° ° °
Cisza i spokój. To miejsce było połączeniem lasów, najrozmaitszych gatunków kwiatów - trzy razy większych niż w Midgardzie - i skał. Teren był górzysty, pełen widocznych w oddali majestatycznych szczytów, na których z kolei znajdowało się pełno śniegu, a same ogromne góry otaczały gdzieniegdzie śnieżne chmury. Jednak tu, w okolicy, nie było mroźno. Powiewał przyjemnie wiatr wprawiając liście drzew w taniec pełen delikatnego szumu.
Słowem idealnie określającym to piękne i magiczne miejsce jest harmonia.
To znaczy...
Do czasu.
W powietrzu utworzył się portal, z którego wydobywały się maleńkie białe iskry, po czym wyleciał z niego Loki wraz z Lucy.
Oboje wylądowali na ziemi. Dziewczyna - wciąż pod wpływem czaru - leżała nieprzytomna, a na nią upadł czarnowłosy bożek.
- Ah... - jęknął Loki uważając to lądowanie za niezbyt przyjemne.
Po chwili uniósł się lekko i podparł na łokciach. Gwałtownie odchylił głowę, przez co włosy nie zakrywały mu już twarzy, a spoczywały na plecach.
Miał przed sobą... a raczej pod sobą, blondynkę, która miała zostać wybudzona z czaru dopiero w tym miejscu. Jej twarz zasłonięta była kilkoma kosmykami włosów. Laufeyson odgarnął je delikatnie dłonią i począł przyglądać się dziewczynie.
- Żałosne stworzenie. - mruknął.
Rozejrzał się po okolicy, nie dostrzegając tu ani jednej żywej duszy. Ponownie utkwił wzrok w blondynce, a następnie powoli przystawił dłoń do jej czoła, po czym wskazującym palcem go dotknął.
Poczuł w ciele jak uchodzi z niego moc, by mógł odwrócić czar i obudzić dziewczynę. W końcu uczucie mrowienia przeniosło się do wskazującego palca, aby następnie zostało wchłonięte przez blondynkę.
Zaraz po tym Lucy otworzyła ciężko oczy.
Dziewczyna zamrugała kilka razy, po czym dostrzegłszy przed sobą... na sobie mężczyznę, tego samego, który był u niej w mieszkaniu, wytrzeszczyła oczy. Uświadomiła sobie, że zawisnął nad nią i dzieli ich znikoma przestrzeń.
Lucy wydała z siebie krzyk. Była wystraszona. W tym samym czasie Loki zreflektował się i pospiesznie wstał z dziewczyny, otrzepując następnie swoje ubranie.
Blondynka zakryła dłońmi usta i podniosła się do pozycji siedzącej.
- Po co się tak drzesz? Powinnaś być mi wdzięczna za wybudzenie cię. - odezwał się Loki.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała, nerwowo rozglądając się dookoła. Nie zwróciła nawet uwagi na to, co powiedział czarnowłosy.
- Jesteśmy w dziesiątej krainie. Tej zrodzonej z poprzednich dziewięciu. - odparł od niechcenia.
- Że co? - dziewczyna stawała się coraz bardziej zestresowana.
- Czego oni was uczą w tym Midgardzie... - westchnął pod nosem, po czym zrobił krok w stronę Lucy - Miejsce, w którym żyjesz to Midgard. Wy to chyba określacie Ziemią czy jakoś tak... - machnął ręką - Ja pochodzę z... - urwał i zamyślił się lekko. Blondynka jednak nie przerywała mu, tylko cierpliwie czekała na dalsze wyjaśnienia - Z krainy Jotunheim. Od pewnego czasu przebywałem w Asgardzie. Wymieniłem ci zaledwie trzy światy, a jak mówiłem, jest ich dziewięć. Ten tu - wskazał na otoczenie - to dziesiąty świat.
CZYTASZ
Emerald Raven | Loki Laufeyson fanfiction
Fanfic„Nie wierzę w przeznaczenie. Ani żadne inne tego typu rzeczy. Pewne sytuacje to po prostu czyste przypadki, to wszystko. - odrzekła Lucy." - fragment z książki „Emerald Raven | Loki Laufeyson fanfiction" Dziewczyna żyjąca codziennym życiem, posiadaj...