Rozdział 6

138 19 1
                                    

Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam Brada.
'Bradley!' krzyknęłam wściekła.
'Co ty tutaj robisz?!' zapytał.
'Spacer...' brunet westchnął i położył dłonie na biodrach.
'Nie możecie mnie więzić w domu!' warknęłam, bo wiedziałam, że nie podoba mu się, że z niego wyszłam.
'Jesteś tutaj, więc cię nie więzimy'
'To dlaczego jesteś taki zdenerwowany?' spytałam spokojniej. Dziwił mnie harmonia i spokój, która wtedy miał Brad. Na początku oceniłam go jako nerwowego. Widocznie się myliłam.
'To już w tej chwili nie jest ważne. Mówiłaś komuś przynajmniej o twoim 'spacerze'?' zrobił cudzysłów palcami.
'Tak, Connor'
'Zaje...Ummm...A, no dobrze. Możemy wracać?'
'Yhym' pokiwałam głową.
Szliśmy w ciszy, która troszkę sprawiała, że czułam się niekomfortowo, ale z drugiej strony, to lepiej, nie wiem czy potrafiłabym z nim skleić jakąś rozmowę. Doszliśmy do domu. Brad przepuścił mnie w drzwiach. Oh...Jaki gentelman...
'Poczekaj, musimy pogadać' zatrzymał mnie.
'Dobrze, ale możemy za chwilę?'
'Tak' westchnął.
Bałam się. Bałam się o czym będzie rozmowa. Dzisiaj wydaje się inny. Przedtem był wyluzowany, aż za bardzo...Ale trudno. Za to teraz jest jakiś zastraszony i cichy. Gdy wyszłam z toalety, odrazu skierowałam się do salonu. Siedziała w nim cała czwórka. Przełknęłam ślinę i usiadłam na fotelu.
'O co chodzi?' powiedziałam tak cicho, że można by to było uznać jako szept.
'Lux, lepiej żebyś nie wychodziła. Przynajmniej nie sama' powiedział Tris.
'Aaale dlaczego?'
'Stones'a człowiek już wie, że jesteś u nas'
'Boże...' powiedziałam pod nosem.
'Czyli co teraz?' zapytałam.
'Musisz być bardzo, ale to bardzo ostrożna. Zazwyczaj któryś z nas będzie z tobą, ale zdarzy się napewno, że będziemy nieobecni, wtedy gdy będzie coś się działo, cokolwiek, coś co będzie cię niepokoić, to pamiętaj, że masz zadzwonić' wytłumaczył blondyn.
'Kiedy to się skończy?'
'Lux, to się dopiero zaczęło...' powiedział Connor.
'Może już nigdy się nie skończy...' powiedział Brad, patrzący tępo w swoje ręce. Schowałam twarz w rękach. Dlaczego tak jest? Jeden człowiek potrafi zmienić twoje życie w piekło...Które dla mnie właśnie się zaczyna. Nigdy nie pomyślałabym, że ktoś będzie chciał się mnie pozbyć w celu zemsty. Mam w głowie tysiące najgorszych scenariuszy. Ten człowiek zajmuje każdą moją myśl. Zawsze myślałam, że jestem stuprocentową optymistką, która potrafi poradzić sobie w każdej sytuacji...Pudło Lux...Źle myślałaś. Jesteś czystą pesymistką z czarnymi myślami, brakiem wiary i nadziei, człowiekiem, który nie potrafi sobie poradzić w najgorszej sytuacji. Jeszcze rano, wydawało mi się, że wszystko będzie dobrze, że wyjdę z tego cało, byłam dosyć radosna, jak na sytuację w której się znalazłam. Teraz? Teraz wydaje mi się, że skończę martwa. Każda komórka mojego ciała krzyczy i płacze. Mam dość tego wszystkiego. Chce, żeby to się wkońcu raz na zawsze skończyło. Miło by było, gdyby można było zakopać się w ciepłej kołdrze, zasnąć i obudzić za rok, albo więcej. Rozsypałam się. W ciągu sekundy.
'Przepraszam' szepnęłam i pobiegłam do mojej sypialni. W drodze łzy leciały mi z oczu. Nie potrafiłam ich zatrzymać. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam szlochać. Usłyszałam delikatne pukanie do drzwi.
'Lux otwórz, proszę'
To Connor. Z całej czwórki on mi jest najbliższy. Nigdy nie powiedział mi w ciągu tych dni złego słowa. Nawoływał i prosił parę razy, bym otworzyła. Wstałam z łóżka, otarłam rękawem swetra łzy i otworzyłam mu. On bez słowa mnie przytulił. Tak...Tego mi było trzeba. Uczucia. Bliskości drugiej osoby. Poczucia bezpieczeństwa. Wtuliłam się w niego. Zaczął mnie głaskać po plecach.
'Nie płacz, będzie dobrze' uspokajał mnie.
'A co jeśli nie będzie?'
'Zaufaj mi, będzie'
'Skąd masz pewność?' spytałam, dalej będąc w jego objęciach. Nie chce, żeby mnie puszczał. Jeszcze nie teraz.
'Nie mam pewności, ale mam nadzieję'
'Nadzieja matką głupich'
'Być może...Ale nadal ją mam i zawsze miałem'
Oderwałam się od niego.
'Dziękuję' powiedziałam, a on się do mnie uśmiechnął.
'Dobranoc Lux' pocałował mnie w czoło i wyszedł. Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam spać.
● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ● ●

Best Mistake (The Vamps ~ FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz