8

41 1 0
                                    

Doszłyśmy na miejsce. Czekałyśmy 5 minut, 10 minut, 15…

-Lena, na którą się umówiłaś??

-Na 18.00 ale Bill dzwonił, że Tom nie chce iść.

-Może to i lepiej.

-Czemu? Dlaczego nawzajem się unikacie?

-Ostatnio jak zapukałaś do pokoju to… Przerwałaś nam i jestem ci za to bardzo wdzięczna. -No, ale dokładniej.- powiedziałam jej do czego doszło.

–Ale chyba nie zrobił tego wbrew twojej woli??

-Nie. Jakoś tak wyszło, że część mnie tego chciała, jednak druga część chciała przestać. Ta pierwsza stłumiła drugą…

-W końcu do niczego nie doszło więc nie powinniście się unikać. Z daleka było widać dwie postacie. Nasze spóźnione słowiki dotarły. Mój żołądek zaczął się skręcać z głodu.

 -Cześć- powiedział wesoło Bill. Mniej więcej tak samo odpowiedziała mu Lena. Przywitanie moje i Toma nie było tak entuzjastyczne. 

-Idziemy coś zjeść –powiedziała Lena- bo Majka nie miała wcześniej czasu- spojrzałam na nią zła.

-No dobra. A gdzie? -spytał Bill.

-Nie wiem. Może KFC??

-Może być- odpowiedziałam równo z Tomem. Poczułam gorąco na policzkach. Lena z Billem poszli przodem, skazując mnie na towarzystwo Toma.

-Wiem że wtedy…

-Nic nie mów- przerwałam.- Było, minęło.

-Przynajmniej się do mnie odzywaj.

-Po co??

-Lubię cię i fajnie by było, gdybym mógł się z tobą zaprzyjaźnić. –Co on pieprzy?! My?!

-Co wy tak z tyłu zostaliście?? –spytał z głupim uśmiechem Bill. Idiota. –Chodźcie, zajmiemy stolik.

-To wy zajmijcie, a ja pójdę zamówić. Co dla kogo??

-Dla mnie to co zawsze. –powiedział Lena.

-A ja i Tom 2 cole i 2 kubełki kurczaka. Poszłam i zamówiłam 2 zestawy Twistera i to co chcieli Bliźniacy. Po kilku wróciłam, do stolika obładowana, przed każdym postawiłam to co do nich należy. Zaczęliśmy jeść, trochę mnie zawstydzało uczucie wzroku na sobie. Gdy wszyscy zjedli wyszliśmy. Lena chciała żebyśmy poszli gdzieś usiąść.

-Ja idę do domu. Jestem zmęczona, a wczorajsza propozycja nie dawała mi długo zasnąć.

-Jaka propozycja?? –zaciekawił się Tom.

-Nic ta…

-Majka będzie śpiewać i tańczyć zawod…

-Lena!! Czy ty nie umiesz trzymać języka za zębami?!- wybuchłam na przyjaciółkę. –Wiesz że to nic pewnego.

-A ty wiesz że twoi rodzice się zgodzą.

-Ale to nie tylko od tego zależy… Są też inne sprawy na przykład…-spojrzałam na Kaulitzów którzy stali obok i się przyglądali. –Pogadamy kiedy indziej, idę do domu.

Odwróciłam się i ruszyłam w stronę domu. Wiedziałam że nie powinnam wrzeszczeć na Lenę ale ona naprawdę zawsze wszystko wyklepie. Szłam zamyślona i trochę zła. Ktoś złapał mnie za nadgarstek…

-Poczekaj… –Znowu on.

-Nasza przyjaźń nie ma sensu, jeżeli o to ci chodzi.

-Nie o to. Czemu się tak wściekasz na Lenę? Ona chciała dobrze.

-Ona za dużo mówi. Puść mnie, chcę wrócić do domu.

-Odprowadzę cię.

-Lepiej nie. Tyle fanek, o przepraszam. pustych dziewczyn na ciebie czeka. Mogą cię napaść.

-Ciebie też może ktoś napaść.

-Chodzę bezpiecznymi dzielnicami. –wyrwałam nadgarstek z jego uścisku i szybkim krokiem odeszłam do domu. Weszłam do mieszkania.

-Tak wcześnie wróciłaś?? Miałaś być o 22. –powiedziała mama.

-Ale jestem teraz. –odpowiedziałam zła.

-Coś się stało??

-I tak, i nie.

-A jaśniej?

-Wczoraj wieczorem zaprosili mnie do siebie producenci… –opowiedziałam je o propozycji, o mężczyźnie który ma do nas przyjechać w sobotę i o tym że Lena wszystko powiedziała naszym „kolegom”.

-Powinnaś się chyba cieszyć.

-Tak, cieszę się. Lena mogła nic nie mówić. To wszystko jest pisane palcem po wodzie. Po pierwsze nie koniecznie musicie podpisać kontrakt, a po drugie nie wiadomo czy się wybije.

-My podpiszemy, bo o tym marzyłaś a reszta to się zobaczy. Idź odpocznij, źle wyglądasz…

TonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz