Rozdział 25: Serendipity

209 12 1
                                    

*Pov Tae*

- Jeonggukie... - Mruknąłem czując silną dłoń bruneta w swoich włosach
- Jak się spało? - Zapytał ochrypłym głosem, na którego tembr przeszły mnie dreszcze
- Bardzo dobrze... Jak sobie wyobrażasz nasz ślub? - Zapytałem tak nagle, że bruneta zatkało
- Dla mnie nie liczy się dzień czy miesiąc ważne, że będziesz obok jak dla mnie możemy się pobrać już jutro, jeśli tylko chcesz dla mnie to nie ma problemu liczy się tylko to abyś był szczęśliwy, bo gdy ty jesteś to i ja jestem. Już i tak wielokrotnie cię zraniłem i więcej do tego nie dopuszczę, bo chcę o ciebie dbać i oglądać twój uroczy i szczery uśmiech do końca życia i jeden dzień dłużej - mruknął składając na moich ustach motyli pocałunek, który oddałem niemal od razu.
- Boże Ggukie... Lepszego życia sobie nie mogłem wyobrazić jesteś wszystkim, czego mi brakuje do szczęścia nie mam do ciebie żadnej urazy i to już sobie wyjaśniliśmy, ale proszę pobierzmy się za dwa miesiące nie ma sensu zwlekać.
- Tae za dwa miesiące są twoje urodziny jesteś pewien? - Zapytał patrząc mi w oczy
- Tak jestem pewien spędzimy święta razem, jako świeżo upieczone małżeństwo - zaśmiałem się, co brunet odwzajemnił
- Skoro jesteś tego pewien to w porządku pobierzemy się na początku grudnia.

☯︎

*Pov Jk*

Do ślubu zostały niespełna dwa tygodnie. Tygodnie, które bardzo wiele wniosą w nasze życie, ponieważ czeka nas ostateczne przygotowanie do ślubu i rozmowa z rodzicami.
- Mam pomysł - mruknął Tae wtulając się w moje plecy
- Jaki? - Zapytałem kładąc swoje dłonie na tych jego - co kombinujesz kochanie?
- Może zrobimy uroczystą kolację z naszymi rodzicami? Ja ty chłopacy i oni? - Zapytał z nadzieją
- Możemy tak zrobić. - Mruknąłem zamyślony - jeśli przy chłopakach poczujesz się pewniej to zróbmy to - szepnąłem obracając się w ramionach blondyna
- Przy tobie też się czuje pewnie, ale będą nasi rodzice, więc oboje będziemy obrywać - mruknął gładząc mój policzek
- Wierzę ci i też się obawiam tego spotkania, ale nie można go wciąż odwlekać.
- Dlatego chcę wyprawić kolację - cmoknął mnie krótko w usta - szybciej tym lepiej chce za ciebie wyjść bez wyrzutów sumienia z wiedzą, co sądzą rodzice, bo co by nie było to moja rodzina

☯︎

Rodzice zgodzili się przyjść na kolację za namową Jina, bo do nas się nie odzywają. Stwierdziliśmy, że wyprawiamy te kolację w domu Namjoona i Jina, którzy od niedawna wynajmują mieszkanie w pięknej kamienicy.
- Kochanie! - Krzyknąłem czekając na Taehyunga - pośpiesz się, bo nie zdążymy!
- Już idę spokojnie - warknął schodząc po schodach
- Nareszcie księżniczka raczyła opuścić wieżę - zaśmiałem się, po czym zgarnąłem klucze od auta i domu
- Kiedyś ci zrobię krzywdę przysięgam. - Warknął i wyszedł z domu.

☯︎

Przyjechaliśmy przed czasem, dzięki czemu mogliśmy pomóc przy przygotowaniach do kolacji. O godzinie dziewiętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi a Tae sparaliżowało.
- Spokojnie misiu chodź usiądziemy, jeśli coś pójdzie nie tak zawsze możemy wyjść
- Dobrze. Zróbmy to - szepnął blondyn
Jin wpuścił naszych rodziców witając się z nimi uprzejmie. Yoongi z Jiminem pokazali, że są z nami i nas wesprą.
- A co tu robią te pedały?! - Uniósł się ojciec mój ojciec
- Zostaliśmy zaproszeni, więc jesteśmy - warknąłem
- Zjedzmy w spokoju - wtrącił spokojnie Jin chcąc załagodzić atmosferę
Wszyscy zasiedli do stołu w napiętej atmosferze.
- Bawi mnie jedna rzecz - zaśmiałem się bezczelnie nie mogąc się już powstrzymać. Ojciec uniósł brew patrząc na mnie tak jakbym zrobił mu krzywdę. Rodzice Tae natomiast siedzą cicho. - Mnie i Taehyunga nazywasz pedałami a chłopaków nie. Jestem waszym synem do kurwy powinniście mnie wspierać w moich decyzjach a nie tylko nas traktować jak wyrzutków
- Kochanie spokojniej - szepnął Tae gładząc mnie po plecach
- Nie tak cię wychowałem! - Krzyknął ojciec - miałeś stworzyć z Joaną rodzinę a bawisz się w pedała!
- Czy ty naprawdę nie widzisz, jaka ona jest?! Porwała Tae skatowała go i przetrzymywała mnie zdradzała! Myślisz, że mi łatwo?! - Wyrzuciłem z siebie pewne rzeczy
- Synku to prawda? - Zapytała matka Tae
- Niestety tak przez pewien czas byłem w szpitalu w stanie śpiączki... I zrozumcie ja i Jeongguk się kochamy i za dwa tygodnie zamierzamy się pobrać czy wam się to podoba czy nie.
Nim ktoś zdołał się odezwać wtrącił się Yoongi.
- Ich miłość jest piękna. - Zaczął - gdy Tae był w szpitalu Jungkook nie opuszczał go na krok, gdy był porwany szukał go na własną rękę nie czekając na wiadomość policji sam osobiście po niego poszedł. - Mówiąc to spojrzał na nas - a gdy Gguk chciał się zabić Taehyung przyleciał po jednym telefonie z Tokio, aby być przy nim. Ich miłość nie na sobie równych... Skoczyliby za sobą w ogień - uśmiechnął się nikle - dlatego dziwi mnie, że państwo zamiast zainteresować się tym, co się działo wolicie pierdolić o tym, jacy są po zobaczeniu ich razem. Proszę wybaczyć, ale mi się to w głowie nie mieści. Oni liczą na wasze wsparcie a otrzymują krytykę. Jeśli nie chcecie stracić dzieci to ruszcie się przemyślcie to wszystko i zjawcie się na ślubie moich przyjaciół, bo oni na to liczą.
- Dziękuję - szepnąłem do chłopaka będąc pełnym podziwu jego słów.
- Wow Yoonie to było piękne - wzruszył się Jimin. Potem słyszalny był szloch matki Gguka.
- Yoongi ma rację - zaczął blondyn - jeśli nie chcecie nas stracić przemyślcie to. Jeongguk chodźmy nie chce tu dłużej być...
- W takim razie chodźmy - mruknąłem kładąc dłoń na plecach blondyna - przepraszam chłopaki, ale my się będziemy zbierać potem pogadamy

𝑺𝒑𝒐𝒕𝒌𝒂𝒏𝒊𝒆 𝑷𝒐 𝑳𝒂𝒕𝒂𝒄𝒉 (𝑻𝒂𝒆𝒌𝒐𝒐𝒌)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz