Rozdział 5

99 7 1
                                    

Calum's POV.

  Mamy już piątek. Nowy dzień w szkole. Pierwsza jest fizyka, znienawidzony przeze mnie przedmiot. W sumie tak jak i każdy inny, ale nieważne. Na fizyce siedzę tuż za Melody. Usiadłem za nią, żeby w razie co to ona dostawała uwagi za odwracanie się. Dzisiaj chyba nie zanosi się na to, że się odwróci, bo kątem oka mogę zauważyć, że jej powieki opadają coraz niżej i niżej. Musiała mieć szaloną noc, hahah, nie... ona i szalona noc to raczej zły paring. Niemożliwe, żeby panna nie zapominam o zadaniu domowym chodząca encyklopedia Grey miała kiedykolwiek szaloną noc, poza tymi w moim, Mike'a i Leny towarzystwie oczywiście.

   Nie słucham tej fizyczki.. jest dziwna.. chyba mamy coś pisać, trudno Mel też nie pisze. W sumie ona śpi, ale pomijam. Kurwa, ona śpi na fizyce, Rura zaraz ją zajebie! Muszę coś zrobić bo nie odpuści jej do końca życia. To dopiero druga lekcja, a Melody ma tak zjebane szczęście, że pewnie Rura będzie się na niej mściła do końca życia, kurna, zauważyła ją. Nie wierzę w logikę fizyczki.. myśli, że obudzi ją wzrokiem, bo przestałą dyktować i się na nią gapi.. serio, ona jest idiotyczna. Teraz czas, żebym ja uratował przyjaciółkę, zanim Rura wypali jej skórę wzrokiem. 

   - Melody, kochanie, chcesz naleśniki na śniadanie do łóżka? - powiedziałem próbując udawać jej babcię jak najbardziej przekonująco, i tak, to był najbardziej logiczny pomysł na jaki wpadłem.

   - Tak babciu, z nutellą i bananem poproszę. - powiedziała, uśmiechając się przez sen. Słooodko.

   - Panno Grey! Proszę przestać robić sobie jaja! - Rura zaczęła się wydzierać, wyglądała jakby miała eksplodować. 

   - Co? - Melody nagle się obudziła, wyglądała na przerażoną i zdezorientowaną. To jak obudzić się z krainy marzeń w horrorze.

   - Melody, Hood jest oficjalnie twoja babcią! - krzyknęła dziewczyna której imienia właściwie nawet nie znam, a wszyscy zaczęli śmiać się wniebogłosy.

   - Dosyć tej dziecinady! Skończcie już i odłóżcie te ręce! Melody, ostrzegam cię, nie fikaj, za karę godzinę po lekcjach, może znajdę kogoś kto ci pomoże. - Rura wyglądała jak wściekły goryl, z faktem fryzury pudla, nosem lamy i miną kota srającego na pustyni, ale poza tym to była definitywnie gorylem.

Melody też była na mnie wściekła. Spojrzałem na nią przepraszająco i skuliłem głowę. Ta tylko odwróciła się z dumą i widocznie nie chciała ze mną gadać.

Lekcja się skończyła, a wszyscy wyszli. Melody chyba chciała przede mną uciec, ale ją dogoniłem.

  - Hej! Mel! Jesteś na mnie zła?!

  - Nie idioto.. - tak cholernie mi ulżyło, po czym moja przyjaciółka zaczerpnęła powietrza i dodała - Jestem wkurzona! Chciałam być popularna, a teraz jestem w punkcie wyjścia kurwa znowu i gówno!Znowu jestem pośmiewiskiem.

   - Nie jesteś..

   - Hood, ile jeszcze chcesz się oszukiwać, że ludzie są dobrzy i śmieją się z nami, a nie z nas, co? 

   - Ale kiedy to prawda!

   - Przestań do cholery!

   - Nie wiedziałem, że aż tak ci zależy na popularności. - postanowiłem opanować agresję Mel i ją przeprosić zanim zniszczymy naszą przyjaźń. - Przepraszam kochana. Może wpadniesz dziś ze mną i Leną do Michaela? Zrobimy noc filmową, zamówimy pizzę.. będzie fajnie. Jak kiedyś, oczywiście jeśli będziesz zmęczona pójdziesz spać i w ogóle. To co, o 20? 

   - Czekaj, czekaj. Odnośnie przeprosin, okej, wybaczam, tylko dlatego, że ty to ty, a co do nocki to nie mogę.

   - Ej, teraz to ty czekaj.. czemu? Źle się czujesz?

   - Cal, zrozum, że też mam swoje życie i to, że nie mogę z wami spędzić czasu nie znaczy od razu, że jestem chora.

   - To ja już nic nie rozumiem.. przecież już prawie weekend, nie trzeba się uczyć. Heloł!

   - Calum, kurde, mam też innych znajomych, idę na imprezę.

   - Co? 

   - Nie rozumiem co cię dziwi. Chcę być popularna, idę na imprezę.

   - Dziwi mnie, że idziesz na imprezę, dobra, o której mamy po ciebie być?

   - Nie idę do Clifforda.

   - Wiem, idziemy na imprezę. - odpowiedziałem puszczając oczko. - Będzie super!

   - Nie idzieMY, tylko IDĘ. 

   - Jak to?! Nie weźmiesz nas?

   - Sory, tylko popularni. - powiedziała i odwróciła się na pięcie.

   - Zaczekaj! - krzyknąłem łapiąc ją za ramiona, zrobiło mi się naprawdę przykro, miałem ochotę płakać lub komuś przywalić. Patrzyłem się pustym wzrokiem w oczy Mel, szukając wyjaśnienia jej zachowania i odpowiedzi na pytanie: co ta Melody zrobiła z moją przyjaciółką?! Grey niestety nie zrozumiałą o co mi chodzi i obojętnie czekała aż ją puszczę. Wtedy podszedł do nas jakiś blondyn.

   - Hej! Puść tą dziewczynę! - krzyknął do mnie. Co ten pedał sobie wyobraża?!

   - Nie mieszaj się!

   - Puść ją zboczeńcu.

   - To nie twoja własność tylko moja przyjaciółka kretynie!!

   - DOŚĆ! - Mel nie wytrzymała naszej kłótni i uciekła. No tak, mogłem się tego spodziewać.

   - Ej, blondas, za kogo się masz, że przeszkadzasz ludziom w rozmowie, co ?!

~*~

Melody's POV.

   Co za chore dzieci.. czy oni się o mnie bili?! Boże, jaka masakra. I tak, zapomniałam że dziś impreza i jestem cholernie niewyspana. Och, chyba przyszedł esemes. Chwila.. czy to moje zdjęcia?! Ja z przedszkola, ja z aparatem ortodontycznym, ja w kałuży błota parę dni temu, ja za barem obsługująca klientów. Kto i po co wysłał mi te obciachowe zdjęcia? Babcia, Lola?

O kurwa, nie tylko mi, a całej szkole.. o co chodzi? Myślałam, że Hood będzie jedynym powodem mojego dzisiejszego zażenowania. Następny SMS... od tego samego numeru, teraz chyba tylko do mnie... Powodzenia na imprezie u Hemmingsa, ofiaro.

CO?!

Po pierwsze, dlaczego nikt mi nie powiedział, że impreza jest u niego, a po drugie - co to za pojebany żart?!

~*~

   Na korytarzu wszyscy się ze mnie śmiali i byłam totalnie sama. Dlaczego.. nawet Victoria mnie omijała. O co chodzi? Byłam bliska płaczu. Dobrze, że jestem już w domu. Myślę, że ktokolwiek to zrobił musi nie lubić Luke'a i zdecydowanie nie chce żebym poszła na imprezę i była popularna. 

   - No jasne! - krzyknęłam uderzając się w czoło. - To Calum!

  Kurde, pseudo przyjaciel który chce mieć mnie na wyłączność. O nie, Cal, nigdy więcej nie dam się tak łatwo przeprosić. Teraz chyba się trochę prześpię, potem wybiorę ciuchy, ogarnę się i pójdę na imprezę. Śmiech tych ludzi na pewno był przejściowy i nie śmiał się nikt popularny, czyli jestem bezpieczna. Będzie dobrze, nie jestem łatwym przeciwnikiem, Cal. Myślałam, że tyle lat przyjaźni coś da, ale jak widać się pomyliłam.

World Of Liars || l.h. fanfctionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz