10. Lekcja numer jeden, nigdy się nie spóźniaj.

977 104 22
                                    

Po pierwszej nocy zawsze jest trudna. Koszmary nie odstępowały go nawet na jedną noc. Drżący i spocony, wyskoczył z łóżka jak poparzony. Ukrył się w kącie na kilka minut, zanim jego oddech wrócił do normy. Musiał poświęcić parę minut na przypomnienie sobie jak się tu znalazł.

To był mój wybór.

Nie jestem więźniem.

Muszę to zrobić.

Niech cierpią.

Sprawię, że będą cierpieć.

Wei Ying zsunął się po ścianie, gdy przypomniał sobie jedyny prawdziwy powód, dla którego zgodził się zostać nauczycielem w Zaciszu Obłoków.

Mimo, że z jakiegoś dziwnego powodu chcieli, aby zamieszkał w Zaciszu i nauczał ich uczniów, Jedyny powód, dla którego zgodził się na ten melodramat było stanie tuż przed ich twarzami. Chciał, by byli świadomi swoich działań.

Tak zwana perfekcyjna Sekta GusuLan, byłaby w stanie wyrzucić i potępić człowieka z tak zwaną doskonałą reputacją.

Tak, był tutaj, aby za każdym razem, gdy go widzieli myśleli o tym. Chciał być ich chodzącym koszmarem.

Ale w obecnej sytuacji, będąc tutaj nie jest taki pewien, czy to był dobry pomysł. Nie wie, czy kiedykolwiek zdoła zmusić się, by usiąść z nimi do wspólnego posiłku.

Chętnie tak stać pośród nich i rozmawiać o wszystkim i o niczym.

Znacznie wyróżniać się na otwartej przestrzeni i pozwolić im zobaczyć go żyjącego pośród nich.

Mimo tych wszystkich myśli, by sprawić im cierpienie, lecz nienawidził myśli o tym, by ktokolwiek widział go takiego.

Czy rzeczywiście, był w stanie ustawić się w tak niewygodnej sytuacji?

Siedząc na podłodze potrząsnął głową, by wygnać tą tchórzliwą myśl z dala od niego. W końcu wstał, by się ogarnąć: umył się i ubrał. Następnie usiadł na gołej podłodze w celu rozpoczęcia medytacji.

Kiedy zabrzmiał pierwszy dzwonek informował on, że jest teraz godzina piąta rano, a ludzie w GusuLan muszą wstać i przygotować się na rozpoczęcia dnia.

Kiedy zabrzmiał drugi dzwonek usłyszał, że nadchodzi jego posiłek. Poczekał aż osoba odejdzie, zabrał ryż i zjadł tylko to co mógł.

Kiedy zabrzmiał trzeci dzwonek, opuścił swój pokój i skierował się bezpośrednio na arenę, na której miały odbywać się jego lekcje. Pokryta ziemią arena była trochę za mała na zgromadzoną liczbę uczniów. Nowy płot z lekkiego sitodruku pozwalał na całkowitą izolację i prywatność. Nikt nie mógł zajrzeć i nie będzie on przeszkadzać jego uczniom.

Wei Ying przybył na arenę i zastał około dwóch tuzinów [ ok. 24 ] juniorów stojących wokół i rozmawiających ściszonymi głosami. Kiedy go zauważyli wszyscy ustawili się w kolejce i czekali na instrukcję, zanim zdążył wypowiedzieć choćby słowo usłyszał szybkie kroki. Ktoś tu biegł. Samotny junior pojawił się parę stóp od niego, dusząc i stanął na końcu kolejki. Ubrany w żółte szaty z Iskrą Wśród Śniegu wyhaftowanej na klatce piersiowej.

Wei WuXian podszedł do spóźnialskiego młodziaka i bezpośrednio stanął przed nim.

- Sto pompek - Użył miecz, by wskazać miejsce, gdzie ma to zrobić.

- Co?

- Sto dziesięć - Spojrzał na chłopca - Masz coś jeszcze do powiedzenia? Mogę i z chęcią dam ci dodatkowe dziesięć za każde wypowiedziane słowo - Patrzył, jak chłopak podbiega i upada na ziemię, i zaczął odliczać swoje pompki ze łzami w oczach - Jeśli odważysz się drugi raz spóźnić bez cholernie dobrego wytłumaczenia... nie będziesz już w tej klasie, zrozumiano? - Zmusił swój głos, by nie okazywał żadnego bólu, mimo że każde słowo wywołało okropny ból, jakby szkło zebrało się w jego głosie i co rusz go podrażniało jego krtań.

Złamane serce Wei Yinga | Mo Dao Zu Shi | Tł. RinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz