Gdy przekroczyłam próg domu na zegarach widniała godzina 23.30...
Idealnie...
A jutro nie wyspana wyjadę o 8...
Znów nie będę spać...
Nie dlatego że będę pisała z Amber - ona już śpi.
Z przyzwyczajenia...
Pisanie z moją kicią weszło mi już w nawyk.
Co ja bym bez niej zrobiła...
(Co ja bym bez niej kuźwa zrobiła shahaha <33)
Wzięłam do łapki plecak w którym miałam wszystkie pierdoły spakowane - szkicowniki, ołówki, kredki itd.
Wyjęłam mały szkicownik (15 cm x 10 cm).
Otworzyłam go na 3 stronie.
Wyjęłam ołówek HB i 6B oraz gumkę.
Zaczęłam coś skrobać...
Nic konkretnego, dla odprężenia i ze znudzenia.
Nie powiem, że źle wyszło hshs
Szczerze, jestem całkiem zadowolona z tego obrazka.
Po narysowaniu jeszcze jakiś 3 ilustracji zaczęłam ziewać.
Włożyłam rzeczy z powrotem do plecaka i zapięłam go.
Przykryłam się kocykiem i nawet nie wiem kiedy odleciałam.Rano obudził mnie budzik.
Ogarnęłam się, wzięłam wszystkie rzeczy które zostały w domu - część była już w samochodzie.
Zjadłam śniadanko jak przystało i wsiadłam do samochodu.
Podczas drogi pisałam trochę opowiadań, trochę spałam i oczywiście słuchałam muzyki.
Samych dobijających piosenek :)
Chciałam się dobić do Amber, ale z niewiadomych powodów nie mogłam się do niej dodzwonić.
Wiadomości też nie dochodziły.
Martwiłam się...Jednak! Całe szczęście gdy została mi godzina drogi odezwała się.
~ O kurna...przepraszam, neta nie miałam, a tu taki spam hshs
~ Matko ty żyjesz!
Zaczęłyśmy pisać i tak mi godzina zleciała.
Zaparkowaliśmy pod nowym domem...bliźniakiem.
Chata była duża, w zasadzie jej połowa.
Ciekawiło mnie tylko z kim będziemy mieszkać.
Długo czekać nie musiałam, żeby moja ciekawość została zaspokojona.Z lewej części wyszła piękna, wysoka kobieta, w fioletowej sukni i miłym uśmiechem.
Za nią wyszedł wyższy od niej pan, w czerwonej bluzie i czarnych spodniach z łańcuchem. Prawdopodobnie był to jej mąż.Podeszli do nas, a kobieta podała rękę mojej mamie.
- Miło państwa poznać, jestem Monica, a to mój syn, Maks. - przedstawiła ich z uśmiechem.
- Dzień dobry - wymamrotał ten jak się okazało, syn, a nie mąż kobiety XD
Czyli albo ta Monica wygląda tak młodo, albo ten Maks tak staro.
- Nam również jest niezmiernie miło - powiedziała moja mama odwzajemniając uśmiech i ściskając delikatnie dłoń kobiety.
Po tym jak ja i mój brat się przedstawiliśmy, zaczęli rozmawiać o miejscowości i o mieszkaniu.
Ja z Maksem tylko staliśmy i przysłuchiwaliśmy się rozmowie.- Dzieciaki, a wy co tak cicho. Maks, może weźmiesz koleżankę i oprowadzisz ją po okolicy - zaproponowała pani Monica.
- Jasne, bardzo chętnie - złapał mnie za rękę. - Chodź, pokaże ci wszystko..
- A- Em... - nim się obejrzałam z mojego pola widzenia zniknęli rodzice. - zwolnij trochę, bo biec zaraz będę
- Sory - zwolnił i puścił mnie. - jak ci na imię?
- Caroline
- Ładne imię... Callie, Carole, Carly... Jakie są jeszcze zdrobnienia twojego imienia?
- Carrie, Carol, Ca-- a po co ci to?
- Tak o mała - zaśmiał się i spojrzał na mnie.
- Mała?
- No przecież nie duża. Ile ty masz?
- 160,5 cm
- No właśnie, maluszku ty mój :> - objął mnie.
- ta, twój, chciałbyś - zaśmiałam się.
- To ty będziesz chciała nim być jak mnie poznasz śliczna
- mmm, ale tyś romantyczny
- wieeeem
Po tym jak to powiedział zapadło kilka sekund ciszy, a potem było słychać od nas tylko śmiech.
Śmiejąc się łzy napłynęły mi do oczu i nie widziałam dokąd idę.
Szybko spotkałam skutki...

CZYTASZ
Dla niej zawsze i wszystko
RomantizmPamiętnik o brutalnym, słodkim świecie przepełnionym zakłamaną prawdą, w którym górują miłość i nienawiść. Kompletne przeciwieństwa, a jednak mają więcej wspólnego niż bliźnięta. Trudna opowieść przepełniona kłamstwami, ideologią i idealnymi błędami...