nie fair! Ja nigdy nie byłam kapitanem na w-fie, a teraz co? Przerośnięta jaszczurka myśli że ja rządze. Ale gdybym miała zostać prezydentem czy coś, to wiedzcie że kraj długo by nie przeżył. Ja po prostu nie znoszę być w czymś pierwsza. Nie umiem przewodzić grupie itp.
-a co jeśli odmówię?-spytałam
-nie możesz-odparła Emma.-to wyjątkowo groźny wódz który nie zna litości. On wyznaje zasadę walcz lub giń. Jeśli ty go nie zabijesz on zabije ciebie.
-ok. jakie są zasady?
-cóż. Pocieszę cię. Są bardzo proste do zrozumienia. Bo ich nie ma.
-to mi pocieszenie-odparłam. Szczerze mówiąc nie wiem czy zdobyła bym się na taką odwagę. Ale czy to można nazwać odwagą? (uwaga! Będę prawić kazanie!) śmierć i to wszystko, to nie to. Ale jeśli ja go nie zabiję on zrobi to mnie. (uwaga! Koniec kazania!) dobra, czy ktoś może wie jak przemówić do rozsądku wielkiemu jaszczurzo-podobnemu czemuś? Nie? Ja też nie. Nawet nie wiedziałam kiedy walka się zaczęła. Zorientowałam się dopiero kiedy moja twarz prawie weszła w kontakt z jego mieczem. Nie mam pojęcia jak on zdołał trzymać miecz. I wtedy zrozumiałam coś bez czego zdecydowanie byłam w stanie żyć. On pluł tymi mieczami z gardła. Ledwo co powstrzymałam odruch wymiotny. Robiłam uniki, skoki w bok i w tył. Ale wcale nie chciałam go zabijać. Uskoczyłam przed mieczem i w ostatniej chwili kucnęłam tak że nie dosięgł mnie czerwonawy ogień. Zrobiłam salto w tył (w skład moich mocy wchodzi chyba super gimnastyka czy coś) i zrobiłam najgłupszą rzecz w moim życiu. Może nie tak głupią jak zaskakującą. Zrobiłam wtedy coś co było sprzeczne z moimi ideami, z moim sposobem myślenia. Zatrzymałam się i nic nie robiłam. Stałam tylko i czekałam na ostateczny cios. I teraz pewnie pada na waszych ustach pytanie: to się kłóci z twoimi ideami? To że go nie zabiłaś? To że się poświęciłaś? Tak. To nie odwaga. To heroizm. To bohaterstwo. Zrobiłam to bo wszyscy tego oczekiwali. Że będę ponad to. To jest sprzeczne ze wszystkim w co wierzę. Nikt jeszcze nie odkrył odwagi. Nie prawdziwej odwagi. Nienawidziłam i nienawidzę heroizmu. To ratowanie ludzi lub własne poświęcenie dla sławy, nawet pośmiertnej. Nie zginęłam wtedy. Wtedy świat się zatrzymał. Dosłownie. Nikt się nie ruszał. Nawet owady zastygły w powietrzu. Wódz warigów przemówił do mnie basowym, głębokim głosem.
-nie rozumiem-powiedział
-cz… czego?-spytałam. Powinnam być przyzwyczajona do spotykania niezwykłych stworzeń ale w tym było coś, co nie dawało mi spokoju. Spojrzałam w wielkie fioletowe oczy smoka. Widziałam w nich mądrość, fascynację i… łagodność? Widziałam w nich zachwyt dla świata. Ale zupełnie tego nie rozumiałam.
-tego co zrobiłaś-powiedział
-wiesz… nie dziwie ci się… ja też tego nie rozumiem-odparłam. Wtedy wszystko ruszyło. Zupełnie tak jakby ktoś nagle włączył film. Tylko ja się wyłączyłam. Mama od dziecka mi mówiła: heroizm to chęć sławy, nawet pośmiertnej.
Kiedyś marzyłam żeby być sławna, ale teraz kiedy dorosłam (tak jakby) nie marzy mi się to.
-sam… sam!!!
-co?!?!?-krzyknęłam
-choć-powiedziała Emma.-coś ci pokarzę.-poprowadziła mnie przez zarośla, przy naprawdę wielkiej kępie paproci, przykucnęła i odepchnęła roślinę na bok. To co zobaczyłam nie było możliwe. Wielkie srebrno-niebiesko-fioletowe drzewa pokrywały całą polanę. Pośród drzew, były małe domy. No… nie takie znowu małe… takiej wielkości by pomieścić dwumetrowego smoka z rodziną. Domy były budowane z białego i czarnego marmuru. Wszystko było tak niesamowite, że zaczęłam się zastanawiać o ilu tak dobrze rozwiniętych cywilizacjach nie miałam pojęcia.
-to idealne miejsce by rozpocząć twój trening-powiedziała Jasmin.
-ty mnie będziesz szkolić?-spytałam Emmy. Ta w odpowiedzi pokiwała głową na tak-ok-odparłam-kiedy zaczynamy?
-jutro o piątej-powiedziała Emma.
-o piątej czyli siedemnastej?-spytałam z nikłą nadzieją
-o piątej rano-poprawiła mnie Emma
-słyszałaś o takiej godzinie, prawda?-spytał Calvin z rozbawioną miną. Zgromiłam go wzrokiem.
-tak-odparłam przez zaciśnięte zęby-słyszałam. A ty słyszałeś o mydle? Higiena nie gryzie. Stary, z twoim zapachem padł by tu Goblin. O! właśnie! Emma… to dobry sposób żeby go zabić nawet z nim nie walcząc-powiedziałam dumna z swojej riposty. Cal tylko się nachmurzył. Odezwał się do mnie przez zaciśnięte zęby.
-przyjdzie czas, że nie będziesz tak skora do dowcipów-nie zrozumiałam tego wtedy. Szkoda. Bo zapłaciłam za to ogromną cenę.

CZYTASZ
STRAŻNICZKA
FantasySam jest introwertyczką, która przyjaciół i rodziny nie stawia na podium. Jednak gdy zostaje wytypowana na wycieczkę badawczą jej życie dokonuje obrotu o 180 stopni. Musi zmienić swoje nawyki, zachowania a także charakter. Jej obecna sytuacja wymaga...