Rodzice zawsze przestrzegali mnie przed internetowymi znajomościami. Niestety robili to mało skutecznie, a ja mimo przytakiwań na każde ich ostrzeżenie, zrobiłam coś bardzo głupiego i weszłam w konwersacje z tą osobą. Dopiero teraz jestem świadoma tego, jak bardzo się od niej uzależniłam. Rodzice mnie ostrzegali przed narkotykami, alkoholem i paleniem, nie mówili jednak o niej. Nie mówili konkretnie o niej. Mówili ogółem. Może na pierwszą myśl, nic złego w tym nie ma. Jednak z doświadczenia wam powiem, że uzależnić się od osoby, znaczy żyć jej życiem, przeżywać jej problemy, być przy niej dniami i nocami, oddychać nią i kochać ją. Jak ktoś kocha to i ufa. Jak ktoś ufa to i błądzi. Jak ktoś błądzi to kłamie. A jak ktoś kłamie to traci wszystko. Jak się kocha to żyje się życiem tej osoby. Stara się jak najlepiej dla niej. Ale w dalszym ciągu to nie twoje życie, więc nie możesz robić czegoś, wbrew jej woli. Nawet jak wiemy, że coś skończy się źle, nie powstrzymamy tej osoby. Ona „chce próbować", ja chce ją chronić. To nigdy się nie wydarzy. Ale w końcu koniec, to początek.
Poznałyśmy się na pewnej stronie, która niestety już nie istnieje. Sposób w jaki się poznałyśmy był zabawny. W zasadzie dalej mnie śmieszy, chociaż nie ma w tym nic śmiesznego.
Za dziecka byłam dość nie śmiała, a było to dość dawno, więc i ja byłam dość młoda. Jednakże miałam parcie na związki. Tak jak te nastoletnie bohaterki seriali, które są nowe, lub inne, a po tygodniu mają setki wielbicieli. Przecież w czym one mogły się różnić ode mnie? Jeśli chce to też mogę powiedzieć, że wyklułam się z jajka w laboratorium, że moje włosy mają magiczny i uleczalny dar. No błagam, kto by nie uwierzył? Możecie się śmiać, ale mając osiem lat, takie i podobne rzeczy wmawiałam moim koleżankom. Dziwna byłam.
Jednak w roku 2016, nie miałam ośmiu lat, a piętnaście. Niby dojrzały wiek, co? Faktycznie, tak dojrzały, że ja, Caroline postanowiłam pójść na randkę w ciemno, która na dodatek odbyła się przez internet! Dzięki Oscar, że zapewniłeś mi tak ciekawą rozrywkę.Oscar to mój dawny przyjaciel poznany przez internet. Długo utrzymywałam z nim kontakt, ale urwał się on z mojego powodu. No po części z mojego. Nasza znajomość zaczęła się od wspólnego grania na serwerze Minecraft mojego znajomego. Ludzi z mojej klasy nie lubię, ale czasami (nie) warto zadawać się z niektórymi dla korzyści. Gdy grałam z nimi na serwerze, również rozmawialiśmy razem na discordzie. Po jednym dniu on znał już pół mojego życia - łatwo ufam ludziom. Ale całe szczęście nie zostałam postawiona w sytuacji, gdzie tylko ze mnie zostały wyciągnięte informacje. Również dowiedziałam się wielu rzeczy, a między innymi tego, że jego kolega szuka dziewczyny. Pamiętam, że się zastanawiałam czy chce go poznawać i zadawałam sobie w myślach pytanie "Dlaczego to Oscar nie może sobie szukać dziewczyny?" skoro był dla mnie idealny. Ale zgodziłam się.
Oscar dodał mnie do serwera na którym byliśmy tylko we troje. Jego kolega był nieśmiały. Ja też. Więc nasza konwersacja nie była zbytnio interesująca. (Poważnie nie wiem komu będzie się chciało czytać powieść w której tak beznadziejnie opisuje swoje życie.) Oscar starał się nas zagrzać do pisania ze sobą. Ale z wiadomości dowiedziałam się tyle, że chłopak z którym miałam zacząć się spotykać miał na imię Jacob. No przynajmniej ma imię. I stał się moment... chłopacy dołączyli na kanał głosowy. Szok, no nie? Też się zdziwiłam.
Zaczęli mnie wołać, żebym dołączyła, więc wygrzebałam słuchawki z czeluści mojej kołdry i weszłam do nich. Stwierdziłam "- Hej! Co mi szkodzi? Zagadam normalnie.", po czym wydusiłam z siebie piskliwe "Hejcia". W odpowiedzi usłyszałam głos Oscara, który powiedział mi "Cześć" i głos Jacoba. Brzmiał jak ośmiolatek, ale to nie my wybieramy w którym wieku mamy mutację, prawda?
Pamiętam, że od tego momentu nasza rozmowa się potoczyła, ale pisemnie. Moja duma i pewność siebie magicznie zniknęły i został kanał tekstowy. Jednak wydawało mi się, że Jacob woli się odzywać.
Kilka wiadomości zapadło mi szczególnie w pamięci."- Odezwij się!
- Nie, mam tak zryty głos strasznie, że sobie nie wyobrażasz... - długo czekałam na odpowiedź. Pisał, przerywał, kończył i zaczynał od nowa. Jak Charlie, gdy miał napisać jakąś wiadomość do Nicka.
- Jak to? Masz słodki głos.
- A skąd ty możesz o tym wiedzieć?
- Przecież słyszałem jak się witałaś. - wtopa."
To chyba jedyny fragment naszej konwersacji która tkwi mi w głowie i jedyne słowa Jacoba, które mogę zacytować.
W momencie kiedy zaczęliśmy się dogadywać, Oscar powiedział nam, że życzy nam powodzenia, ale on idzie spać. Spanikowałam wtedy. Mimo faktu, że znałam go kilka godzin, to znałam go dłużej niż Jacoba. Przy Oscarze miałam swoją strefę komfortu. Gdy Oscar nas zostawił, poczułam jakby ta strefa została naruszona.
Przeszłam z Jacobem na prywatny kanał. Tylko ja i on. No i się zaczęło. Wymienialiśmy się faktami o sobie, opowiadaliśmy sobie żarty i zabawne doświadczenia z życia, wspominaliśmy dzieciństwo i marzyliśmy między innymi o tym, jak chcielibyśmy nazwać swoje dzieci. Tak na marginesie, syna chciałam nazwać właśnie Jacob. Jednak wiedziałam, że poznanie mężczyzny z takim imieniem zabrania mi nadanie go swojemu potomstwu. Ewentualnie jako drugie imię. Pisząc z nim czułam się jak księżniczka. Śmiejąc się z jego żartów chichotałam cicho i nie przez to, żeby nikogo nie obudzić. Chichotałam, żeby naprawdę być taka słodka jak o mnie piszą. (Aż na ciele pojawia mi się gęsia skórka ze wstydu.) Zadawaliśmy sobie pytania i wzajemnie odpowiadaliśmy na nie. Przez głowę mi nie przeszło, że to nie był ten właściwy. Właściwa była tylko ona.
Chwilę później napisałam do niej, do Amber. Opisałam jej tą cudowną randkę, a ona tylko się śmiała, że gościu jest niższy ode mnie (nie powiedziałam mu tego). Śmiała się z niego, że jest skrzatem i w grudniu będzie leciał na biegun, ale to ona ma metr pięćdziesiąt wzrostu. Dla mnie się to nie liczyło, gdyż nie łudziłam się o to, że przyjedzie do mojego miasteczka.
Kilka dni później weszłam w nim w związek. Dałam mu okres próbny. Moi znajomi go nie polubili. Każdy mówił, że jest pantoflem. Mnie też to denerwowało. Tak miało być super, ale dostałam tylko słodkie przezwiska. Zero żartów, zero żartobliwych docinek, zero przyjaźni. Tylko związek. Na przestrzeni lat może zdaję sobie sprawę, że chciał, abym czuła się najcudowniejszą kobietą pod słońcem. Co z tego, skoro to miejsce od dawna pisane jest Amber. Ta siła słodkości mnie przerastała. Nasz dojrzały związek zakończył się po dwóch tygodniach. Właśnie z tego powodu. To nie był typ osoby z którą chciałam dzielić przyszłość. Nie wiem jak wygląda teraz, czy ma kogoś, jak brzmi jego głos, ani czy układa mu się w życiu. Nie chce wiedzieć. Pamiętam, że Oscar zbytnio się tym nie przejął. Sam przyznał, że bywa wkurwiający i się mi nie dziwi. Oscar był super ziomkiem. Czasem żałuję, że nasz kontakt skończył się na składaniu sobie życzeń urodzinowych. Ale z racji, że jest troszkę dziwakiem, żałuję tylko czasem.
Amber na temat naszego zerwania również nie miała jakiś wielkich rozterek, ale stwierdziła, że jak mogłam go zostawić skoro w jej oczach był idealny. No dla niej był. Więc zrodziło mi to w głowie pomysł, aby ich razem spiknąć.Razem z Oscarem ustaliliśmy plan idealny. Amber i Oscar się nie lubili, ale to nie stawało nam na drodze, aby być najlepszymi Amorami jakich świat widział.
No i stało się.
Amber z Jacobem stworzyli związek.
Trwał on trochę dłużej niż mój.I w tym momencie moja pamięć zaczyna szwankować, więc skoczę o parę miesięcy do przodu.

CZYTASZ
Dla niej zawsze i wszystko
RomancePamiętnik o brutalnym, słodkim świecie przepełnionym zakłamaną prawdą, w którym górują miłość i nienawiść. Kompletne przeciwieństwa, a jednak mają więcej wspólnego niż bliźnięta. Trudna opowieść przepełniona kłamstwami, ideologią i idealnymi błędami...