Chapter 23 ~

217 18 10
                                    


Minęło trochę czasu od ostatnich wydarzeń. Po wiedźmach w Nowym Orleanie zaginął ślad. Davina rozpłynęła się w powietrzu nadal coś knując.

Za dwa dni pełnia. Stresowałam się jak nigdy w życiu. Pierwszy raz od dawna będę się przemieniała. Po ostatniej mam wrażenie, że coraz częściej tracę nad sobą kontrolę. Do tego przed zawsze przed pełnią jestem rozdrażniona. Jak to Freya określa ,, Jesteś gorsza niż w ciąży."

Tak wiedźma znosi moje humorki i mi pomaga, ponieważ Alex w ostatnim czasie zaczął uczyć się wszystkiego dużo szybciej.

Jak się okazało nasza kochana Claire zmusiła mojego syna do morderstwa, uaktywniając tym jego geny.

Podstępna sucz. To jest tylko dziecko. Ona nie ma za grosz rozumu.

Co dziwne, Klaus zabiera  go często do lasu, lub do siebie. Bardzo mi tym pomaga. W końcu to on jest tysiącletnią hybrydą, nie ja.

Do tego bardzo często, moja cudowna i skromna osoba wita w domu Mikaelsonów. Teoretycznie sama jestem Mikaelson'em.

Czasem zapominam, że poślubiłam tego pajaca.

W tym samym czasie byłam sama w domu czytając książkę i pijąc zieloną herbatę.

Leniwie wygramoliłam się spod kocyka i wstałam z kanapy. Wolnym krokiem udałam się to kuchni po tabliczkę białej czekolady.

Po kilku minutach już jej nie było.

Nie moja wina, że jestem wiecznie głodna.

Usłyszałam pukanie do drzwi więc szybkim krokiem podbiegłam otworzyć.

Tak jak myślałam, był to Klaus i Alex.

- Hej, może wejdziesz? - zapytałam pierwotnego, który chciał już iść.

- Lepsza propozycja. Upijesz się z Bex i dziewczynami u mnie? - uśmiechnął się zawadiacko.
Tak nasze relacje się polepszyły, ale bez przesady.

Jednak gdy zobaczyłam jak Alexis mnie prosi, nie mogłam odmówić.

- Niech będzie. - westchnęłam i zgarnęłam telefon z szafki, po czym szybko się ubrałam.

Niczym niewolnica poszłam wolnym krokiem do jego samochodu. Osobiście wolałabym jechać swoim, aby mieć pewność, że mnie nie zabije. Chociaż jedziemy z dzieckiem. Może mi się poszczęści.

Chociaż? Jakby chciał no nie wiem, wyrwać moje serce to zrobiłby to dawno.

Mam się bać ?

Po kilkuminutowej podróży dotarliśmy do posiadłości. Nim zdążyłam otworzyć drzwi, wyprzedził mnie Klaus, który podał mi rękę.

Od kiedy od jest takim dżentelmenem?

Znudzona, uprzednio przewracając oczami przyjęłam jego pomoc, której swoją drogą nie potrzebowałam.

Trzasnęłam drzwiami, na co usłyszałam warknięcie. Odpowiedziałam na nie uroczym uśmiechem.

Hybryda odpiął Alex'a i ruszyliśmy razem do jego domu.

Gdy przekroczyłam próg natychmiast zastygłam w miejscu.

- Nareszcie się Ciebie doczekałam! - zaśmiała się ironicznie Davina.

Wszyscy byli tak samo zdziwieni jak ja. Co ta szmata tu odpierdala, przepraszam bardzo?

Nikt jej nie zapraszał, ani tym bardziej o cokolwiek pytał.

- Ja niestety na Ciebie nie czekałam. Ups. - odpowiedziałam sarkastycznie i się uśmiechnęłam.

- Pożegnaj się z dzieciakiem, bo kilka chwil i poderżnę mu gardło. - stanęłam jak wryta zaciskając mocno pięści ukazując przy tym moją twarz.

- Nawet się nie waż. - wysyczałam przed zaciśnięte zęby automatycznie zasłaniając mojego synka.

- Zabiorę też drugą małą trybrydę. - odparła a ja ruchem ręki złapałam ją za gardło i zaczęłam dusić.

- Pożegnaj się szmato. - warknęłam nadal przyszpilając ją do ściany.

- Wystarczy. - zaczął Kol, który chyba nie wie co gada. Rozumiem, dawna miłość i inne, ale bez przesady. Niech zdycha.

- Nie. - powiedziałam stanowczo i nie przestawałam.

Gdy poczułam, że straciła przytomność mocno walnęłam nią o ścianę i kopnęłam.

- Niklausie, jest twoja. - rzuciłam i podeszłam do Alex'a, który zakrywał sobie rączkami oczy. Przytuliłam go do siebie.

- Rebekah, mogłabyś położyć go spać? - zapytałam patrząc błagalnie na blondynkę. Uśmiechnęła się i skinęła głową, po czym go podniosła i zniknęła w wampirzym tempie.

- Ktoś mi wyjaśni co tu się do jasnej cholery stało? - zapytał szorstko Klaus.

- Chciała porozmawiać. Jak widać nawet tego nie potrafi. - odpowiedział spokojnie Elijah patrząc na brata.

- W takim razie życzcie mi smacznego. - uśmiechnął się szatańsko i wyszedł biorąc ciało Claire jak worek kartofli.


***

Witam kochani! Jak się podoba?

Jeśli chodzi o mnie liczyłam, ze wyjdzie lepiej.

Następny rozdział powinien pojawić się w piątek lub wczesniej!

Do zobaczenia ❤️

Psychopaci, trzymają się razem. ~ Klaus MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz