Text message cz.II

100 15 0
                                    

Sherstrade 

"Im mocniejszy i bardziej oryginalny jest umysł, tym bardziej będzie skłonny do religii samotności." - Aldous Huxley

Chyba coś jest nie tak. Bo tak zastygł. Mówiłem, że to będzie zły pomysł, że mnie podkusiło. Odwróciłem się na pięcie i chciałem odejść a najlepiej zapaść się pod ziemię. Debil ze mnie. Idiota. Czy ja mam jakieś zapasy w szafce? Nie no głupie pytanie. Zawsze mam coś. Poczułem dłoń na mojej ręce. Momentalnie serce mi zaczęło szybciej uderzać. Jebane hormony. 

- T-tak? - Znów się zacząłem jąkać. Co jest ze mną nie tak? Popsułem się czy jak? Odchrząknąłem. - Tak Graham? - Ten zamrugał jeszcze bardziej wcięty gdy już na niego spojrzałem. Dobra gramy kto zrobi głupsza minę? Czy o co kurwa chodzi? 

- Greg, mam na imię Greg. - Westchnął i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale... No zawsze ktoś się musi wpieprzyć. Że w pracy jest? No i co z tego przecież trup już nie ucieknie. 

- Lestrade! Padło Ci na słuch? Jazda do środka wykonywać obowiązki. Nie dostajesz pensji za statystowanie. - Zmierzyłem gościa wzrokiem od góry do dołu. 

- Dobry był ten szybki seks no nie? - Jebnąłem bez zastanowienia. Cisza. Gavin czy... No na G blady jak ściana inni co byli w pobliżu zaczęli się przysłuchiwać a Inspektor zrobił się bordowy. Oj jak mi nie przykro. Wyciągnąłem rękawiczki, które zajebałem mojemu koledze i zacząłem zakładać na dłonie. - Panie Harisson lepiej niech się pańscy ludzie odsuną bo mi wszystkie ślady zadepczą. - Prychnąłem i przewróciłem oczami.

- A Ty z jakiej choinki się urwałeś szczeniaku? Wypieprzaj stąd w podskokach. - Warknął a mój uśmiech się jeszcze bardziej poszerzył. Wyjąłem swój identyfikator. Podrobiony, ale nie jest wstanie się skapnąć. On jest upośledzony umysłowo. Widać to na jego mało inteligentnej twarzy. 

- Sherlock Holmes. NCA. A jeżeli już połączyłeś wątki to odsuń się z łaski swojej nawet nie wiesz z czym macie do czynienia. Jego biorę ze sobą i bez dyskusji. Chociaż nie ma upośledzonej mordy jak Ty. Pozdrów kochankę. Żona i tak wie. - Zaśmiałem się bezczelnie w jego twarz. Kocham to. - Radzę dla Twojego dobra już się nie odzywać chyba, że chcesz wylecieć z pracy w tempie ekspresowym chociaż gdyby się tak zastanowić to nie byłaby to żadna strata dla NSY. Psy tropiące są o wiele mądrzejsze. Chodź Graham. Zwłoki już długo na nas czekały bo faktycznie sobie pójdą. - Pociągnąłem go za sobą za dłoń pogwizdując. Mój żywioł. Spojrzałem kątem oka na sierżanta, ale skołowany... No tak, nie znał mnie od tej strony. - Naprawdę masz szefa idiotę. Nie dziwię się, że musieli mu miejsce po rodzinie załatwić jak sam się nie mógł tutaj dostać. - Mruknąłem rozbawiony a ten jeszcze większy wytrzeszcz. 

- Moment, poczekaj William.  

- Sherlock. Wolę jak mówią mi po drugim imieniu. Możemy później? Naprawdę chcę zobaczyć tego trupa. - Westchnąłem, ale sądząc po jego minie nie da mi się pobawić. - No dajesz. Pytaj lub daj mi w mordę wyzywając od dziwaków czy innych popierdolców. - Prychnąłem i skrzyżowałem dłonie na klatce piersiowej przed samym wejściem do pubu. - Wyprzedzę Twoje pytanie nie, nie gwałcę zwłok. - Ta widać, że przemilczy to ostanie. Ludzie... Tacy przewidywalni. Westchnąłem.  

- Will... To znaczy Sherlock nie chcę Cię wyzywać a tym bardziej dam Ci w mordę. - Podrapał się z tyłu po głowie. - Ale zjawiłeś się tak znikąd, obraziłeś mojego szefa, nie żebym narzekał...

- Ale właśnie to robisz. Narzekasz Lestrade. - Prychnąłem. - Pośpiesz się. Czas nas goni. Jezus Maria aż tu słyszę jak myślisz. Możemy później? Wypytasz się mnie wszystko co chcesz wiedzieć, ale póź... Boże stój debilu! Zadepczesz ślady! - Wpadłem do środka i wystarczyło mi 5 minut aby wszystkich poustawiać i kolejne trzy na obejrzenie zwłok. Milutko. Przekazałem ich "szefowi" co i jak i tak jak szybko się pojawiłem tym jeszcze szybciej się ulotniłem ogłaszając, że sierżant Lestrade bierze wolne na resztę dnia. - Naprawdę banalne zabójstwo. Do tego tak oklepane. - Jęknąłem 

Sherlock'owe opowieściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz