Jade's POV
Rano obudziłam się z małym kacem. Uhh.. Jeszcze tylko chwila. Usłyszałam wołanie taty i odrazu zerwałam się na równe nogi. Kiedyś nie chciałam wstać, więc postanowił wylać na mnie szklankę zimnej wody. Skrzywiałam się na samo wspomnienie. Poszłam pod prysznic, który troche mnie orzeźwił. Jak każdego dnia wyprostowałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Na dworzy wieje wiatr, więc zdecydowałam się na czarne spodnie i bluzkę, a na to zarzuciałam prostą, czarno-biało koszule w kratę i tradycyjnie converse'y. Zayn oczywiście za dużo wypił i został w domu.
Zobaczyłam Ari na korytarzu i zaczęłam ją wołać, ale Niall chce-z-tobą-porozmawiać-więc-rzuć-wszystko Horan chciał porozmawiać.
- Co!?
- Chciałem tylko spytać czy pomiędzy nami jest okay.
- Czemu miałoby nie być?
- Świetnie, więc do zobaczenia.
Siedziała na matematyce, naprawdę ją lubię. Jest prosta, wystarczy posłuchać i troche się skupić.
- Niall, Ian, Nina i Jade do tablicy na ocenę - pod adresem Niall'a słychać było pare przekleństw.
Wzięliśmy się za rozwiązywanie tylko Horan stał i nie wiedział co zrobić. Ehh..
- x=25-z+3
- Co do..
- x+z=28 - kontynuowałam swoją pomoc rozwiązując jego zadanie.
- Wiedziałem, że mnie lubisz - szturchnęłam go w żebra, a on udawał, że go boli.
Wszyscy wróciliśmy z pozytywnymi ocenami, a dzwonek zadzwonił po kolejnych 10 minutach. Mam wolną godzinę, więc poszłam do Starbucks'a po kawę. Postanowiłam pójść na dach szkoły, bo nie miałam nic lepszego do roboty. Niestety musiałam się wspinać po drabinie. Kiedy weszłam słońce oświetliło moją twarz. Usiadłam przy ścianie, wyciągnęłam IPad'a i włączyłam Netflix. Odkryłam to miejsce nie dawno i je uwielbiam. Jest cicho, nikt ci nie przeszkadza.
- Kurwa, co do cholery? - wzdrgnęłam gdy usłyszałam głos, bo niestety uczniowie i raczej nauczyciele też nie mogą tu przebywać. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall'a.
- Co ty kurwa tu robisz? - no i po mojej kryjówce.
- Co ty tu robisz?
- Hej! Zapytałam pierwsza.
- Chciałem ci podziękować, więc dzięki.
- Teraz możesz już iść i nikomu nie mówić o tym miejscu - powiedziałam zirytowana, ale on tylko przysiadł się do mnie.
- Co oglądasz?
- Neighbors.
Pierwsze 30 minut minęło w ciszy, ale Niall postanowił ją przerwać i zaczął mnie łaskotać.
- Nie! N-niall. Proszę, przestań - leżałam na ziemi i nie mogłam wydusić z siebie słowa. Cholerne łaskotki!
Chciałam się podnieść, więc złapałam za jego udo i lekko ścisnelam, na co się troche zaśmiał. On też ma łaskotki! Zaczęłam go łaskotać po udach i teraz już oboje leżeliśmy na ziemi. Następne pół godziny rozmawialiśmy o jakiś nieistotnych rzeczach i robiliśmy głupie zdjęcia.
- Puk, puk.
- Nie, Niall.
- No proszę. Ostatni raz.
- Dobra. Kto tam?
- Na pewno nie ty!
- Nie wierze! Opowiadasz najgorsze żarty.
Ojej, Horan udawał obrażonego i wyglądał jakby ktoś zabrał mu jedzenie. Zeszliśmy na korytarz, przy okazji zachowując się jak przestępcy. Rozglądaliśmy się po korytarzu jakbyśmy szukali policji, która zaraz nas aresztuje. W naszym przypadku byli to raczej nauczyciele. Staraliśmy się wyglądać poważnie, ale kiedy nasze spojrzenia się spotkały wybuchnęliśmy śmiechem.
- Kiedy kończysz?
- Mam jeszcze angielski.
- Ja też. Mam jeszcze pózniej trening, to poczekasz na mnie godzinę i pojedziemy do ciebie?
- Jasne. Ale Niall posiedzę w kawiarni, a nie na trybunach i spotkamy się przy moim samochodzie.
Przecież nie powiem mu, że też mam trening, ale siatkówki. Nawet Zayn nie wiem. Ledwo co tata to ode mnie wyciągnął, a kiedy się dowiedział obiecał, że nikomu nie powie. Pomimo tego, że wiedziałam, że nic nie powie i tak chodziłam za nim tydzień i prosiłam, żeby się nie wygadał. To nie tak, że nie umiem grać, bo jestem atakującą w pierwszym składzie i gram od 5 roku życia, ale po prostu nie lubię kiedy ktoś znajomy patrzy jak gram.
- To przy twoim samochodzie za 2 godziny... Lubię twoje spodnie.
- Też je lubię, są od... Czekaj, co?
- Lubię twój tyłek w tych spodniach - mrugnął i poszedł. Oczywiście, bo jak Niall mógłby wytrzymać więcej niż 2 godziny bez gadania o tyłkach.
Na treningu ogłosili, że w piątek mamy mecz, z czym idzie więcej treningów. Naprawdę uwielbiam ten sport. Zresztą jak każdy inny. Od 6 do 14 roku życia chodziłam na lekcje tańca, a od 14 do 17 na piłkę nożną, ale myślę, że siatkówka to coś co podoba mi się najbardziej. Pewnie dlatego gram w nią już około 13 lat. Co prawda trudno nazwać 5-letnie dziecko biegające z piłką w rękach po boisku jako grę w siatkę. No i oczywiście karate, na które chodziłam niecałe 2 lata, ponieważ mój lęk, że ktoś mnie zaatakuje na ulicy przekraczał skalę. Nawet nie zauważyłam kiedy doszłam do samochodu, o który opierał się Niall. Jego włosy były rozczochrane, a kolczyk w wardze zniknął. Wyglądał słodko, gdyby zakryć tatuaże na lewej ręce wyglądałby wręcz niewinnie. Droga mijała w ciszy, tylko Niall co chwila podśpiewywał piosenki lecące w radiu.
- Śpiewasz? - musiałam spytać, bo naprawdę nieźle mu szło.
- I gram.
- Na czym? - okaay... Nie powiedziałabym, że śpiewa, a co dopiero, że gra.
- Gitarze, perkusji i uczę się na pianinie - moja buzia pewnie musiała się otworzyć, bo zaczął się śmiać.
- Mógłbyś mnie nauczyć? - spytałam troche przestraszona, bo nie wiedziałam jakiej reakcji oczekiwać, ale uśmiechnął się i pokiwał - Czego jeszcze o tobie nie wiem?
- W wieku 13 lat chodziłem na koszykówkę 3 lata, a pózniej 2 lata na MMA, ale od 3 roku życia chodzę na piłkę nożną - uśmiechnął się dumny z siebie.
Niall kurwa perfekcyjny Horan. Weszliśmy do domu i od razu usłyszeliśmy charakterystyczne jęczenie.
- Co do.. Czy Zayn właśnie... - nie mogłam się wysłowić, a Horan zaczął się śmiać. Zrobiło się cicho, więc spojrzeliśmy w strone schodów, ale usłyszeliśmy tylko 'Taak! Tak! Mocniej! Szybciej!' albo 'Czuć cie tak głęboko!' na co zaczęłam się śmiać, a Niall wybuchnął śmiechem jeszcze głośniej.
- Więc idziemy do nich dołączyć czy przyłapiemy ich udając, że chcieliśmy zobaczyć czy Zayn jest w domu?
- A może chcesz coś zjeść?
- Spaghetti? - wiedziałam, że przekonam go jedzeniem.
- Dokładnie - pognał do kuchni bez słowa, a ja zastanawiałam się czy on wytrzyma bez jedzenia dłużej niż 3 godziny.
- Więc od czego zaczynamy?
- Naprawdę nie umiesz zrobić spaghetti? - pokręcił głową, więc podałam mu listę rzeczy do wyjęcia. Wpadaliśmy na siebie, ale w końcu nam się udało. Niestety porcja Niall'a wyładowała na ziemi kiedy na mnie wpadł.
- Nie! Nie! Nie! Tylko nie spaghetti! - wyglądał na poszkodowanego, więc oddałam mu swój talerz.
Szybko posprzątaliśmy podłogę i właśnie wszedł Zayn w samych bokserkach i blondynka, ktora miała mały kolczyk w nosie i koszule Zayn'a. Kiedy nas zobaczyła schowała się za nim i zarumieniła.
- No, no, no - skomentował Niall kiedy zobaczył czerwone ślady na plecach Malik'a.
Spojrzałam na niego i zaczęliśmy się śmiać. On lekko pokiwał głowa i nie wiem czy pomyśleliśmy o tym samym, ale szybko pobiegłam i zaczęłam tańczyć wokół nich. Ni nie próżnował i powtarzał moje ruchy. Oni patrzyli na nas jak na idiotów. Po chwili wydaliśmy jakieś dziwne dźwięki i wskoczyłam na jego plecy, a on pobiegł na górę do mojego pokoju. Rzucił się na łóżko, ale szybko wstał i wybiegł z pokoju. Nie miałam pojęcia o co chodzi dopóki nie zobaczyłam wbiegającego go z powrotem z talerzem spaghetti. Zaczęłam się śmiać i w sumie nie mam pojęcia dlaczego to zrobiliśmy, ale śmialiśmy się jak opętani i było warto.
- Wszystko z wami dobrze? - Zayn przerwał, ale i tak spojrzeliśmy po sobie i jeszcze głośniej wybuchnęliśmy śmiechem - Okay, więc ta dziewczyna to Perrie i jest moją dziewczyną od miesiąca - wróć, co?
Momentalnie już nie było nam do śmiechu i tym razem wymieniliśmy zdezorientowane spojrzenia, bo Zayn i dziewczyna to tak jakby porównało się modelkę Victoria's Secret do niektórych dziewczyn z mojej dawnej szkoły, które siedzą tylko przed telewizorem i objadają się ciasteczkami.
- Stary, co? Masz dziewczyne od pieprzonego miesiąca i mówisz nam to dopiero teraz? - w sumie Niall nie brzmiał na zaskoczonego, najprawdopodobniej wiedział, że Zayn będzie dobrym chłopakiem.
Też to wiedziałam, ale sam fakt mnie troche zaskoczył. Zeszliśmy na dół i zastaliśmy Perrie oglądającą film, kiedy nas zobaczyła wyprostowała się. Przywitaliśmy się, dziewczyna okazała się naprawdę miła.
- Więc wy dwoje jesteście razem? - wskazała na mnie i Niall'a, a my z Zayn'em zaczęliśmy się śmiać.
Blondynka skończyła już szkołe i zrobiła sobie rok przerwy. Najprawdopodobniej pójdą z Zayn'em do tego samego college'u. Przegadaliśmy resztę dnia. Był już wieczór, więc Niall i Perrie wyszli, a ja pożegnałem się z Zayn'em i pognałam do pokoju. Położyłam się rozmyślając o blondynce. Jest naprawdę sympatyczna, zabawna i pasuje do Malik'a. Nawet nie zorientowałam się kiedy zasnęłam, a jak już wstałam był piątek - dzień meczu. Ten tydzień zleciał niewiarygodnie szybko. Pobudka, trening, nauka, trening i tak przez trzy dni. Na szczęście dzisiaj do szkoły idę na 14, więc mam jeszcze 3 godziny. Sprawdziłam twittera, od którego jestem chyba uzależniona i poszłam zjeść pożądane śniadanie. Niestety gramy dziś z podobno dobrym zespołem, a jak przegramy to nie zakwalifikujemy się do półfinału. Trener nie chciał nam powiedzieć z kim gramy, bo nie chciał nas stresować. Jakby to miało w czymś pomóc. Prysznic rozluźnił moje mięśnie i troche orzeźwił. Zrobiłam swoją codzienną rutynę i uważnie zamaskowałam blizny na ręce. Spakowałem do plecaka strój, ręcznik i wodę. Był piękny dzień, więc mogłam ubrać krótkie spodenki. Zaparkowałam na parkingu przed szkołą i niezauważalnie dostałam się do szatni, w której były już wszystkie dziewczyny. Jeszcze raz sprawdziłam twitter'a i zaczęłam się przebierać. Kiedy skończyłam robić kitkę na czubku głowy miałyśmy jeszcze godzinę, więc poszłyśmy się rozgrzać. Kiedy zobaczyłam nasze przeciwniczki mina mi zrzedła. Była to drużyna z Nowego Jorku, do której kiedyś chodziłam. Nie za bardzo lubiłam te dziewczyny, ale kiedy zobaczyłam wysokiego bruneta rozpromieniłam się i wskoczyłam mu na ramiona, a on zdezorientowany się odwrócił.
- Co tu robisz James?
- Stęskniłem się za tobą - uśmiechnął się, a jego kolczyk w policzku podniósł się lekko do góry. Zdążyłam się tylko przytulić, ponieważ zaczęli mnie wołać. James był jednym z moich najlepszych przyjaciół w NY. Poznałam go podczas jednego z meczów kiedy przyszedł kibicować swojej dziewczynie. Zostało 20 minut do rozpoczęcia meczu i wszyscy zaczęli się schodzić. Spojrzałam na trybuny, a moja uwagę przykuły trzy postacie. Jedna z jasnobrązowymi włosami zaplecionymi w warkocz - Shaliene, druga niska z ciemnobrązowymi włosami i wiankiem - Lucy i Selena z mocnym makijażem, ciemnymi włosami spływającymi po jej plecach i kusą sukienką. Co one tu robią? Spiełam się jeszcze bardziej kiedy zobaczyłam Zayn'a, Niall'a, Ross'a i jego rozjaśnione blond włosy, Nash'a z jego ombre na jasnobrązowych włosach i niemożliwie niebieskimi oczami i bliźniaków - Luke'a z kolczykiem w nosie i wardze oraz Jai'a z kolczykiem w brwi. Obaj mięli wytatuowane ręce. Moją uwagę przykuła jeszcze drobna brunetka wpatrującą się we mnie z pytającym spojrzeniem - Ariana. Wbiegłam szybko do szatni czując, że zbiera mi się na wymioty. Co oni tu robią? No jasne, przecież to mecz, w ktorym nasza szkoła może dostać się do półfinału. Poza tym cała szkoła tu jest, więc czemu miałoby ich nie być. I właśnie zdałam sobie sprawę jak bardzo zestresowana jestem. Nienawidzę jak ktoś znajomy patrzy jak gram. No to się wkopałam.
CZYTASZ
18
Fanfiction17-letnia Jade ma zamieszkać w Los Angeles razem tatą, jego narzeczoną i jej synem.