6.ZABAWĘ CZAS ZACZĄĆ!

68 4 0
                                    

SAPHIRA POV:

Czując jego pełne wargi na swoich otępiałam, wyszczerzyłam oczy czując jak chce pogłębić pocałunek, zjechałam go wzrokiem i poczułam nagły przypływ siły dzięki czemu odepchnęłam go od siebie.

- Co Ty robisz!? - Wymierzyłam mu siarczysty policzek.

- Całuję Cię? - Złapał się za zaczerwienione miejsce.

- Wiedziałam, że to zły pomysł - Skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej i zrobiłam dwa kroki do tyłu.

- Zły pomysł? - Zmarszczył brwi oblizując dolną wargę.

- Revian ostrzegał mnie przed Tobą - Przewróciłam oczami bo to oczywiste.

- Tylko Revian i Revian, a to, że bzyknął moją dziewczynę  za moimi plecami to już nic takiego? - Zacisnął dłonie w pięści aż jego knykcie zbielały.

- Brayan - Pokręciłam główką, nie chce o tym słyszeć..

- Daj spokój - Chłopak machnął ręką i odszedł w głąb korytarza, poczułam dłoń na ramieniu więc uniosłam głowę w kierunku jej właściciela.

- Naprzykrza Ci się? - Uśmiechnął się do mnie ciepło ukazując dołeczki w policzkach i białe równe ząbki jak z reklamy drogiej pasty do zębów.

- Revian! - Pisnęłam czując jak moje serce i puls przyspiesza. . . widział?

- Zanim zapytasz, tak widziałem - Zarumieniłam się na jego słowa.

- Odepchnęłam go...

- To też widziałem i nie mam ci tego za zle - Ujął moją brodę i spojrzał w moje jasne zielone tęczówki.

- To dobrze bo kłótnia to ostatnie na co mam ochotę - Brunet objął mnie w tali wtulając w swój tors i wsuwając nos w moje włosy, zamknęłam oczy rozkoszując się jego bliskością.. pachnie tak dobrze.

------------------------------
SAPHIRA POV:

Układam swoją poduszkę tak jak lubię i nakrywam się puchatą kołdrą, która jest wspaniałym wybawieniem po tak długim dniu.

- Przepraszam - Wzdrygnęłam się i odwróciłam się w kierunku dźwięku.

- Brayan, nie powinno Cię tu być... poza tym nie słyszałam kroków Ty psycholu - Skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej.

- Byłem pijany! Nie! byłem ZALANY w trupa!

- Wiem, waliło od Ciebie gorzelnią...ale to niczego nie zmienia!

- Jak nie zmienia? Saphiro przepraszam, że Cię pocałowałem, to instynkt.

- Wszystko na niego zrzucisz?

- Podobasz mi się.

- I? - Zmarszczyłam brwi.

- Wybacz mi.

- Brayan nie powinniśmy się spotykać, a co dopiero przyjaźnić! - Wypuściłam powietrze, które wstrzymałam gdy przepraszał wyrzucając ręce w powietrze.

- Będziemy ostrożni.

- Czy Ty się słyszysz?

- Dobra! Koniec z niezapowiedzianymi wizytami i... koniec z pocałunkami!

- Brayan! - Przewróciłam oczami - Daj już spokój.

- Tylko jedna przysługa - Pokazał jednego palca i spojrzał na mnie błagającym wzrokiem.

- Nie.

- Jedna i zmywam się z Twojego życia.

- Dobra, ale na moich zasadach - Westchnęłam, będę tego żałowała..

NIEŚMIERTELNIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz