Rozdział 2.

1.3K 113 4
                                    

- Zoey, Zoey, Zoey, Zoey- mały chłopiec stał przy łóżku siostry i próbował ją obudzić.

- Odejdź Max- mruknęła blondynka, narzucając na głowę kołdrę.

- Mama kazała Ci wyprowadzić Balls na dwór- oznajmił chłopiec.

- To ty ją wyprowadź- burknęła dziewczyna.

- To tobie mama kazała ją wyprowadzić- odparł chłopczyk z determinacją.

- Dam ci dziesięc dolarów- mruknęła

- Dwadzieścia

- Piętnaście. Moja ostatnia propozycja.

- Dobra- Max ustąpił i już miał wychodzić ale ustał w progu i przekazał siostrze informacje- Dzwonił Ashton. Trzy razy. Mogłabyś do niego zadzwonić w końcu- i wyszedł trzaskając drzwiami. Ten nawyk chyba posiadali wszyscy Branwellowie. Zoey jęknęła, przekręcając się na plecy. Miała ochotę lecieć do Arabii Saudyjskiej i zmienić imię na Falak Obi Idi, tak by nikt jej nie znał. Czy była zła na Luke'a, że kazał jej dać szansę Claudii? Jak cholera. Czy żałuje, że mu wszystko wygarnęła? Może trochę, ale przede wszystkim żałuje, że bardziej się nie postarała. Może wtedy Hemmings przejrzałby na oczy.

****

Schodząc na dół, owinięta kocem i gołymi stopami, nie spodziewała się, że w ogrodzie, na werandzie, odbędzie się narada kółka różańcowego złożonego z rodziny Branwellów i Irwinów. Próbowała się wycofać, lecz niestety jej, własna matka postanowiła sobie z niej pożartować i zaprosiła ją do wspólnego spędzania czasu. Zoey zacisnęła dzielnie zęby i usiadła na ławce tuż obok swojego ojca, który od razu przyciągnął ją bliżej siebie.

- Moja kochana córeczka- zaświergotał rujnując jej poranną fryzurę. Blondynka posłała mu ostre spojrzenie. Cały czas starała się nie wrzasnąć ze złości więc sięgnęła po malinową mufinkę i wepchnęła ją do buzi zapełniając sobie w ten sposób usta.

- Co planujesz na wakacje Zoey?- zapytała pani Irwin, trzymając na kolanach (już odrobinę zbyt dużego na takie rzeczy ) Harry'ego.

- Zamierzam znaleźć sobie pracę, bo niektórzy...- spojrzała wymownie na ojca- nie chcą kupić własnej córce nowego telefonu- mruknęła

- W domu posiadam również jeszcze jedno dziecko i psa, którzy wymagają opieki- odparł ojciec dziewczyny- Dobrze, że chcesz sobie znaleźć pracę. Może staniesz się bardziej odpowiedzialna.

- Przykro mi staruszku- poklepała go troskliwie po plecach- ale to niewykonalne.

Dziewczyna pożegnała się i zniknęła w czeluściach swojego królestwa.

***

Kolejne kroki w rytm Iggy Azalea'i wyzwalały w Zoey coraz lepsze uczucia. Wesoło podrygując podeszła do Caluma wyciągając z uszu wściekło-zielone słuchawki i chowając je do kieszeni

- Czołem, Hood!- przywitała się wesoło.

- Wolałbym normalnie, dłonią. Widzę humorek dopisuje- zauważył, przybijając jej piątkę.

- A czemu nie miałby? Mamy piękną pogodę. Jutro ostatni dzień szkoły i rozpoczynają się wakacje, którę spedzę wśród moich przyjaciół. Żyć nie umierać- westchnęła siadając przy stoliku- Zamówiłeś mi lody prawda?- zapytała

- Oczywiście. Czekoladowe z jagodową polewą. Wisisz mi 5 dolarów.

- Spoks. Kiedyś Ci oddam- blondynka machnęła lekceważąco ręką, wygodniej siadając na wiklinowym krzesełku. Wyciągnęła z łańcuszka okulary, po czym wsunęła je na oczy.

- Czy teraz, gdy już zaspokoiłaś swoją dzienną dawkę nieśmiesznych żartów powiesz mi po co mnie ściągnęłaś tutaj?- zapytał chłopak nachylając się nad stolikiem.

- Jak zawsze bezpośredni- mruknęła dziewczyna, także nachylając się nad stolikiem- Ale za to Cię lubię. Otóż wraz z Ashtonem zaplanowalśmy sobie małe unicestwienie Cluka- powiedziała tajemniczo.

- Cluka? Co to za idiota wymyślił. I co to w ogóle oznacza? Czy Lubisz Ubijać Kaszę Alpaków?

- Dobra, Cal. Nie mam pojęcia skąd to wytrzasnąłeś i nawet nie chce wiedzieć. Pomożesz nam rozbić ""związek"- nakreśliła w powietrzu cudzysłów- Luke'a i Panny Idealnej? Plan już mamy. Potrzebujemy tylko sprzymierzeńców

- No nie wiem Zo. Jestem kiepski w kłamaniu...

- Ale świetny w planowaniu zemst. Wciąż pamiętam tą farbę w damskim- odparła, uderzając płasko dłońmi w blat stołu. W tym momencie, przed przyjaciółmi wylądowały dwa pucharki, wypełnione lodami. Blondynka odgarnęła włosy do tyłu i wzięła się za jedzenie.

- Jeżeli Luke się dowie...- zaczął ale dziewczyna mu przerwała.

- I to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Nie dowie się, bo będziemy dyskretni- oznajmiła, blondynka wskazując na niego łyżeczką.

- Nie jestem do tego przekonany. Co to za plan wymyśliłaś?

- Nie powiem Ci do momentu aż w to wejdziesz- poinformowała odchylając się na krześle i uśmiechając się zwycięsko.

- Jeżeli stracę przez Ciebie kumpla, to cie zamorduje- ostrzegł niechętnie. Dziewczyna tylko przesłała mi całusa w powietrzu.

***

- Plan jest prosty- oznajmiła blondynka kilka godzin później, schodząc po schodach, wraz z Calumem, Ashtonem i Michaelem- Robimy wszystko by związek Luke i Claudii nie przetrwał tygodnia.

- I to wszystko?- zakpił Calum- To jest ten twój świetny plan?

- Powiedziałabym, że to raczej koncepcja niż plan- zauważyła- Ale od czego mam Ciebie Calum?- uśmiechnęła się szeroko.

- Bedziemy tego żałować. Mówię wam- burknął Michael.

- Uśmiechnij się, Mike. Wszystko pójdzie świetnie. Luke nam jeszcze podziękuję...- i w tym momencie uderzyła w coś twardego. Widząc znajomą koszulkę odsunęła się kilka kroków.

- Luke za co wam podziękuję?- zapytał Hemmings patrząc z zaciekawieniem po twarzach przyjaciół.

- Eeee za prezent urodzinowy- rzucił na poczekaniu Ashton. Dziewczyna postanowiła dalej brnąć w kłamstwo.

- Tak! Będzie wystrzałowy, zobaczysz- dodała blondynka.

- Przecież urodziny mam dopiero za miesiąc- zauważył, przyglądając się im podejrzliwie.

- Lepiej już wiedzieć niż kupować na ostatnią chwilę- poinformowała blondynka- A ty co tutaj robisz? Nie powinieneś jeść kolacji w domu?- zapytała zmieniając temat.

- Trochę się zasiedziałem u Claudii- blondynka pokiwała głową ze zrozumieniem.

- Rozumiem, czesanie kucyków Ponny jest bardzo czasochłonne. Pokazała ci już małą Claudię i jej pałacyk?- Luke spojrzał z wyrzutem na przyjaciółkę.

- Zoey odpuść, proszę cię. Nie mam siły użerać się dziś z tobą- westchnął.

- Słuchanie o paznokciach musi być bardzo męczące. W pełni to rozumiem- przyłożyła teatralnie dłoń do piersi- A bym zapomniała. Chłopaki zaproponowali by na weekend wybrać się pod namioty za miasto, dołączysz?

- Mogę dołączyć. Zapytam Claudii czy też chciałaby pojechać z nami- dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

- Byłoby bajecznie. To będzie świetny wyjazd- oznajmiła. klaszcząc w dłonie.

Unbreakable {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz