Rozdział 2

306 26 4
                                    

Obudziłam się w jakimś ciemnym, pustym pomieszczeniu bez okien. Czułam jakiś dziwny zapach. Głowa mnie bolała. Chciałam wstać, ale uniemożliwiły mi sznury zawiązane na moich nadgarstkach i kostach. Cholera! Gdzie ja jestem?! Nic nie pamiętam oprócz...oprócz tego, że ktoś mnie uderzył w głowę od tyłu i straciłam przytomność. Co to wszystko znaczy?! Gdzie Mike?! Gdzie Sophie?! Amanda?! Co tu się dzieje?! Byłam przerażona. Do tego ten ból. Cała trzęsłam się ze strachu. Usłyszałam jakieś kroki. Przez dziurkę od klucza drzwi wpadało światło. Zobaczyłam, że ktoś je ominął. Odetchnęłam z niewielką ulgą. Niestety postać się wróciła. Przełknęłam głośno ślinę. Serce podeszło mi do gardła. Otworzyła drzwi, przez pustą przestrzeń wpadły smugi światła. Zobaczyłam wysokiego mężczyznę, młodego mężczyznę.

'Widzę, że się obudziłaś' podszedł do mnie, a ja instynktownie cofnęłam się w stronę ściany.

'Nie bój się, nic ci nie zrobię...przynajmniej ja' zaśmiał się.

'C-c-co ja tu r-r-robię?' zająkałam się.

'A to ci misiu powie Bradley' uklęknął przede mną.

'Kim ty jesteś!? Kim jest Bradley?!' krzyknęłam słabo zachrypniętym głosem, ze łzami w oczach.

'Dowiesz się w swoim czasie'

'Tris!' krzyknął ktoś z zewnątrz.

'Niestety muszę cię zostawić' wstał i wyszedł zamykając drzwi.

Obróciłam się plecami do drzwi i wybuchłam niepohamowanym płaczem. Tak strasznie chciałabym być w domu. Bałam się, cholernie się bałam, że już nigdy nie zobaczę moich rodziców, chłopaka, przyjaciół. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego akurat mnie porwali?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siedzę już tu wieczność. Jest chyba noc, bo przez szparę w drzwiach nie widzę jakiegokolwiek światła. Byłam zmęczona. Z trudem zasnęłam, po mimo moich związanych kończyn.

Otworzyłam obolałe powieki. Poczułam, że ktoś oswobodzi moje ręce i nogi. Ujrzałam bruneta z kolczykiem w nosie. W pomieszczeniu było już dość jasno, więc mogłam go zobaczyć w całej okazałości i zapamiętać każdy szczegół jego twarzy. Po moim policzku spłynęła samotna, pojedyncza łza. On to zauważył. Co dziwne, popatrzył się na mnie tak, jakby mi współczuł i było mu przykro.

'P-proszę pomóż mi' wyszeptałam patrząc mu w oczy. Jeszcze nigdy nie widziałam takich oczu. Były niebieskie...Ale to nie był zwykły niebieski. Patrząc w jego tęczówki, można było porównać je do falującego oceanu. Przypomniałam sobie wakacje. Miałam dziesięć lat. Byłam z rodzicami nad morzem. Budowałam zamki z piasku i zbierałam kwiatki. Przez to wspomnienie moje oczy robiły się coraz bardziej wilgotne. Brunet spuścił wzrok i skończył odwiązywać sznury z moich kostek. Czyli on też mi nie pomoże? Nie...wyszedł. Tak po prostu. Co ja zrobiłam, że tutaj jestem? Kiedy mi ktoś to wszystko wytłumaczy?

Próbowałam wstać, ale utrudnił mi to ból przeszywający moje całe ciało. Udało się! Złapałam równowagę. Przeszłam się po całym pomieszczeniu szukając czegoś, co pozwoliłoby mi się stąd wydostać. Drzwi były zamknięte na klucz. Nic nie znalazłam. Było w nim tylko łóżko i krzesło. Zrezygnowana opadłam na twardy materac i zamknęłam oczy. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Jakiś blondyn. Ale nie ten sam, który odwiedził mnie na początku. Ile ich tu jest?!

'Chodź' rzekł sucho i otworzył drzwi na oścież.

'Tylko niech ci nie przyjdzie do głowy żaden głupi pomysł' dopowiedział tym samym tonem, a ja pokiwałam głową.

Jestem przerażona, chce mi się płakać, jest mi zimno, ktoś mnie porwał...Pffff...Czemu miałyby mi przyjść do głowy głupie pomysły? Szłam przez krótki korytarz zakończony schodami prowadzącymi w górę. Za mną podążał blondyn. Po schodach weszłam do jakiegoś mieszkania. Czyli trzymali mnie prawdopodobnie w piwnicy.

'Siadaj' rozkazał wskazując beżową sofę. Potem zniknął. Rozglądnęłam się wokoło. Całkiem ładnie było tu urządzone...O czym ja myślę?! Mój wzrok zatrzymał się na brunecie z kolczykiem, który opierał się o framugę. Wstałam i złapałam go za nadgarstek. Miałam takie przeczucie, że jedyną osobą, która może mi w tej chwili pomóc jest on.

'Błagam, chociaż ty mi powiedz co ja tu robię?' powiedziałam drżącym głosem.

'Jesteś głodna?' zapytał, jakby nie słyszał tego co powiedziałam.

'Trochę' puściłam jego rękę, a on gdzieś poszedł.

Usiadłam z powrotem na sofę i czekałam. Wiem, mogłam uciec, ale bałam się. Bałam się tego, że któryś mnie zobaczy. Nie wiem, jak by mnie ukarali. Nie chciałam ryzykować. Miałam za mało odwagi w sobie na jakikolwiek najmniejszy ruch.
●• ●• ●• ●• ●• ●• ●• ●• ●• ●• ●• ●• ●•
Drugi rozdział!
Zachęcam do ⭐,komentowania i ogółem do oceniania. Może też macie jakieś wskazówki, uwagi dotyczące mojego pisania - komentujcie :)
Przepraszam też za błędy, które prawdopodobnie są, bo nie sprawdzałam ;p
Do następnego xx

Best Mistake (The Vamps ~ FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz