Rozdział 3.

1.1K 108 0
                                    

- Widziałaś tyłek Collins? Kto w tym wieku ubiera czerwoną sukienkę?- zaśmiała się Zoey, ściskając w dłoni pogniecione świadectwo. Udało jej się przejść do trzeciej klasy, ku uciesze jej rodziców, którzy myśleli, że ich jedyna córeczka postanowiła po raz drugi przerabiać drugą klasę.

- Może chciała się upodobnić do swojej klasy- odparła Nathalie, wzrokiem pożerając stojacego niedaleko Ashtona- Czy Ashton nadal jest z Lisą?- zapytała.

- Nath odpuść. Ashton jest szczęśliwy z Lisą i nic tego nie zmieni. Nawet to, że ślinisz się na jego widok od jakiś 3 lat- mruknęła blondynka, wywracając oczami.

- A kto by się nie ślinił? Kapitan drużyny pływackiej, przewodniczący samorządu szkolnego, trzykrotny zdobywca złotej lilii. No i przede wszystkim miły, zabawny i przystojny. Połączenie idealnego faceta- rozmarzyła się dziewczyna. Zoey wywróciła oczami po raz kolejny i pstryknęła palcami przed twarzą koleżanki.

- Wcale nie jest taki przystojny, kiedy siedzi w samych bokserkach na kanapie w okularach i piwem w ręku wykrzykując jakieś dziwne słowa oglądając Gwiezdne Wojny- oznajmiła blondynka- Ashton jest jak takie duże dziecko- wyjaśniła- Nie nadaje się na chłopaka dla ciebie- westchnęła przystając- Radziłabym ci spróbować z Kylem Morelem. Jest całkiem słodki i leci na ciebie- uśmiechnęła się szeroko.

- Kyle Morel? Serio?! Żartujesz sobie? Jezu, to największe ciacho w szkole, oczywiście zaraz po Ashu, ale on już w sumie skończył liceum. Gdzie idzie na studia? Zostaje w kraju? Czy może wylatuje za granicę?- Zoey miała ochotę krzyknąć. Nie rozumiała tej chorej fascynacji Nathalie, Ashtonem. Irwin jest zupełnym zaprzeczeniem tego, kim powinien być chłopak w jego wieku. Może to przez to, że wychowywał się bez ojca zachowuje się jak dzieciak.

- Zo, idziesz?- usłyszała z daleka głos Michaela i dziękowała w duchu za to, że Bóg się nad nią zlitował. Pożegnała się z Nathalie i posłała mu wdzięczne spojrzenie.

- Czy opowiadała Ci o dołeczkach Asha?- zapytał rozbawiony Michael- Bo według niej przypominają "najpiękniejsze kratery wulkaniczne jakie istnienią na świecie" Nie wiem jak wulkany mogą być piękne.

- Daj spokój. To dziwaczka. Wiesz, że podobno w pierwszej klasie nosiła do szkoły bakłażana. W całości- zachichotała dziewczyna.

- Może lubiła sobie ulżyć dziewczyna- odparł Michael i z szerokim uśmiechem.

- Skończ! Fuuu... nie wierzę, że to powiedziałeś- skrzywiła się- Jakim cudem ja się z tobą zadaję?

***

- Nie, Zoey- powiedziała ostro pani Branwell przechodząc do salonu z miską chipsów by rozpocząć swój popołudniowy maraton z American Next Top Model. Blondynka poszła za nią z miną męczennika.

- Ale dlaczego? Będzie Ashton. Będzie nas pilnował- poinformowała, siadając obok rodzicielki na kanapie.

- Zoey chcesz jechać pod namioty z czterema chłopakami...

- Których znam od dziecka. I jeżeli mam być dokładna to jedzie jeszcze Claudia, dziewczyna Luke'a, Lisa i Spencer. Dlaczego nie chcesz się zgodzić?

- Bo wiem co się będzie tam działo- oznajmiła pani Branwell sięgając po pilot. W tym momencie zadzwonił dzwonek, więc blondynka podniosła się z kanapy i zrezygnowana poszła otworzyć. Widząc kuzyna stojącego w progu, wciągnęła go wręcz siłą do środka

- Swietnie, że jesteś. Przetłumacz jej, żeby mnie puściła pod te namioty bo słowo daje ucieknę na Haiti- warknęła dziewczyna, ciągnąc zdezorientowanego Ashtona za rękaw w stronę salonu.

- Też się cieszę, że Cię widzę, Zo- zironizował chłopak. Blondynka popchnęła go w stronę kanapy a sama usiadła na fotelu. Kobieta widząc swojego siostrzeńca, spojrzała na nich oboje, podejrzliwie.

- Mam się spodziewać za chwilę wizyty Caluma?- zapytała, wiedząc co ją czeka.

***

- Już myślałam, że się nie zgodzi- westchnął Ashton, rzucajac się na łóżko kuzynki. Ta posłała mu ostre spojrzenie.

- Sam będziesz czyścił ten basen

- Hej! Chciałaś bym ją przekonał. Wykonałem swoje zadanie- poinformował łapiąc za książkę, leżącą na stoliku przy łóżku- Papierowe miasta? Co to za gówno?- zapytał. Zoey wyrwała mu książkę z rąk i odstawiła na półkę z książkami.

- Takie, którego nigdy nie przeczytasz. Nie mieliscie mieć dziś przypadkiem próby?- zapytała zaplatając ręce na piersiach.

- Jako, że rok szkolny się skończył, zrobiliśmy ją wcześniej. Właściwie to przyszedłem by wyciągnać Cię na grilla do Mike'a.

- Będą babeczki?- zapytała.

- No jasne. Babcia Michaela zawsze o nas myśli- przytaknął

- To ja się przebiorę- poinformowała blondynka

- Załóż jakąś sukienkę. Może ci się coś trafi- puścił jej oczko. Branwell wywróciła oczami i zaczęła poszukiwania odpowiedniego stroju.

Unbreakable {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz