Text message cz. III 18+

285 18 2
                                    

Gdzie jesteś? GL - Cisza. Ja pierdole. Zaczynam się denerwować. Zero oznak życia. Przecież pobiegł w tą stronę. No nie mógł się od tak rozpłynąć... Zacząłem go szukać maksymalnie po 5 minutach jak wybiegł spanikowany z mojego samochodu. Mogłem to do cholery rozegrać inaczej widząc jego zachowanie w pubie czy wcześniej jak pisaliśmy wiadomości. Nie mówiąc ile musiałem się na starać aby powiedział co i gdzie studiuję. Jestem kurwa jebanym debilem.

- William! - Krzyknąłem a paru ludzi popatrzyło się na mnie jak na wariata. Nie obchodzi mnie to. - William! - Krzyknąłem ponownie rozglądając się na około. Nie, tutaj mnie. Zacząłem biec dalej. Mam cholernie złe przeczucia. Bardzo złe. A może by spróbować jego drugim imieniem. - Sherlock! - Wydarłem się już naprawdę spanikowany. Do jasnej cholery. - Sher... - Urwałem momentalnie gdy spojrzałem w prawą stronę. Mała, wąska uliczka. Bez wyjścia z drugiej strony. - Boże... Sherlock... - Podbiegłem do niego. Delikatnie go obróciłem w swoją stronę. - Kto Ci to zrobił? - Szepnąłem widząc jego załzawione oczy. Spojrzałem w dół. Spodnie na swoim miejscu jedynie lekko rozpięty rozporek. Wyjąłem chusteczkę i wytarłem jego twarz. Pozostałość... Co za skurwiel mógł mu zrobić coś takiego. Wiem, że jest drobny... No i atrakcyjny, ale... Z chwilowego zamyślenia wyrwał mnie jego szarpnięcie. - Nic Ci nie zrobię. To ja Greg. Chodźmy stąd i tak naprawdę powinieneś to zgłosić...

- Zamknij się! - Powiedział nad wyraz twardo chociaż jego oczy i cała postawa go zdradzała. Odsunął się ode mnie opierając o ścianę i schował twarz w dłoniach. Po chwili było słychać cichy szloch. - Powiedziałem nie dotykaj mnie... Czego kurwa nie rozumiesz?! - Krzyknął w moją stronę. Odwróciłem głowę w bok. Nikogo nie ma. Bo jeszcze mnie posądzą, że go zgwałciłem.

- William... Proszę chodźmy stąd. Zabiorę Cię do domu... To naprawdę nie jest dobre miejsce. - Szepnąłem i go podniosłem. Przestał protestować po prostu poddawał się moim ruchom. - Nie jestem taki. Nie zrobiłbym Ci krzywdy. Wiem ciężko zaufać. Do tego mnie nie znasz...

- Znam Cię. Nawet lepiej niż Ci się wydaje Lestrade. - Szepnął bez większych emocji. Chociaż dla mnie już był po prostu wyprany. Zanim wyszliśmy z uliczki zapiął spodnie i wytarł jeszcze raz twarz. Splunął i pociągnął się ze mną na główną ulicę. Kierowałem go do swojego auta. Otworzyłem mu drzwi na tylne siedzenie. Wsiadł bez słowa. Usadowiłem się na miejscu kierowcy i włożyłem kluczyki do stacyjki.

- Powiesz mi pod jaki adres mam Cię zawieść? - Szepnąłem i spojrzałem na niego w lusterku. Patrzył się w okno. Nawet nie mrugał. - William...

- Mów mi Sherlock. - Powiedział jedynie te trzy słowa i dalej cisza.

- Dobrze. To Sherlock powiesz mi gdzie mam Cię zawieść? - Ponowiłem pytanie. Spojrzał na mnie. Wiedział, że widzę go w lusterku. Nasze oczy się spotkały.

- 16 Bateman. - Dalej patrzy tak abym go widział. - Trochę Ci zajęło skojarzenie, że to Twój adres. - Prychnął i urwał kontakt ponownie patrząc w okno.

- Ale...Myślałem, że... - No nie powiem trochę mnie zbiło z tropu, że po pierwsze zna mój adres a drugie, że chce jechać akurat do mnie.

- To źle myślałeś. Powiedziałem Ci kiedyś a raczej napisałem w wiadomości z 28 marca. Wiem bardzo dużo rzeczy, widzę więcej niż zwykli ludzie Lestrade. Mam Ci podać również godzinę z minutami? - Westchnął. - No jedź wreszcie. Chce zmyć z siebie ten okropny zapach męskiego nasienia. Też go przecież czujesz. - Zatkało mnie jeszcze bardziej. Cholerny dzieciak. Jak on to zapamiętuje? - Pałac myśli. - Wzruszył ramionami. - Może Ci kiedyś wytłumaczę. Zobaczę. Na razie jedź bo sam Cię wypierdolę na miejsce pasażera.

- No już, już... Nie denerwuj się bardziej. - Powiedziałem nadal oszołomiony i ruszyłem. Tak jechaliśmy w kompletnej ciszy...

- W prawo. - Rzucił tonem nie znoszącym sprzeciwu a gwałtownie zahamowałem. Ja pierdole... - Co Ty wyprawiasz?! Kto Ci dał prawo jazdy?! Powiedziałem abyś skręcił w prawo wystarczająco wcześnie 100m przed skrętem bo nawet nie zauważyłeś, że ruch jest przyblokowany. Pojedziemy objazdem. Co Ty kurwa dziecko jesteś, że trzeba Ci tłumaczyć wszystko. Powinieneś... Nie Ty to musisz widzieć w końcu prowadzisz. Zobaczysz kiedyś wjebiesz się pod auto lub się rozpierdolisz gdzie indziej jak nie będziesz myślał co robisz.

Sherlock'owe opowieściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz