Rozdział 2: Powrót do domu cz.2

526 20 10
                                    

*Pov Jk*

Od imprezy, z okazji zakończenia studiów, minął tydzień. - Nadal nie potrafię zaufać tej dziewczynie z którą od tej pamiętnej imprezy jest Hoseok...-przeglądałem portale społecznościowe, gdy nagle zadzwonił Namjoon- oczywiście odebrałem pomimo dość wczesnej godziny.

- Hej, Nam, co się... - nie zdołałem dokończyć ponieważ Namjoon mi przerwał

-Hoseok powiedział że z nami nie jedzie!

- Co?! Jak to do cholery nie jedzie?!

- Normalnie powiedział, że zostaje bo nie zostawi swojej „dziewczyny" - jeden tekst wystarczył żebym nabrał podejrzeń - co poznał na imprezie.

- Co za kretyn- powiedziałem do siebie pod nosem- powiedział coś jeszcze? Coś bardziej z sensem?

- Nie, już się nie odezwał. Powiedział tylko, że do nas dojedzie...

- Dobra, w takim razie za godzinę widzimy się u mnie. Ja idę się do końca spakować i ogarnąć

- Dobrze, to do zobaczenia. - po zakończeniu rozmowy udałem się do łazienki. Dwadzieścia minut później wyszedłem i zacząłem dopakowywać rzeczy, na co przeznaczyłem kolejne dwadzieścia minut. Gdy już wszystko było gotowe, poszedłem do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie. Krótką chwilę później odezwał się znajomy głos, a ja z przerażenia upuściłem szklankę.

- Siemka, co tam? Spakowany? - odezwał się Nam.

- Ty mnie do zawału doprowadzisz! -obróciłem się w jego stronę z groźnym spojrzeniem- tak jestem spakowany... Robię śniadanie też chcesz?

- Nie, dzięki, jadłem już.

Usiadłem na blacie jedząc tosty - za jakieś dwadzieścia minut powinna przyjść Joana ze swoimi rzeczami

- Dobrze, to jak zjesz zejdziemy z twoimi walizkami na dół i na nią zaczekamy.

*Pov Yoongi*

Od nagłego wyjścia Ashley Tae, jest jakiś nieobecny, przez co zaczynam się martwić. Zjedliśmy śniadanie bez Tae i zaczęliśmy się wszyscy zbierać z rzeczami do auta. V ubrał się, wziął Tana i bez słowa poszedł do auta, więc poszliśmy za nim. Gdy wszyscy już byli w aucie, zaczęły się głupie pytania naszego Hyunga.

- Gotowi na wyjazd? - zapytał radośnie Jin.

- Głupio się pytasz po takim śniadaniu to nic tylko jechać i spać, haha.

- Wszystko macie? Psy też - Jin zaczął się śmiać, a my razem z nim.

- Nienawidzę cię Jimin - oburzył się Tae.

- Tak mamy wszystkich i wszystko.

- Mózgi też? - dodał rozbawiony Jin

- Bardzo zabawne.. -powiedział z sarkazmem Tae- Możemy już jechać ?

Po tych wszystkich pytaniach i żartach ruszyliśmy.

*Pov Jk*

- Joana napisała że już jest.

- Chodźmy w takim razie.

Zabraliśmy moje rzeczy i poszliśmy do auta.

- Cześć misiu! - Joana rzuciła mi się na szyje.

- Cześć kochanie.- Pozwoliłem sobie na krótki delikatny i jakże namiętny pocałunek.- Gotowa do drogi?

- Oczywiście!

- Dobra koniec migdalenia się, haha. Wsiadajcie.

- No już zrzędo - oburzyła się Joana

Wszyscy spakowaliśmy bagaże i wsiedliśmy do auta chwilę później ruszyliśmy. Droga do Busan trwała cztery godziny. więc przyjechaliśmy akurat na obiad.

*Pov Tae*

Jechaliśmy trzy godziny. Gdy dojechaliśmy na miejsce, moja matka omal nas nie udusiła

- Miło mi was dzieciaki widzieć - uśmiechnęła się, jak to zwykle miała w zwyczaju. Miałem głęboką nadzieję że nie zapyta o Ashley...

- Mamo nie jesteśmy już dziećmi! - Nienawidzę gdy nas tak nazywa.

- Dla mnie zawsze będziecie - poczochrała mi włosy, przez co zrobiłem niezadowoloną minę.

- Idziemy na górę - jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Kiedy przekroczyłem próg mojego pokoju, przypomniał mi się mój dawny przyjaciel

- Ciekawe czy wszystko z nim ok? - zapytałem cicho, patrząc w jedno z naszych wspólnych zdjęć z komody

- Tae o czym ty mówisz? - spytał mnie Jimin, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć

- O niczym, nie ważne - starałem się wybrnąć z sytuacji

*Pov Jk*

Dojechaliśmy na obiad, spędzając z rodzicami dość sporo czasu na rozmowach.

Po tych rozmowach oraz wspólnie zjedzonym pysznym posiłku postanowiłem, że pójdę na spacer.

- Idę się przejść, zobaczę co się przez te lata zmieniło

- Dobrze synku uważaj na siebie - nadal mnie traktuje jak dziecko z pełną troską- i jak jej tu nie kochać haha

- Dobrze będę uważał, haha - poszedłem się więc ubrać i wyszedłem. Po wyjściu z domu. ruszyłem w stronę parku.

*Pov Tae*

- Mamo idę na spacer z Tanem! Nie wiem kiedy wrócę!

- Dobrze

Ubrałem się, zapiąłem Tanowi smycz i wyszedłem. Na dworze panowała przyjemna atmosfera, letni wiaterek i cudny nadchodzący zachód słońca., niebo było puste,bez żadnej chmurki. Ruszyłem w stronę parku. Po krótkiej chwili, byłem już u celu, więc spuściłem Tana ze smyczy, aby się wybiegał. Minęło raptem dwadzieścia minut, a ja już urwisa straciłem z oczy, jednak po chwili dostrzegłem go, przy mężczyźnie, który nie był mi znajomy. Pobiegłem więc po pupila.

- Przepraszam bardzo za tego urwisa - schyliłem, się aby zapiąć my smycz

- Nic się nie stało - ten głos był dziwnie znajomy.

Postanowiłem wstać i przyjrzeć się nieznajomemu, lecz to co ujrzałem mnie zatkało...

- Witaj Taehyung-ssi - uśmiechnął się uroczo - trochę już minęło prawda?

- Cześć Jeonggukie, wyrosłeś - odwzajemniłem uśmiech- minęło prawie pięć lat od ostatniego spotkania...


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝑺𝒑𝒐𝒕𝒌𝒂𝒏𝒊𝒆 𝑷𝒐 𝑳𝒂𝒕𝒂𝒄𝒉 (𝑻𝒂𝒆𝒌𝒐𝒐𝒌)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz