5 lat później
Minęły już sporo czasu, od pojawienia się na świecie Scorpiusa, a śmierci mojej najukochańszej kobiety.
Pozbierałem się do kupy chyba gdzieś dopiero w tamtym roku, ponieważ odprowadziłem się do okropnego stanu. Trochę piłem i dużo paliłem, a wtedy nie miałem siły do wychowywania mojego dziecka, więc większość czasu przebywało u swojej babci, czyli mojej matki. Ja i Erica, najdłużej nie mogliśmy się z tym pogodzić.
Teraz mieszkałem w swoim dużym mieszkaniu, wychowujac sam syna. Sam ponieważ nie chce mieć żadnej innej ukochanej. Aurelia zawsze pozostanie w moim sercu i nie zastąpi jej miejsca zadna dziewczyna.
— Tato, pójdziemy do parku? — Spytał powoli, pijąc sok z niekapka.
Spojrzałem na niego z góry.
— Oczywiście, ale ciepło trzeba Cię ubrać, okej? — Uśmiechnąłem się i zacząłem szukać w jego szafie granatowych dresow i w komplecie bluzy. Na to nałożyłem mu czarną kurtke, czapkę, szalik, rękawiczki i zimowe buty.
— Gotowy?
— Gotowy. — Maluch Wyszczerzyl zęby i próbował otworzyć drzwii, ale był za niski.
— Poczekaj, synu.. poczekaj. — Zaśmialem się i poprawiłem nadal jasne włosy po czym otworzyłem drzwii mieszkaniowe, wychodząc z niego po czym zamknąłem na klucz, schodząc potem na dół za Scorpiusem. Wyszliśmy z dużego bloku na dwór, gdzie złapałem go i podrzucilem do góry, a on się ciągle cieszył. Scorpius jest naprawdę szczęśliwym i pełnym życia chłopcem. Cieszę się, że mam takiego syna i udaje mi się z nim dogadywać.
Poczułem coś zimnego na plecach, więc sie obrociłem i dostrzeglem chłopca, który celuje we mnie śnieżką, więc szybkowyciągnąłem różdżkę i wyczarowałem mu w jakis sposób chmurke nad nim, z której padało dużo śniegu. Kręcił sie i skakal, próbując złapać śnieżkę. Oczywiście dopilnowałem tego, żeby nikt z mugoli nie zauważył tej magii.
— Tato? Jak Ty to zrobiłeś? — Podszedł do mnie.
— Magia, synku. — Uniosłem kącik ust.
— A nauczysz mnie tego? — Przekrecil głowę słodko na bok.
— Nauczysz się tego, spokojnie. Musisz najpierw mieć wystarczający wiek i pójdziesz do szkoły, a tam nauczysz się wszystkiego. — Powiedziałem mu, uśmiechając się.
— To ile muszę mieć lat nooo... — przyciągnął, rysując coś na śniegu.
— Jedenaście, ale zobaczysz, że szybko to minie. — poglaskalem go po głowie usiadłem na odśnieżonej ławce przy jeziorku, który był zamarznięty.
— Czemu nie ma z nami mamy? — Usłyszałem pytanie, które mnie torche zabolało. Scorpius nigdy o to nie wypytywał w moim towarzystwie.
— Mama jest ciągle przy nas. Po prostu... jest tam i na nas patrzy. — pokazałem na niebo, a on się tam popatrzył i uśmiechnął.
— To niech tutaj przyjdzie. — Usiadł obok mnie, A ja wyciągnąłem nosem.
Parsknalem cicho po chwili i zacząłem to łaskotac.
— Ty koczkodanie mały. — Zaśmialem się.
Tak właśnie wyglądały nasze wspólnie spędzone dni. Wychodzilismy na dwór, albo razem oglądaliśmy filmy, a kiedy przyjdzie w odwiedziny babcia, albo dziadek, to ja mogę trochę odpocząć i się dłużej przespać. Jest naprawdę dobrze, ale byłoby lepiej z rodzinką w komplecie.
•
To już koniec tej książki. Myślałam, że będzie dłuższa, ale tak wyszło. Jest napewno dużo błędów, ponieważ pisze rozdziały czasem w późnych godzinach. Jestem zadowolona z tego ff i chciałabym zrobić kolejną część, ale mam pomysł na kolejne ff, tylko na koncie Nevrax_ 🥰Dziękuję wszystkim za gwiazdki, komentarze i za to, że zostaliście do końca. <33
Wesołych Świąt!!!
CZYTASZ
First || 18+
FanficKsiążka zawiera sceny nieodpowiednie dla niektórych czytelników, np: Seks, używki, częste przekleństwa, gwałt, znęcanie się oraz przemoc fizyczna jak i psychiczna. Pomysł na ksiązke sama wymyśliłam. Tak sobie przyszła mi do głowy, żeby zacząć pisać...