Rozdział 22: Don't leave me...

218 13 3
                                    

*Pov Jk*

Wchodząc na teren posesji gdzie miał znajdować się Taehyung czułem zarówno strach i złość jak i pewnego rodzaju ekscytacje, że być może uda mi się go uratować oraz zobaczyć go całego i zdrowego. Gdy przez okno dostrzegłem czyjąś sylwetkę poczułem nagły przypływ adrenaliny, dzięki której wpadłem do domu powalając dwóch mężczyzn, którzy nie chcieli mnie przepuścić jednego z nich rozpoznałem... był to Aleks. Obecny chłopak Joany. W korytarzu słychać było damski głos, więc nim udałem się w jego stronę dałem chłopakom znać, co i jak. Schodząc po cichu do piwnicy usłyszałem głos, który rozpoznałbym wszędzie... aksamitnie głęboki i cudownie kojący, lecz bardzo słaby. Niedługo potem stanąłem w progu obserwując zaistniałą sytuacje. Patrząc na Tae byłem w ciężkim szoku... nigdy nie widziałem go w tak złym stanie.

- Kogo ja tu widzę! – Odezwała się nagle Joana z chytrym uśmieszkiem w moją stronę – jak ci mija dzień kochanie?

- Nie mów tak do mnie! – Warknąłem zbliżając się powolnym krokiem w jej stronę – Aleks i ten drugi nic nie zrobią, więc mów, czego chcesz.

- Wow zapamiętałeś jego imię? – Zaśmiała się po chwili wróciła do poważnej miny – czy to nie oczywiste? Chce ciebie.

- To cię zasmucę, ponieważ już kogoś mam i nie jesteś mi do niczego potrzebna – rzuciłem z satysfakcją obserwując jej złość

- W czym on jest niby ode mnie lepszy?! – Wrzasnęła szarpiąc Tae za włosy ukazując jego twarz w pełni. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały poczułem pewnego rodzaju ulgę, że jednak żyje...

- We wszystkim. – Odpowiedziałem szczerze patrząc Taehyungowi w oczy. Gdy Joana zaczęła się zbliżać w moim kierunku do pomieszczenia wpadło dwóch policjantów.

- Stać policja! Ręce do góry! – Krzyknął jeden mierząc do niej z broni a drugi w tym czasie poszedł zapiąć jej kajdanki – zostajesz zatrzymana pod zarzutem porwania licznych szantaży oraz udział w pobiciu, Kim Taehyunga.

- To jeszcze nie koniec! – Wrzasnęła starając się wyrwać funkcjonariuszom

- Dla ciebie to koniec – powiedział policjant przytrzymując ją – masz prawo zachować milczenie każde wypowiedziane słowo może zostać użyte przeciwko tobie w sądzie – warknął wyprowadzając ją

- Zaraz będzie tu karetka – powiedział spokojnie funkcjonariusz wychodząc zaraz za resztą. Nie reagowałem na to, co się do mnie mówiło, ponieważ chciałem jak najszybciej uwolnić ukochanego. Po jego uwolnieniu niemal od razu zgarnąłem chłopaka w ramiona siadając pod jednym z filarów.

- Tae kochanie... patrz na mnie! – Wołałem na pół przytomnego chłopaka – kochanie nie zamykaj oczu! Patrz na mnie słyszysz?! – Wołałem wciąż czując napływające do oczu łzy. Wraz z przyjściem sanitariuszy Tae zupełnie odpłynął. Na polecenie ratownika niechętnie ułożyłem chłopaka płasko na podłodze obserwując jak podłączają mu całą aparaturę.

- Co mu jest? – Zapytałem głaskając nieprzytomnego blondyna po włosach

- Chłopak jest mocno odwodniony i dość dotkliwie pobity – odezwał się jeden z ratowników – na ten moment zabieramy go do szpitala

- Jadę z wami! – Rzuciłem ostro

- Niestety nie może pan jechać z nami – powiedział ponownie ratownik przekładając Tae na nosze.

Wychodząc na równo z ratownikami w głowie miałem tylko i wyłącznie Tae nic innego nie miało znaczenia. Tylko on. Gdy wsadzili chłopaka do karetki rzuciłem się jak oparzony w stronę auta.

𝑺𝒑𝒐𝒕𝒌𝒂𝒏𝒊𝒆 𝑷𝒐 𝑳𝒂𝒕𝒂𝒄𝒉 (𝑻𝒂𝒆𝒌𝒐𝒐𝒌)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz