Z Dnia Przeznaczenia

733 46 11
                                    

//Naruto//

Naruto zajął łazienkę na ponad godzinę, na szczęście zajęcia zaczynały się o 13, a obecnie jest 12:15 chłopak nie mogąc już znieść gatki Sasuke zza drzwi dokończył szybko szykowanie i wyszedł.

- Szczerze nie sądziłem, że to moje przepraszanie zadziała.- Granatowo-włosy zamilkł gdy poczuł lodowatą aurę Naru, który go minął zabrał torbę z książkami i wyszedł.
Jak on kurwa śmie się tak zachowywać. Do cholery jasnej!

Trzy lata wcześniej (pierwsza klasa liceum)

- Słuchajcie! Po jutrze jest ważny dzień to dziś mamy okazję trafić do Finału Koszykówki dla Licealistów dajcie z siebie wszystko!- Wykrzyczał trener Kakashi.- Oczywiście z powodu jutrzejszego Dnia Przeznaczenia dostaniecie wolne, jednakże nie dajcie się rozproszyć, zabawy z nowym podobiecznym zostawcie na później! A teraz sio do treningu!- Dźwięk gwistka rozniósł się po sali, a tuż po nim tupot stóp..

Cztery dni później

- Doktorze proszę powiedzieć, że będę mógł grać.

- Bardzo mi przykro Naruto, kość łokcia jest złamana do tego mięśnień i ścięgno uskodzene będzie potrzebna kosztowna rehabilitacja. Koszt może wynosić nawet ponad 200 000, ale to tylko w przypadku gdy chcesz dalej grać w koszykówkę.

- Ile będzie trwała?- Spytał łamiącym głosem.

- Od 3 do 4 lat.- Wszyscy milczeli. Nawet Kakashi i Iruka którzy są jego opiekunami prawnymi. Nie wiedzieli co powiedzieć cała trójka wiedziała, że nie mają na to pieniędzy, a Naruto miał puste oczy.

- Rehabilitacja nie będzie potrzebna.

- Naruto.- Naruto przerwał Kakashi'emu.

- Przecież da się bez tego żyć, a pieniądzy nie mamy. Lepiej będzie jeśli odpuszczę.

- Jest jeszcze jedna opcja.
Czas teraźniejszych

Słone niechciane łzy zaczęły lecieć ciurkiem.

- Naruto?- Słysząc swoje imię chłopak szybko otarł łzy.

- O hej Sakura, dawno się nie widzieliśmy.

- Racja, słuchaj urządzam z Hinatą i pupilami impreze u mnie w pokoju, chcesz przyjść?

- Chętnie, kto będzie?- Spytał idąc w kierunku szkoły.

- Ty, ja, Hinaka, pupile o i Sasuke!

- Wiesz właśnie se przypomniałem, że mam coś do zrobienia po szkole. Narazie!- Krzyknął i uciekł w głąb korytarza.

Dzień z wyjścia ze szpitala

- Kakashi, Iruka! Wiecie gdzie Kurama?

- Naruto, no bo wiesz.. Eh- Zaczął Iruka.

- On nie żyje..- Wypowiedział się Kakashi.

- Kiedy się to stało?

- Jakoś tydzień po twoim wybudzeniu.- Wtrącił Iruka

-To było miesiąc temu!? Jak zginął!?

- Naruto, on oddał swoje życie byś mógł tu być. Twój stan po "wypadku" był o wiele gorszy. Niż gdy się by budziłeś.

Teraźniejszość

//Sakura//

"Impreza" trwa w najlepsze, lecz Sakura wydaje się być nie obecna.

- Hej skarbie, co cię gryzie?- Spytała Hinaka tuląca się do zamyślonej dziewczyny.

- Hmm? Oj wybaczcie nie chciałam psuć zabawy.

- No dalej Sakura, przecież nie znamy się od dziś.- Wtrącił się Sasuke.

- No dobra, zaprosiłam Naruto i z początku się zgodził, ale gdy tylko powiedziałam kto będzie, w błyskawicznym tempie powiedział, że coś mu wypadło i zwiał, wciąż nie daje mi to spokoju.

- Przyprowadzę go, nawet siłą.- Sasuke już miał zamiar wstać, ale Sakura go zatrzymała.

- Lepiej nie, on wyglądał jakby miał się popłakać. Po za tym mogłoby być niezręcznie.

- Tch..

//Naruto//

Dlaczego kurwa to wszystko, ten cały ból wraca, dlaczego mnie opuściłeś Kurama..Lisku... Łzy spływają po policzku, a Naruto znów trafia do kosza, słona woda  leci strumieniami, a każda kropla bulu spływa swobofnie by spotkać się z podłożem od boiska wielofunkcyjnego. Przez przytłaczające emocje Naruto nawet nie zauważył, że pada do puki nie poczuł ciepłych oplatających go ramion.- S..Sasuke?

- Nie płacz, nie znoszę tego widoku.

Współlokator //Sasunaru/Narusasu//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz