„Moja mała, słodka Eleonor" - to pierwsze i jedyne słowa, które usłyszałam z ust mej matki. Miałam wtedy 3 lata, a mama była w ciąży z moją młodszą siostrą Isobelle. Potem matka męczyła się tylko rodząc ją, a potem umierając na ospę w połogu. Ojciec po śmierci matki załamał się i nie ożenił się już nigdy. Traktował mnie i moją siostrę jak największe skarby, które mógł mu dać Bóg.
Laird James Alexander Charles Edmonstone Blair-Lamont - mój ukochany ojciec jest bardzo pobożnym człowiekiem. Moje pierwsze wspomnienie z nim to jak opowiadał swojemu wujowi, Thomasowi Spensowi o naszym nazwisku: „Mój prapradziad nazwiskiem Blair, najmłodszy syn Lorda Blair ożenił się z dziedziczką Roberta Lamonta, Eleonor Marie Lamont. Robert zgodził się wydać córkę za syna lorda, pod warunkiem, że ten przyjmie nazwisko Lamont. Ten się zgodził i tak teraz jesteśmy rodziną Blair - Lamont, a uprawiamy ziemie, którą Lamontowie odkupili od klanu Shaw". Ojciec zawsze lubił opowiadać te historię, więc nie był to ostatni raz kiedy ją słyszałam. Matka pochodziła z Setonów i była córką 4. Baroneta Seton. Wniosła ojcu pozycje i posag, ale nie to było dla nich najważniejsze - obydwoje kochali się i to dla nich było jedynym co się liczyło. Matka mdlała ze strachu przed tym, zanim ojciec wyruszył do Beamar na rozpoczęcie rebelii w 1715 roku. Byli świeżo po ślubie i matka nie chciała go stracić.
We wrześniu 1743 roku mijała piętnasta rocznica śmierci matki. Jak co roku ojciec organizował obiad dla nas i służby, która znała matkę. Jednakże teraz coś się zmieniło - pierwszy raz od sześciu lat widziałam dziadka, Gordona Setona. Miał interes do mojego ojca i kazał odprawić wszystkich, bo to sprawa między nimi. Tak więc ja i Isobelle pośpiesznie wyszłyśmy z sali jadalnej i zaczęłyśmy pomagać Pani Hay w ogródku. Widziałam jak tata wygląda zaniepokojony za okno. Przeraziło mnie to. Jednak kiedy ci skończyli rozmawiać zawołali nas do środka i zjedliśmy obiad. Dziad bardzo chwalił dania przygotowane przez Panią Erskrine, zachwalał wygląd mój i mojej siostrzyczki. Tato poinformował nas o tym, że Seton zostanie na noc, a jutro dojadą tu moje kuzynostwo, dzieci wuja Arthura i jego żona, przeurocza Irlandka Elizabeth. Moja babka, Isobelle niestety zmarła przed laty w ten sam sposób co matka, na ospę w połogu.
Rankiem dnia następnego Pani Hay weszła z hukiem do mojego pokoju i zaczęła robić raban.
- Co się dzieje, wojna? - spytałam wtedy będąc zaspana.
-Goście panienko, goście jadą! Będą za godzinę, a panienka jako następczyni Lairda powinna razem z nim powitać swoją rodzinę. - rzekła Pani Hay przygotowując mi suknie.
Lekko podirytowana wstałam, a pani Hay od raz zaczęła mnie ubierać. Po całym tym incydencie zeszłam na dół zjeść posiłek. Nie zdążywszy nawet poprosić o nałożenie Pani Erskrine kazała mi iść, bo moja rodzina, której długo nie widziałam właśnie jedzie i warto by ich przywitać. Na dziedzińcu stał już ojciec z dziadkiem.
Pierwsza podeszła do mnie Elizabeth i przywitała się przytulając mnie do siebie - zawsze, odkąd tylko pamiętam przytulała mnie na powitanie. Następny podszedł do mnie Arthur witając mnie słowami naprawdę ciepłymi jak na człowieka oschłego i zimnego. Przywitawszy się z wujem przyszła pora na moje kuzynostwo - Grahama, Gordona, Elizabeth i małą Margot. Szkoda mi było jeno, że najstarsza ich córka Sheila, moja przyjaciółka miała już męża, dowódcę klanu Menzies, Archibalda. Tęskniłam za nią strasznie - nie widziałam jej od czasu jej zaślubin, czyli od czerwca 1743. Po przywitaniach ojciec zaprosił wszystkich do sali bankietowej, gdzie czekał stół z przygotowanym posiłkiem. Byłam zadowolona, że nic nie zjadłam rano, a zarazem wściekła że Pani Erskrine nic mi nie powiedziała o tak sytym śniadaniu, lecz jednak mogłam się tego domyśleć - Setonowie zawsze przyjeżdżali do nas rankiem, żeby zaoszczędzić na jedzeniu w ich zamku. Tylko nie wiem, czy to przemyśleli - od ich zamku, do naszego mają dystans około 6 godzin - człowiek zgłodnieje w takiej podróży.
Kiedy jadłam swój pierwszy posiłek Gordon i ja spoglądaliśmy na siebie. Gordon - wysoki, postawny, rudowłosy piegus zawsze był moim ulubionym kuzynem. Jak był małym szkrabem zawsze chciał się ze mną bawić pomijając Isobelle lub inne dzieci z naszej familii. Obok niego siedział jego brat, Graham. Mój ojciec był ciekaw wybranki Grahama. Zapytawszy o nią Graham wypowiedział się na jej temat, zaczynając dyskusje z ojcem:
- Wuju, moja wybranka? To najpiękniejsza niewiasta jaką kiedykolwiek ujrzałem...
- Najpiękniejsza powiadasz? A moje córki i twe siostry to nie najpiękniejsze damy? - przerwał mu ojciec.
- Wuju, oj wuju... Źle się wyraziłem, wybacz. Paulette Maria Rosalie de La Rue to najpiękniejsza Francuzka jaką ujrzały me zielone oczy. Paulette, córka paryskiego kupca lekami, Mistrza de La Rue. Aktualnie czekamy na to, aż Madame Paulette przyjedzie do naszej pięknej Szkocji, byśmy mogli wziąć ślub w naszej zamkowej kaplicy. - z zachwyceniem mówił Graham.
- A więc Francuzka, powiadasz? Francuzki to piękne kobiety, moja prababka pochodziła z Francji. Matka zawsze mi powtarzała, że „Dziadek to nawet spał z otwartymi powiekami, byle jak najdłużej popatrzeć na babcię". - odrzekł mu ojciec.
- A ty wuju, kiedy wydasz córki za mąż? - zapytał się Gordon.
- Ja, kiedy wydam córki? Nie wiem. Eleonore i Isobelle potrzebują kogoś, kto sprawi, że one się będą czuć dobrze, tak jak twój brat z Paulette. Wiem jednak jeno tyle, że nie wydam jej za jakiegoś nędznego Anglika, bo Anglik nigdy nie będzie dobrym mężem dla Szkockiej damy. - powiedział ojciec.
Poczułam ulgę, bo bałam się, że ojciec powie coś o jego planach na moje zamążpójście. Bardzo się tego bałam.
- Do Isobelle zaleca się już pewien chłopiec, prawda siostrzyczko? - zapytałam Isobelle, która zaczęła się rumienić.
- Kto to, kochanie? - spytała Elizabeth zaciekawiona tym tematem.
- Nie zaleca się, po prostu utrzymujemy kontakty i pisujemy listy, to po pierwsze. - powiedziała Isobelle.
- No ale któż to kradnie serce mojej małej córeczki? - zapytał się ojciec, lekko zmartwionym głosem.
- To następca lorda Saulton, George Fraser. Wymieniamy listy, to tyle. - stwierdziła.
- Wspaniale! Od razu udzielę ci błogosławieństwa, jeśli będziesz chciała! Fraser i jego syn to dobrzy ludzie, uczciwi, i też jakobici, co bardzo poprawia mi ich status w moich oczach. - orzekł ojciec.
- A do Eleonor może jakiś mężczyzna się zaleca? - spytał wuj Arthur.
- Tak, taki jeden, przeciwnik Jakuba. - odpowiedział roześmiany ojciec.
Wszyscy tam zgromadzeni roześmiali się, włącznie ze mną. Nie chce męża, który nie jest jakobitą. Potrzebuje męża, który będzie walczył o tron dla prawdziwego króla.
Po śniadaniu przeszliśmy do salonu, i zaczęliśmy rozmawiać. Zawsze lubiłam literaturę, a akurat na nią spadł temat. Rozmawialiśmy o wierszach lokalnego barda, który przerabia je potem na piosenki. Ojciec wtedy wyszedł i poprosił Pana Taylor o to, by zwołał barda na wieczór. Przeszliśmy z kuzynostwem do drugiego saloniku, i tam rozmawialiśmy o polityce, znajomościach, i podróżach.
- Ja w ubiegłym roku byłam w Danii u kuzyna ojca - kuzyn ojca jest szkotem, jednakże wyjechał do Danii jako kupiec, a skończył jako pan zamku na jednej z duńskich wysp. Dania jest przepiękna. Pochwale wam się że poznałam tam syna króla, następcę tronu Fryderyka. Christian, syn kuzyna ojca jest przyjacielem zabaw małego księcia. Miałam tam okazje go poznać... - rzekłam.
- Byłem ja we Francji, i w Niderlandach, skąd przypłynąłem do Szkocji. Może nie poznałem przyszłego króla Francji, czy jakiegokolwiek księcia, lecz jednak spotkałem moją Paulette. - odrzekł mi Graham.
Reszta z nich nigdy nie była dalej niż w Edynburgu czy Cork, skąd pochodziła ich matka. Jednak z zaciekawieniem słuchali naszych historii na temat podróżowania.
Elizabeth podsłuchawszy naszą rozmowę przyszła do saloniku i słuchała razem z nami. W pewnym momencie Irlandka spytała mnie, czy byłam w Cork. Odpowiedziałem jej prawdę, że tak, z ojcem w interesach u barona Fermoy. Elizabeth mówiła, że go poznała, i że bardzo sympatyczny z niego człek. Potwierdziłam jej słowa - baron Fermoy był dla mnie, ojca i Isobelle bardzo miły. Ojciec cały czas utrzymywał z nim przyjacielskie stosunki.
Po rozmowach nadszedł czas obiadu, a potem czas zabaw z bardem. Ten śpiewał piosenkę o Irlandii, szkockich dziewczynach i o sassenach'ach - czyli po prostu o Anglikach. Razem z Margot i jej siostrą Elizabeth poszłyśmy przejść się po blankach zamku. Dziewczyny były zachwycone widokiem na wrzosowiska, góry i drzewa. Wszystko zaczynało się robić lekko pomarańczowe, co zachwyciło dziewczyny. W pewnym momencie Elizabeth poprosiła mnie o to, czy mogłabym mówić do niej Lizzy - argumentowała to stwierdzeniem „tak krócej i ładniej". Uszanowałam jej prośbę i od teraz zwracam się do niej Lizzy. W pewnym momencie przeprosiłam Lizzy i Margot i poszłam do swoich komnat. Poprosiłam Panią Hay o pomoc w przygotowaniu się do snu. Kładąc się do łóżka, powiedziałam jej dziękuje i poszłam spać.
CZYTASZ
Eleonor | Chapter one | ZAKOŃCZONE
Historical FictionInspirowana seriami książek "Obca" Diany Gabaldon oraz serialem Outlander powieść umieszczona w czasach XVIII w. Szkocji, która opowiada o młodziutkiej Eleonor, jej rodzinie, jaobickiej rebelii i życiu i skutkach zaraz po niej.