ALICE POV:Moje płuca płoną, wpatruje się w ciemną postać zbliżającą się do mnie, przełknęłam ślinę czując dreszcz wywołany jej żółtymi ślepiami.
- Co Ty tutaj robisz?
Z cienia wyłonił się chłopak, gdy podszedł bliżej zmarszczyłam brwi przyglądając się mu, rozpoznając w nim Brayana odetchnęłam z ulgą.
- Brayan.. przeraziłeś mnie. - Podeszłam do niego stając z nim oko w oko.
- Co Ty tutaj robisz? - Ponowił pytanie naciskając, zbadał mnie wzrokiem jakby chciał dowiedzieć się najmniejszej rzeczy i wtargnąć do mojej duszy.
- Idę do Saphiry - Wzruszyłam ramionami oblizując dolną wargę, chłopak zmarszczył brwi i odsunął się ode mnie wsuwając dłonie do kieszeni spodni.
- Tu nie jest zbyt bezpiecznie.
- Dlaczego każdy mi to mówi? - Przewróciłam oczami, naprawdę nie lubię jak ktoś mi mówi co powinnam, a co nie.
- Bo to prawda - Wzruszył ramionami jakby to była najlogiczniejsza rzecz jaką powiedział.
- Cóż jeśli masz tyle do powiedzenia to może zamiast mnie straszyć to mógłbyś mnie odprowadzić? - Podeszłam do niego odgarniając mu niesforny kosmyk z twarzy.
- mhm - Złapał mój nadgarstek, gdy dotknęłam jego włosów, zmarszczyłam brwi, ale zanim coś z siebie wykrztusiłam wplótł palce w moje łącząc nasze dłonie.
- Tu masz.. - Zarumieniłam się na jego śmiały gest.
- Zmam adres. - Wzruszył ramionami
- Co ?- No oczywiście, że zna.. od początku nie ukrywał, że mu się podoba. - Saphira nigdy do siebie nikogo nie zaprasza.
- Prócz Reviana? - Przewrócił oczami, a gdy wymawiał imię swojego rywala wyczułam nutkę goryczy.
- To prawda. - Skinęłam głową
- Ma tajemnice dziewczyna - Zaśmiał się pod nosem ukazując dołeczki w policzkach a ja zmarszczyłam brwi.
- Co ?
- To tutaj - Chłopak wskazał na okno, które jak przypuszczam należały do Saphiry.
- Może jakieś drzwi? - Machnęłam ręką jakby to było oczywiste.
- To jedyne wejście - Chłopak wzruszył ramionami
- To może mnie podsadzisz? - Podeszłam do niego uśmiechając się flirciarsko.
- Do usług - Brunet bez żadnego sprzeciwu wziął mnie na ręce i podrzucił stawiając na parapecie.
Gdy się odwróciłam niebieskookiego już nie było.. - Nie zdążyłam mu podziękować. - Wpatrywałam się w ciemny las dopóki nie poczułam klepnięcia w ramię.
- Co robisz? - Saphira spojrzała na mnie marszcząc brwi - Złaź.
- Nic. - Zeskoczyłam stając obok blondynki i rozglądając się po jej przytulnym mieszkaniu.
- Chodź tutaj. - Usiadła na swoim ogromnym łożku, klepiąc miejsce obok siebie.
- Wow, to kawalerka! Mieszkasz sama? - Zmarszczyłam brwi siadając obok niej.
- Mhn. - Dziewczyna położyła się patrząc w sufit.
- Gdzie Twoi rodzice? - Zmarszczyłam brwi powtarzając jej czynność.
- Nie znam ich. - Wzruszyła ramionami, nie odrywając wzroku od sufitu.
- Co? - Oparłam się na łokciach badając ją wzrokiem z góry.
![](https://img.wattpad.com/cover/279376435-288-k91666.jpg)
CZYTASZ
NIEŚMIERTELNI
VampirProsty schemat. Dziecko w sierocińcu krzywdzone przez opiekuna, który o ironio ma o nie dbać, a nie macać po nocach. Wzrok utkwiony w klamkę, która gdy tylko się otworzy przyniesie za sobą zły dotyk. Marzenie o ciepłym posiłku przysporzy bohaterce...