SAPHIRA POV:
Siedzę z Alice w mojej kawalerce i stukam palcami o nocny stolik, Alice spojrzała na mnie marszcząc brwi.
- Ten nowy ma widoczny problem jeśli chodzi o Ciebie - Wzięła wargę między zęby jakby nie była pewna jak zareaguje.. boi się mnie?
- Wiem Alice. - Chrząknęłam uciekając wzrokiem od jej twarzy, nie znoszę gdy ktoś patrzy na mnie z politowaniem.
- Od kiedy?
- Od kiedy co? - Spojrzałam na nią, krzyżując nasze spojrzenia - Wyrażaj się jaśniej.
- Od kiedy to się zaczęło? - Dziewczyna podsunęła się do mnie kładąc dłoń na moim udzie.
- Od początku - Strzepnęłam jej dłoń ze swojej nogi.. czasem za dużo sobie pozwala.
- Od początku? - Zmarszczyła brwi
- Odkąd trafił do naszej szkoły - Spojrzałam na swoje palce u stóp.
- Saph, masz ogromne kłopoty - Brunetka westchnęła i znów spojrzała na mnie z politowaniem.
REVIAN POV:
Stoję przy kuchennym blacie pijąc whisky ze szklanki, spojrzałem na topiący się lód w gorzkiej cieczy i poczułem chłód.
- Revianie.
- Co Ty tu do cholery robisz?! - Odwróciłem się w stronę dobiegającego głosu zaciskając w dłoni szklankę.
- Twój brat mnie intryguje - Uśmiechnął się cwanie z dołeczkami w policzkach ukazując rządek ostrych zębów pokrytych czerwoną mazią.. pewnie krwią niewinnych niewiast.
- Intryguje ? Niby czym. - Prychnąłem.
- Poddaje się mrocznej stronie. - Zaśmiałem się na jego słowa, że co? on? To zero, które nigdy nic w życiu nie osiągnie!
- Nigdy nie będzie na nią gotowy - Odstawiłem szklankę i odwróciłem się do niego plecami - Poza tym nie jesteś moim ojcem, a on moim bratem.
- Wychowałem Cię. - Podszedł do mnie kładąc dłoń na moim ramieniu ściskając je lekko, jakby dawał mi znak, że to on tu rządzi.. Twoje niedoczekanie.
- Moim biologicznym ojcem jest szlachcic czystej krwi - Odwróciłem się do niego twarzą i strzepnąłem jego dłoń ze swojego ramienia.
- Ale to ja opiekowałem się Tobą przez te wszystkie lata - Spojrzał w moje tęczówki, próbując mnie zahipnotyzować, prychnąłem i złapałem jego nadgarstek ściskając go lekko.
- Jesteś nic nie wartym demonem, ścierwem, któremu czysto krwiści darowali życie.
- Jesteś tak do nich podobny.. urodzony szlachecko, gardzący innymi rasami, ale jednak zakochany po uszy w śmiertelniczce - Zaśmiał się cynicznie i podszedł do stolika gdzie leżało zdjęcie Saphiry biorąc je do swojej brudnej ręki.
- Zamknij się - Podszedłem do niego i wyrwałem mu zdjęcie wycierając je.
- Jak to mówią przyziemni? Hipokryzja - Przewrócił oczami.
- Zamilcz - Odłożyłem zdjęcie mojej blondyneczki na miejsce i uśmiechnąłem się na jej widok.
- Jesteś słabszy odkąd nie pożywiasz się krwią śmiertelnych - Zbadał mnie wzrokiem z obrzydzeniem, ponownie złapałem jego rękę.
- Nie jestem potworem.. a nadal jestem silniejszy od Ciebie - Ścisnąłem jego nadgarstek słysząc dźwięk łamanych kości.
- Spójrz w lustro - Wyrwał rękę łapiąc się za bolące miejsce, które przed chwilą pogruchotałem.

CZYTASZ
NIEŚMIERTELNI
VampirosProsty schemat. Dziecko w sierocińcu krzywdzone przez opiekuna, który o ironio ma o nie dbać, a nie macać po nocach. Wzrok utkwiony w klamkę, która gdy tylko się otworzy przyniesie za sobą zły dotyk. Marzenie o ciepłym posiłku przysporzy bohaterce...