rozdział 27

827 29 4
                                    

Jakiś czas później...

Dzisiaj była bardzo ładna, słoneczna pogoda, więc wyszłam na podwórko,  jedząc racuchy matki mojego chłopaka, który najprawdopodnlobniej już planuje zaręczyny. Słyszałam rozmowę Lucjusza i Draco na temat zaręczyn, jak i ślubu. Słyszałam też, że mówili coś na mój temat, więc jestem naprawdę zadowolona ze swojego życia i szczęścia jakie teraz mam.

Było południe, a słońce mocno grzało, wiec mialam na sobie luźną, białą sukienkę na ramiączkach, która bardzo mocno uwydatniala mój brzuch ciążowy. Pewnie większość jest ciekawa ile już minęło od czasu, kiedy wszyscy dowiedzieliśmy się o dziecku. Dokładnie 7 miesięcy i 19 dni, więc zaniedługo powinien pprzyjść na świat.

Powoli spacerowalam ścieżką, która była posypana ładnymi kamyczkami,  poprawiając kapelusz, który oslaniał moja głowę przed słońcem.

Usłyszałam po chwili kroki z tyłu, które były coraz glosniejsze. Odgłos kamyków, które obijały się o siebie, krążył w moich uszach. Ostrożnie odwróciłam się do tyłu, żeby spojrzeć na osoby, które się do mnie zbliżały. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam ich twarze.. była to moja matka i ojciec, z którymi widzę się raz na ruski rok.

— Myślałam, że nie przyjedziecie. — Uśmiechnęłam się szeroko i ich  przytuliłam.

— O merlinie, jak Ci brzuch urósł! — Zaskoczyła się mama, patrząc się na moją osobę. Tato zrobił duże oczy i aż się odwrócił ode mnie, przejeżdżając dłońmi po twarzy.

— Jest zdrowe? Chłopak, dziewczyna? — Zadał pytanie, spoglądając znów na mnie.

— Chłopczyk.

Uśmiech na ustach taty od razu się pojawił.

— Pewnie będzie taki przystojny jak ojciec, a grzeczny aniołek po mamie. — Ułożyła dłonie na obu ramionach i ciągle się patrzyła z uśmiechem na mnie, raz na tatę.

Z przystojnym ojcem bym się zgodziła, ale z mamą aniołkiem... niezbyt.

— Może pójdziemy do środka? Jest straszny upał. — Zaproponował mężczyzna obok mnie.

— Dobry pomysł. Chodź. — Erica załapała moja rękę i wszyscy skierowaliśmy się w storne wielkiego domu, W którym aktualnie mieszkałam. Miałam pokój wiadomo, że z Draco, no bo przecież się uparł. Mogłabym mieć z nim pokój, ale wolałabym swój własny, żeby się normalnie wysypać. Nie raz w nocy musiałam iść do innego, żeby zasnąć, kiedy Draco głośno chrapał...

Hiram otworzył nam drzwii, puszczając nas przodem.

— O już tak szy... — przyszła do nas Narcyza, nie zauważajac moich rodziców. — O witam! Proszę bardzo, zapraszam. — ucieszyła się na widok kobiety i mężczyzny.

— Pójdę do Draco. — Powiadomiłam ich, wchodząc powoli schodami na górę do jego gabinetu, gdzie zaczął już pracować. Jest młody i już ma tyle spraw na głowie... chociaż ma też dla mnie czas, ale nie tyle  co na pracę.

Zapukalam najpierw, a potem dopiero uchyliłam drzwii, spoglądając na blondyna, ktory przyciągał się na małej kanapie obok dużego biurka. Odpowiedziałam uśmiechem na jego uśmiech i pewnie weszłam do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwii. Usiadłam obok ślizgona, który od razu ułożył dłoń na brzuchu.

— Nie mogę się doczekać. — Powiedział po czym wziął głęboki wdech.

— Już zaniedługo, kochanie. — Wplątałam swoje palce w jego. — Nie jesteś zmęczony już tą pracą?

— To dopiero początek, Lia. — Cmoknął mnie w usta.

— Mam pytanie... — Powiedziałam cicho.

— Słucham Cię.

— Nie wiem czy to moze byc niespodzianka, ale czy faktycznie rozmawiałeś na temat zaręczyn i ślubu? Naszego ślubu. — Powiedziałam niepewnie.

— Skąd o tym wiesz...

— Słyszałam waszą rozmowę, Draco. Za głośno rozmawialiscie po prostu.— Wzruszyłam ramionami.

— To miała być niespodzianka.. — pokrecil głową.

Taki krótki rozdział. Miłego dnia/dobranoc💋😘

First || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz