Rozdział 8

137 15 3
                                    

Szybko otworzyłam drzwi od domu. Pędem udałam się na poszukiwanie reszty chłopaków. Zaczęłam krzyczeć i wołać ich. Odrazu ze wszystkich stron pojawił się Brad, James i Tris z otworzonymi buziami i wytrzeszczonymi oczami.
'Co się stało?!' krzyknął Tris i złapał mnie za ramiona, patrząc mi w oczy.
'Pomóżcie mu! Idźcie do niego!' krzyknęłam wystraszona.
'Co?' nie zrozumieli.
'Idźcie do Con'a! Boję się o niego!' znowu podniosłam głos. Byłam zdenerwowana, chciałam tam z nimi iść i jak najszybciej dowiedzieć się o co chodzi. Bałam się, że mogą oni coś zrobić dla Connor'a. Nie wybaczyłabym sobie tego. Nigdy.
'Chodźcie!' odwróciłam się i złapałam za klamkę.
'Stój! Mów co się stało!' powiedział poirytowany James.
'Nie ma czasu!'
'Lux!'
'Dwaj mężczyźni w ciemnych garniturach...Con kazał mi wracać, a sam do nich poszedł! Co jeśli coś mu zrobią?!' wypowiedziałam jednym tchem.
'Kurr...' położył ręce na szyi i głośno westchnął Brad.
'Co?! Powiecie mi o co chodzi!!??' wrzasnęłam.
'Tris, chodź' machnął głową Brad.
'James, nie spuszczaj jej z oka i za nic nie daj jej wyjść z tego przeklętego domu' dodał
'Że co?!' znowu wrzasnęłam, każde zdanie, które wypowiadałam było krzykiem. Nie otrzymałam odpowiedzi. Bradley z Tristan'em wyszli w pośpiechu, a ja zostałam z James'em. Próbowałam wyjść, ale James mnie zatrzymał siłą. Popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem, ale on pokręcił tylko przecząco głową. Zrezygnowana usiadłam przy ścianie.
'Coś im grozi?' westchnęłam.
'Nie' mruknął twardo. Ostatnio zachowywał się w stosunku do mnie bardzo oschle. Nie wiem dlaczego. Może powiedziałam coś nie stosownego. Ale nie. Nie przypominam sobie żeby z moich ust wpłynęły jakieś złe lub obraźliwe słowa. Czasami mam ochotę poprostu spytać się go o co mu chodzi, ale jakoś nie mam odwagi. Olewam to. Myślę, że mu niedługo przejdzie. Może przechodzi w życiu jakiś trudny okres. W końcu każdy przechodził przez coś takiego, a jeśli nie, to przejdzie. Chociaż sama nie wiem, jeśli chodzi o resztę chłopaków to zachowuje się prawie tak samo. Prawie...Czyli chyba jest coś na rzeczy. Ugh. James, o co ci chodzi?
'Chce im pomóc. Mogę jakoś to zrobić' zaczęłam bawić się bransoletką na ręce. 'Jeśli tam pójdziesz to tylko pogorszysz sprawę'
'Dobrze, czyli mam tu siedzieć i nic nie robić?'
'Mniej więcej to tak' uśmiechnął się ironicznie.
Minęło już piętnaście minut, a ich nadal nie ma. James chodził i chodzi nadal w tę i spowrotem, a ja siedzę oparta o ścianę ze schowanął głową, stukając nerwowo stopami. Nagle drzwi się otworzyły. Wstałam natychmiast, a James skierował wzrok na chłopaków. Przez próg przeszli Tris, Brad i Con... Z rozciętą wargą.
'Co się stało?!'
'Con'owi puściły nerwy' zaśmiał się Brad.
'Brad! Ciebie to śmieszy?' zapytałam gromiąc go wzrokiem.
'Nie! No może trochę' 
'Chodź' powiedziałam do Connor'a. Usiadł na krześle, a ja zaczęłam szperać po szafkach w poszukiwaniu apteczki. Znalazłam.

####################
Nowy rozdział 💕 Przepraszam, że po baardzo długiej przerwie 😁
#WakeUp 💕💕❤️

Best Mistake (The Vamps ~ FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz