Chapter 5 ~

428 28 39
                                    

 
Rozdział specjalnie dla mienqa21
Pierwszy z dzisiejszego maratonu!

Klaus zaczął całować każdy centymetr mojego ciała. Górował nade mną. Zdjął z siebie najpierw dresy potem bokserki. Dalej można domyślić się, toku wydarzeń.

                                          ***

Poczułam, że ktoś bawi się moimi włosami. Otworzyłam zaspane oczy i dostrzegłam Klausa. Leniwie przekręciłam się tak, by moja twarz była, na przeciw jego i wpatrywałam się w jego błękitne oczy.

- Nie chciałem Cię obudzić. - powiedział z poranną chrypką.

- Nic się nie stało. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Jesteś cudowna i piękna. - odparł i mocno mnie objął.

- Dziękuje.. - mruknęłam mu w ramie.

- Kac morderca nie ma serca, co? - zapytał rozbawiony.

- Moje zmęczenie to też po części twoja wina. - fuknęłam.

- Cóż poradzić mogę na to? - zaśmiał się i spojrzał na mnie z tym swoim pięknym uśmiechem. - Przyznaj, że Ci się podobało. - dodał po chwili.

- Oczywiście, że tak. - jęknęłam, po czym ziewnęłam.

- Kocham cię. - oznajmił i pocałował mnie w czoło.

-  Ja ciebie też kochanie. Wybacz, ale chyba pójdę do Rebekah, po jakieś ubrania. Podałbyś mi bluzę i bieliznę? - zapytałam pierwotnego. On tylko skinął głową i podał mi ubrania. Podniosłam się z łóżka przecierając oczy, przeciągając się i ponownie ziewając. Otworzyłam drzwi i skierowałam się na dół. Niby pamiętam gdzie ma pokój ale wole się upewnić czy nie ma jej na dole. Pierwsza rzuciła mi się w oczy Maddie popijającą kawę z Kol'em u boku. Jak widać póki co, u nich nocuje. W salonie Rebekah rozmawiała z Hayley, matką małej Hope. Jej córeczka jest przeuroczą 7 latką. Uwielbiam dzieci, które są takie cudowne. Ale niektórych nie znoszę. Wracając.

- Cześć dziewczyny. - przywitałam się.

- Cześć kochana. - odpowiedziała mi Bekah.

- Hej. - odparła matka Hope z uśmiechem na twarzy. Chodź nie znam jej za dobrze, widać, że jest bardzo miła.

- Moja kochana wampirza przyjaciółko. Będziesz tak miła i pożyczysz mi jakieś ciuszki? - zapytałam blondynkę.

- Oczywiście, Hayley daj nam chwilę. - odparła pierwotna i pociągnęła mnie na górę.

- Ja wybiorę ci ubrania i nie ma innej opcji. Inaczej będziesz chodzić goła, co niektórych by ucieszyło, ale nie masz innego wyjścia.- powiedziała i zaczęła wyrzucać z szafy ubrania. - Ubieraj. - dodała z uśmiechem i podała mi ubrania.

- Nie nałożę tego, nienawidzę takich sukienek. Będzie mi niewygodnie. - mruknęłam zza drzwi do blondynki.

- Wciskaj się i nie marudź. - prychnęła, jestem pewna, że teraz się uśmiecha.

- Nie ma opcji, wyglądam jak prostytutka! - jęknęłam.

- Ubieraj i wychodź. - odpowiedziała wampirzyca.

- Ugh dobra. - fuknęłam i poprawiłam sukienkę. Była to czarna kiecka na ramiączkach, mocno podkreślająca figurę. Jako iż nie byłam za chuda, wręcz przeciwnie, uważam, że to do mnie nie pasuje. Jest jeszcze krótka w cholerę i odsłania zdecydowanie za dużo. Sukienka była ładna, urzekająca swoją prostotą. Nałożyłam czarne botki i podeszłam do lustra. Czarny wyszczupla, o tyle dobrze. Z tej perspektywy wyglądała ślicznie. Narzuciłam na nią czarną kurtkę jeansową. Chyba zmieniłam zdanie, nie wyglądam najgorzej.

Psychopaci, trzymają się razem. ~ Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz