rozdział 6

2K 38 47
                                    

Jesteś zdolny do wszystkiego

Leżałam na łóżku Dracona, a on uczył się, siedząc przy swoim biurku. Był bez górnej garderoby i szczerze czasami zaglądałam w jego stronę, patrząc na mięśnie.
Spojrzałam na swój brzuch, podwijając bluzkę i pomyślałam, że jakbym se go bardziej wyrobiła? U kobiet mocne mięsnie niezbyt dobrze wyglądają, ale bez przesady... Zaczęłam miziać się po tej części ciała. Nawet nie skapnęłam się ile czasu patrzyłam na jego umięśniony brzuch.

— Będziesz tak leżeć?

Przeniosłam swój wzrok wyżej na jego profil. Mogłam dostrzec jego śliczny uśmiech, ale słaby. Nadal patrzył w tekst książki od eliksirow, dopóki nie przewrócił kartki na kolejną stronę i na mnie spojrzał  wykrzywiając usta w bardziej widocznym uśmiechu. Boże, czemu on musi być taki piękny, ale niedojebany?

Poraz kolejny się zawiesiłam, skanując jego twarz.

— Uważaj, bo się zakochasz. — parsknął i odwrócił wzrok.

— W twoich snach, Malfoy. — Fuknełam, wywracając oczami przekręcilam się na plecy.

— Robisz bardziej ciekawe rzeczy w tych moich snach, cukiereczku. — Powiedział, wypowiadając "moich snach" bardziej wyraźniej.

Idiota...

— Lubisz się uczyć, co? — Spytałam, chcąc zmienić temat. Po chwili odwróciłam do niego wzrok, gdy poczułam jego na mojej osobie.

— Właściwie to... niezbyt i przydałaby mi się chwilowa przerwa. — podniósł się z krzesła i powolnymi  trzema krokami zbliżył się do swojego łóżka.

— Myślałam, że tak, skoro masz takie dobre stopnie.

— Robię to tylko dlatego, żeby zadowolić mojego ojca. — Siadł na łóżku.

Zdziwiło mnie najbardziej to, że mówi mi akurat o tym. Może Blaise mówiła mi prawdę i faktycznie zaczął przez ten krótki czas mi tak ufać? Wszyscy moi przyjaciele nie mogą uwierzyć w to, że ja i Draco Malfoy mamy w miarę dobre relacje.

— Czemu mi o tym mówisz?

Zmarszczyl brwii i spojrzał na mnie.

— Właśnie, dlaczego ja Ci o tym mówię... — Mruknął i odwrócił wzrok.

— Draco, możesz mi zaufać i porozmawiać o czym tylko zechce... — nie zdążyłam powiedzieć.

— Myślisz, że jesteśmy pierdolonymi  przyjaciółmi i możemy sobie porozmawiać ja jaki kolwiek temat? Że możemy sobie mówić swoje tajemnice? — Syknął, wstając z łóżka.

— Myślałam... — Wyszeptałam pod nosem.

— To źle myślałaś, Blunt. — Warknął.

— Przeprosiłem Cię za sama wiesz co, ponieważ nie chciałem, żebyś ciągle o to się upominała. Nie dlatego, bo naprawdę tego aż tak bardzo nie chciałem. — Dodał.

Przymknęłam na chwilę oczy czujac, jak łzy spływają mi po policzkach.

— A teraz zniknij mi z oczu zanim...

— Zanim co? Uderzysz mnie, znów  nakrzyczysz? A może zgwałcisz?... — przetarłam rękawem nos po tym jak nim pociągnęłam.

— Nie zrobiłbym tego do cholery jasnej. — Jego twarz bardziej złagoniała i podszedł do mnie, a ja energicznie cofnęłam się do tyłu.

— Nie zgodzę się z tym, jesteś zdolny do wszystkiego, Malfoy.— pokręciłam głową i wyszłam z pokóju trzaskając drzwiami. Oparłam się plecami o drzwii, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam myśleć nad naszą pojebaną znajomością. Do tego czasu się świetnie dogadywaliśmy, ale coś w nim wybuchło.

First || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz