2

155 9 10
                                    

Wtorek, 19:45...

Hongjoong przygotowywał kolacje. Próbując nie myśleć o Mingim, wyjął talerz z szafki. Niestety jego ręce nadal drżały, przez co naczynie spadło na podłogę, rozbijając się przy tym z hukiem. Kim wystraszył się i automatycznie odskoczył.

Pozbierał kawałki talerza. I zaczął znów płakać myśląc o wyższym. Tak bardzo się go bał. Nie mógł przestać o nim myśleć. Nie mógł przestać myśleć o tym, co mu zrobił i co by zrobił przy ich kolejnym spotkaniu...

**************************************

Mingi siedział w swoim domu, trzymając kolejnego drinka w ręku. Od niecałych dwóch godzin siedział na kanapie i pochłaniał alkohol. Nie robił jednak tylko tego. Myślał również o niższym. Myślał o spędzonej z nim nocy. Odtwarzał sobie w głowie wyraz twarzy wijącego się pod nim Hongjoonga. Cały czas myślał o jego delikatnej jak piórko skórze. Jego oczach. Włosach, ustach, dłoniach. O nim całym. Być może spodobało mu się jedynie jego ciało, jednak pragnął jeszcze raz go zobaczyć. Jeszcze raz go dotknąć.
Chciał go. On go pragnął. Pragnął jak nikogo dotychczas. Oszalał przez niego. Oszalał dla niego.
Jedna noc sprawiła, że odbiło mu na punkcie zupełnie obcego mu chłopaka.
Chciał pojechać do niego. Zdjąć z niego ubrania. Całować jego drobne ciało aż do znudzenia. Chciał uczynić go swoją własnością.
Niestety nie mógł. Nie pozwolił mu alkohol, który wypił. Był tak pijany, że od razu po odpaleniu samochodu spowodowałby wypadek. Nie chciał w tak piękny wieczór użerać się z policją.
Odpuścił. Tym razem. Postanowił, że zrobi to jutro...

**************************************

Środa, 17:34...

Song usłyszał pukanie do drzwi.
- Otwarte! -krzyknął podczas przeglądania mediów społecznościowych.
Po chwili do jego mieszkania wszedł Yunho, San oraz Wooyoung.
- Ty cholerna pało, czemu nie odbierałeś od nas telefonu? - zapytał San.
- Nie miałem czasu.
- A co takiego było ważniejszego niż najlepsi przyjaciele? - odezwał się Yunho.
- Coś napewno - odpowiedział złośliwie pod nosem.
- Czemu w ogóle zostawiłeś nas samych w klubie? - powiedział Woo.
- Dochodzenie prowadzicie? Dajcie mi spokój. I tak zaraz wychodzę, więc nie wiem po co tu przyszliście. - Oderwał wzrok od telefonu.
Po chwili ciszy Yunho uświadomił sobie pewien fakt.
- Kim jest twoja kolejna ofiara? - zapytał.
- Czemu od razu ofiara?
- Bo każda osoba, która poszła z tobą do łóżka, jest twoją ofiarą - odpowiedział San.
- Nie mam siły wysłuchiwać waszych kazań. Muszę już iść. - Wstał z kanapy. - Jeśli chcecie to możecie tu zostać - dopowiedział i wyszedł z mieszkania.
- Martwię się o niego - powiedział Yunho.
- Ja też, ale nie damy rady go zmienić.
- Mam nadzieję, że kiedyś się zakocha i nie będzie już taki... - wtrącił na koniec Woo.

**************************************

Mingi jechał do niższego lekko podenerwowany. Chciał jak najszybciej się z nim spotkać.
Kiedy mijał już ostatni zakręt i wjeżdzał na osiedle, gdzie ten mieszka, zapomniał już o swoich przyjaciołach i ich kazaniu, którego musiał wysłuchiwać.
Zaparkował pod jego domem i wysiadł z auta.

18:12...

Kim oglądał w tej chwili film. Często je oglądał. Najbardziej lubił zostawać w domu sam, by móc w spokoju oglądać. Nienawidził chodzić do kina. Nienawidził siedzieć w tłumie i nie móc spokojnie oglądać przez rozmowy i odgłosy jedzonego popcornu.
Zdziwił się kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Nikogo się nie spodziewał. Żadnych kurierów ani gości.
Wyłączył telewizor i poszedł otworzyć drzwi.
Widok stojącego Mingiego sparaliżował go.
- Dzień dobry, kochanie - odezwał sie wyższy.
- Co t-ty tu r-robisz? - zapytał, kiedy w oczach zaczęły mu się zbierać łzy.
- Tęskniłem za tobą. - Chłopak wszedł do domu blondyna i zamknął drzwi wejściowe. Ten jednak zaczął się cofać z powodu strachu.
- Wyjdź z mojego domu - powiedział, próbując wydobyć pewność siebie.
- Czemu mnie wyganiasz? - Zaczął iść w jego stronę. - Wiem, że też za mną tęskniłeś.
Joong cofał się do czasu, kiedy napotkał za sobą stół. Zaczął jeszcze bardziej się bać.
- Wyjdź! - próbował krzyknąć.
Mingi nie robił sobie nic z jego strachu I krzyków. Podchodził do niego coraz bliżej.
- Nie musisz się mnie bać - wyszeptał mu do ucha.
- Odejdź o-ode mnie.
Wyższy oparł ręce o stół, zagradzając Hongjoongowi drogę. Po chwili oparł swoje czoło o ramię niższego i zaczął wdychać jego zapach.
- Chce cię - wyszeptał.
Kima sparaliżowały jego słowa.
- Tak bardzo cię pragnę - mówił dalej.
- Z-zostaw m-mnie - wydusił z siebie, jednak z jego oczu zaczęły lecieć łzy.
Song złapał niższego lekko za szyje.
- Przestań się opierać - znów wyszeptał.
Zaczął powoli podduszać Kima. Ten próbował łapać powietrze.
- Bądź mój.
Mingi zabrał swoją rękę z szyi blondyna i zaczął powoli całować jego usta. Schodził coraz niżej. W końcu podniósł go i posadził na stole.Zaczął błądzić rękoma, aż dotarł do jego spodni. Zdjął je, po czym zdjął również jego bokserki, odsłaniając jego dolne partie ciała.
Hongjoong nie miał siły już nawet krzyczeć. Wiedział, że chłopak i tak go wykorzysta. Jego ciało było jak sparaliżowane.
Mingi również zsunął z siebie spodnie, jak i bokserki, po czym wyjął swoją długość.
Wszedł w niego. Bez przegtowania. Za bardzo był napalony, żeby przyzwyczajać blondwłosego. Za bardzo go pragnął, żeby czekać.
W całym salonie z każdej sekundy jęki ich obu rozbrzmiewały coraz głośniej. Z każdą chwilą Joong czuł do siebie jeszcze większe obrzydzenie. Chłopak tracił powoli siły. Mimowolnie przytulił się do wyższego, zaciskając przy tym swoje ręce na jego koszuli.
- Aghh! - krzyknął Kim kiedy ostatni raz Song pchnął w niego.
- Sam dam radę. - Wstał, odrzucając pomoc drugiego. Poszedł w stronę łazienki, utykając przy tym. Chciał jak najszybciej zmyć z siebie wszystkie emocje.
Wszedł do pomieszczenia, nie zamykając przy tym drzwi, bo po co. Song i tak pewnie zaraz wyjdzie i zostawi go samego. Zdjął jedyne co miał na sobie, czyli oversize koszulke, i wszedł do kabiny prysznicowej.
Woda zaczęła spływać po nim. Zagłuszyła nawet dźwięk otwierających i zamykających się drzwi, jednak nie zagłuszyła jego przykrych myśli o samobójstwie.
Po kilkunastu minutach Joong wyłączył prysznic i odwrócił się. O mało co się nie przewrócił, kiedy zobaczył siedzącego czerwonowłosego.
- Czemu jeszcze tu jesteś? - Wystraszył się.
- Chciałem jeszcze na ciebie popatrzeć.
- Nie przyszedłeś tylko, żeby mnie zgwałcić i sobie pójść? - Wyszedł z kabiny, ustając na ręczniku. Wziął drugi ręcznik wiszący obok i zaczął wycierać swoje drobne ciało.
- Nie gwałcę cię. - Wkurzył się na wypowiedziane słowa.
- Naprawdę? A ja czuje, że jednak tak - powiedział, próbując wydobyć pewność siebie.
Mingi wstał i przytulił odwróconego tyłem Joonga.
- Co ty robisz? Zostaw mnie zboczeńcu - powiedział zdezorientowany.
- Nie jestem zboczeńcem - odezwał się.
- Ty nie jesteś zboczeńcem? Ciekawe, to dlaczego przychodzisz do mnie tylko po to, żeby zaspokoić swoje pożądanie.
- Mówiłem już, że nim nie jestem - wyszeptał mu do ucha.
- Puść mnie.
- Nie chcę. Twoja skóra jest taka przyjemna w dotyku.

**************************************

Po wyjściu z łazienki Hongjoong skierował się do swojej sypialni. Wyższy podążył za nim.
- Możesz za mną nie iść? Czemu tu wogóle jesteś? - Odwrócił się.
- Zostanę tu na noc. - Usiadł na łóżku.
- N-nie. Nie zostaniesz tu.
- Zostanę -powiedział stanowczo. - Pójde się umyć.
- Nie waż. . . - Nie dokończył, gdyż czerwonowłosy zniknął już za drzwiami.
Hongjoong próbował znaleźć ciuchy dla drugiegio. Było to bardzo trudne, ponieważ Song był cholernym wieżowcem i jakikolwiek ciuch niższego byłby na niego za mały. Ostatnią opcją było przeszukanie pokoju swojej matki w celu znalezienia jakiegokolwiek ciuchu po jej starym partnerze.
- W końcu - wyszeptał do siebie, kiedy znalazł pidżame, która powinna pasować na Mingiego.
Chłopak wszedł do łazienki i położył ciuchy na szafce.
- Kładę tutaj ciuchy - powiedział. - Powinny być dobre.
Song wyszedł spod prysznica.
- Dzięki.
- Idę już. - Odwrócił się.
- Jesteś uroczy.
- Przestań mnie tak nazywać. - Wyszedł.

**************************************

Joong układał w tej chwili ciuchy, kiedy do pokoju wszedł Song.
- Co robisz skarbie?
- Mówiłem żebyś mnie tak nie nazywał.
- Nie lubisz tego?
- Nie. - Ustali twarzą w twarz. - Nie dość, że nie znamy się, wykorzystujesz mnie seksualnie, to jeszcze zachowujesz się, jakbym był twoją własnością! - zaczął płakać. - Gdybym mógł, cofnąłbym czas i nigdy nie wyszedł z domu!
- Ja bym nigdy go nie cofnął. Gdyby nie to... - Podszedł tak blisko, że nie było między nimi przestrzeni. - Nie byłbyś mój...
- Nie jestem twoją własnością. - Odsunął się do tyłu.
Wyższy podszedł do niego, złapał za uda, po czym podniosł go. Przylgnął razem z nim do ściany, całując go powoli.
- Zostaw mnie - błagał go załamującym się z każdą chwilą głosem. Próbował wyrwać się. Po chwili Song puścił go, a ten normalnie ustał. Nie przestawał płakać. Nie potrafił.
- Nie płacz kochanie, nic się nie dzieje. - Ostatni raz pocałował jego usta...



Life  With(out) You | MinJoongOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz