6

50 2 0
                                    

Zwlekłam się z łóżka i otworzyłam drzwi. Przed drzwiami stała nasza nauczycielka tańca.

-Wiem, że jesteś zmęczona, ale organizatorzy i producenci chcą cię poznać.

-Coś się stało?

-Nie. Maja dobre intencje.

Wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy do biura. Bałam się trochę, co mogą chcieć ode mnie. Weszłyśmy.

-Dobry wieczór- powiedziałam cicho nie będąc pewna czy wydałam jakiś dźwięk.

-Dobry wieczór. Maja…

-Maja Schneider.

-Tak. Widzieliśmy jak tańczyłaś na scenie i według nas masz do tego dryg. Nie chciałabyś podpisać z nami kontraktu?

-Ja… Chciałabym, ale jestem nie pełnoletnia… Rodzice…

-Tym się nie martw. Kiedy moglibyśmy do ciebie przyjechać, żeby porozmawiać z twoimi rodzicami?

-W następną sobotę będzie dobrze.

-To jesteśmy umówieni. Szkoda, że nie umiesz śpiewać…

-Nigdy nie próbowałam. Zawsze skupiałam się na tańcu.

-Zaśpiewaj coś dla nas.

-Ubierała się na czarno i lubiła śpiewać, kochała się w kwiatach, motylach i drzewach, była szczera i często się śmiała…

-Wystarczy. To mamy przed sobą gwiazdę, która tańczy i śpiewa. Możesz już iść.

-Dobranoc.

Wyszłam pośpiesznie z pokoju, aby nie zmienili zdania. Szłam do swojego pokoju koło drzwi Kaulitzów, które były otwarte. Ja jednak szłam z uśmiechem na twarzy. Gdy przeszłam usłyszałam swoje imię.

-Maja… Wejdziesz? –odwróciłam się i zobaczyłam Billa.

-Nie… Jestem zmęczona po występie. Wy pewnie też.

-Nie. Naprawdę wejdź na trochę.

-Nie chcę wam przeszkadzać…

-Nie będziesz. Na pół godziny… -

No dobra tylko zadzwonię. –wyjęłam telefon i wbiłam numer Leny. Po kilku sygnałach odebrała.

-Hej. Przyjdź pod pokój 402… Ja schodziłyśmy ze sceny to szłyśmy koło niego… No dobra, szybko, bo mam 2 niespodzianki. –nie minęło 5 minut i Lena już była. Bill nadal stał w drzwiach. W jego oku zauważyłam błysk.

-To jest Bill a to Lena… –weszłyśmy do środka. Lena nie spuszczała wzroku z Billa.

-A Majka, Martin ze mną rozmawiał. Mówił, że brakuje mu ciebie i że ma wrażenie, że nie interesujesz się nim teraz, jak tańczysz.

-I, co mu powiedziałaś?

-Nic takiego, tylko ze mu się wydaje. – Rozmawialiśmy, śmialiśmy się prawie godzinę.

-Ja już pójdę –wstałam- jestem zmęczona.

-To ja też- wstała Lena.

-Zostań jeszcze- powstrzymał ją Bill. Usiadła z powrotem. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Ktoś za nie pociągnął od środka. To Tom wyszedł za mną.

-Odprowadzę cię.

-Nie trzeba.

-I tak cię odprowadzę. Ten Martin jest twoim chłopakiem?

-Nie. Spotykaliśmy się, ale nic z tego nie będzie. To nie to, czego szukam. Teraz ja pytam. To prawda, co piszą w gazetach, że wyrywasz panienki na jedną noc?

-Nie. To nie tak. Miałem już dużo partnerek, ale z każdą byłem jakiś czas a potem tylko sprawdzałam czy to, to. Zawsze czegoś brakowało…

Doszliśmy do pokoju.

-Wejdziesz? –spytałam z grzeczności.

-Chętnie- czy on nie rozumie aluzji? Jestem zmęczona. Wpuściłam go do pokoju. Usiadł na łóżko, a ja pozbierałam trochę swoich rzeczy. Usiadłam też na łóżku. Tom zaczął się przysuwać. Był bardzo blisko…

-Nie chcę być niegrzeczna, ale… –nie mogłam dokończyć. Przeszkadzał mi język Toma, który był w moich ustach. Mój język odmawiał posłuszeństwa. Zaczął „tańczyć” z językiem Toma. Przechylałam się do tyłu, położyłam się, a Tom na mnie. Dotykał mojego uda cały czas całując. Chciałam to przerwać jednak jakiś cichy głos szeptał żeby nic nie robić. Rozległo się pukanie do drzwi. Tom odskoczył. Wstałam i otworzyłam.

-Co to za niespodzianka? –Lena zajrzała, że Tom siedzi na łóżku, na którym kołdra była w lekkim nie ładzie. –Przeszkadzam. Pogadamy jutro. –Prawie zamknęła drzwi.

-Jestem zmęczona… –Tom wstał i wyszedł.

TonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz