Sᴀᴅɪᴇ Aᴅʟᴇʀ - Mśᴄɪᴄɪᴇʟᴋᴀ / Red Dead Redemption

Rᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ 1

1902

Odległy stan South Yountea, cofnięte technologicznie miejsce stało się domem dla wielu byłych banitów i złodziei. To tutaj zamieszkałam. Wydałam pół nagrody na niewielką działkę w górach, po czym zbudowałam dom własnoręcznie.

Po kilku miesiącach przygarnąłam pieska, którego nazwałam Red. Pewnego ranka siedziałam w fotelu i czytałam książkę " Red Harlow i Jim Boy Callowey ".

A on powiedział: nigdzie, a wszędzie. Dziwna ta książka, prawda piesiu? - zapytałam psa. Trochę dziwnie od prawie roku gadać do zwierzaka. - On odpowiedział: Zginiszesz za to, że mnie obraziłeś, Red!

Pies wydał z siebie odgłosy szczekania.

- Spokojnie, Red. Spokojnie....

Wtedy to usłyszałam stukot końskich kopyt przed domem. Wstając z krzesła dobyłam broni, a wyraźniej Dubeltówki i otworzyłam drzwi.

Z siodła schodził Młody chłopak. Przywiązał konia rasy Morgan do słupka, po czym poprawiając kapelusz ruszył w moja stronę.

- Pani Adler? - zapytał zapalając papierosa.

- Tak. Pani Adler. Czego szukasz? - odbezpieczyłam broń.

- Pan Hernandez i Pan McCall przesyłają wiadomość - odpowiedział gasząc zapałkę.

- Jaką? - zapytałam. Po czułam, że muszę coś zrobić. Nie sądziłam, że McCall i Hernandez wydostaną się z więzienia.

- Cytuję: Adios, Idiotos. Nie trzeba było mnie aresztować. Teraz będziesz grała piach wraz ze swoim ranczem, suko. - Wyrecytował.

- Red.... Atakuj...

Pies żucił się na mężczyznę gryząc go po twarzy i rękach. Po chwili jednak człowiek odbył broni i zabił mi psa strzałem w brzuch. Powoli wstając z ziemi oddychał spokojnie. Wtedy to ja wyszłam z domu i wycelowałam w jego głowę z Dubeltówki.

- To co robimy? - zapytałam go. - Mam Cię zabić?

- Nie musi pani....

- Zabiłeś mojego psa, sukinkocie - Nacisnęłam na spust. Głowa Mężczyzny wybuchła, a on stracił życie.

Wróciłam do domu. Gdy zamknęłam drzwi, ktoś przestrzelił je i wpakował we mnie sześć kulek z rewolweru. Padłam na ziemię i wtedy dom się zapalił, a ja straciłam przytomność....