🎃halloween🎃

314 22 1
                                    


rozdział dodatkowy

31.10. zeszłego roku

- Nie rób tak! - krzyknęłam odsuwając się od niego.

- Nie przesadzaj, to tylko pająk - uśmiechnął się podchodząc bliżej mnie.

- Odłóż to, Jungkook. - powiedziałam wskazując na jego dłoń.

Zaśmiał się i odłożył pająka na ziemię. Podbiegł do mnie i włożył dłonie w kieszenie swojej kurtki.

- Nie wiem po co to robimy, jest zimno. - westchnął patrząc w stronę grupki dzieci przebranych w swoje kostiumy.

- Nie lubisz halloween? - zapytałam patrząc na niego, a on pokręcił głową.

- To nie tak, po prostu jest zimno. Mogliśmy zostać w domu i oglądać filmy... - wzruszył ramionami.

- Nie przesadzaj, njpierw nie chciałeś się przebrać, a teraz narzekasz na pogodę. - przewróciłam oczami zakładając kaptur.

- Oh, tak? Tobie też jest chyba zimno. - powiedział wskazując na mnie.

- Wcale nie... - odpowiedziałam cicho, a on parsknął.

Przez kolejne kilka minut szliśmy w ciszy.

Mijaliśmy domy ubranie w różnego rodzaju dekoracje, a w tle słychać było śmiech i krzyki dzieci. Na ulicach nie było żadnych samochodów, więc wszyscy chodzili gdzie tylko chcieli.

Kawałek przed nami zaczynały robić się tłumy, a krzyki stawały się coraz głośniejsze.

Uśmiechnęłam się na widok kolejek górskich i diabelskiego młynu. Pociągnęłam delikatnie za rękaw kurtki Jungkooka.

- Pójdziemy do wesołego miasteczka? - spojrzałam na niego, a on rozejrzał się i westchnął.

- Widzisz ile tam jest ludzi? - skrzywił się.

- Wstęp jest za darmo. - wzruszyłam ramionami i zatrzymałam się na przeciwko niego. - Pójdziemy tam...? - zacisnęłam wargi i uniosłam delikatnie brwi.

- No dobra, ale tylko na godzinę. - pokazał mały uśmiech widząc moje podekscytowanie. Włożył dłonie do kieszeni i zaczęliśmy iść w stronę parku rozrywki.

***

- Przestań! - krzyknęłam odsuwając się od niego.

- Nawet obok ciebie nie stoję! - usłyszałam jego głos dochodzący z drugiej strony pomieszczenia. Odwróciłam się za siebie, jednak były tam jedynie zasłony.
Podbiegłam ostrożnie do Jungkooka i chwyciłam go za rękę.

- Nie odchodź ode mnie, nic nie widzę. - wymamrotałam starając się zobaczyć cokolwiek, jednak było zbyt ciemno.

- Przed chwilą krzyczałaś, że mam przestać. Sama się odsuwałaś! - zaśmiał się cicho i powoli zaczął iść przed siebie.

- Myślałam, że to ty, ale coś mnie dotknęło. - wzięłam głęboki oddech starając się uspokoić bicie mojego serca.

Jungkook chciał coś właśnie powiedzieć, kiedy zza zasłony zaraz obok nas wchyliła się ciemna postać bez twarzy. Krzyknęłam zaciskając jego dłoń i przysuwając się bliżej Jungkooka.

- Możemy już stąd wyjść, proszę? - powiedziałam czując, jak do moich oczu zaczynają napływać łzy.

- To ty chciałaś tu przyjść, poza tym nie możemy się cofnąć. Do wyjścia został nam tylko kawałek. Myśl o tym, że to wszystko jest sztuczne. - powiedział.

Wystawiłam przed siebie swoją wolną rekę, żeby upewnić się, że przede mną nic nie stoi, a Jungkook szedł trochę szybszym tempem.

- Pójdziemy coś zjeść zaraz po tym? - zapytałam cicho na co on parsknął zerkając na mnie.

- Jasne. Myślisz w tej chwili o jedzeniu? Kilka sekund temu bałaś się ściany.

- Jestem głodna... - wymamrotałam odwracając od niego wzrok.

- Patrz - powiedział wskazując na światło na końcu korytarza. Zaczęłam iść szybciej, aż w końcu wyszliśmy na zewnątrz.

- Już nigdy więcej tam nie wejdę. - powiedziałam wskazując na budynek za nami. Jungkook uśmiechnął się.

- Nie musimy. Chcesz już wracać do domu?

Pomyślałam przez chwilę rozglądając się dookoła.

- Jasne. Byliśmy już chyba wszędzie. - wzurszyłam ramionami i włożyłam ręce do kieszeni.

Jungkook przytaknął i zaczął prowadzić mnie w stronę parkingu.

- Jesteś głodna? - zapytał otwierając drzwi. Oparł się o samochód i spojrzał na mnie.

- Trochę... - odpowiedziałam, a on pokazał mi mały uśmiech i wszedł do środka.

***

- Dzięki, że za mnie zapłaciłeś... - powiedziałam spuszczając wzrok.

- Nie musisz mi za to dziękować. - uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął rękę, żeby odgarnąć z mojej twarzy pasmo włosów.

Staliśmy kilka metrów przed moim domem. Mimo późnej godziny, ludzie nadal chodzili chodnikami zbierając cukierki i rozstawiając ostatnie ozdoby.

- Twoi rodzice już wrócili? - zapytał opierając się o samochód.

- Nie, przyjadą dopiero jutro. - pokręciłam głową.

- Jutro? - uniósł brwi. - Zostaniesz tu sama? - zapytał, a ja przytaknęłam.

- Nie jest tak źle. - parsknęłam kładąc ręce do kieszeni. - Chcesz wejść do środka? - zapytałam wskazując w stronę mojego domu, ale on pokręcił głową.

- Dzięki, ale powinienem już iść. Mam jutro dość dużo pracy. - westchnął drapiąc się po karku. Popatrzył na mnię przez chwilę, a potem dał mi całusa w policzek. - Do zobaczenia. - uśmiechnął się i podszedł do drzwi od strony kierowcy.
Kiedy wszedł do środka, ja pochyliłam się, żeby mu pomachać.

Stałam jeszcze przez chwilę w miejscu, a zaraz potem zaczęłam iść w stronę domu.


Numbers - Jeon Jeongguk |✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz