Rozdział 7

85 6 0
                                    

Melody's POV

   Zaczął składać na mojej szyi mokre pocałunki. Był coraz bliżej ust. Chciałam się sprzeciwić, ale nie mogłam. Właściwie nigdy nie czułam czegoś takiego, sprawiał, że jednocześnie go nienawidziłam i pragnęłam.

Nagle usłyszałam kroki. Jakby ktoś wchodził po schodach, Luke nie zwracał na to uwagi. Klamka się poruszyła, a do pokoju weszła... kompletnie nieznana mi osoba. Luke nagle oderwał się ode mnie. Nastała krępująca cisza. Chłopak patrzył prosto w oczy dziewczyny, która znalazła się w pokoju. Tylko ja byłam cała czerwona i zestresowana zaistniałą sytuacją. Dziewczyna wyglądała jakby chciała zabić chłopaka wzrokiem, z kolei nic a nic nie szło wyczytać z reakcji Luke'a. Nagle chłopak wstał i zbliżył się do niej.

   - Co masz na swoją obronę? - wyszeptała przez zęby. Wyglądała jakby zaraz miała go opluć jadem.

   - Charlotte, ja... - zaczął chłopak i podrapał się po głowie.

   - To ona jest tą piękną, mądrą i słodką dziewczyną w której jesteś beznadziejnie zakochany? - wykrzyczała wskazując na mnie palcem, ale mi wydawało się że jej palec przerodził się w pistolet, który zaraz miał mnie zabić.

   - Wiesz, że to było o tobie. - powiedział chłopak i zaśmiał się panicznie.

   - Eeee... czy... dowiem się o co chodzi? -zdecydowałam się odezwać, żeby wiedzieć chociaż za co mam umrzeć.

   - NIE! - wykrzyczała Charlotte.

   - Uspokój się Charli! Nie widzisz, że narażasz ją na szok? - powiedział Hemmings za co odwdzięczyłam mu się niemym 'dziękuję'.

   - Ohoho, teraz to stajesz po JEJ stronie? Jasmine* mówiła mi, że przelatujesz każdego dnia inną, ale myślałam, że wybierasz chociaż jakieś popularne laski z mojego klubu.

   - Ona jest w klubie. - powiedział próbując (chyba) mnie bronić.

   - Ah, no tak, to ta słodzinka o której mówiła Vicky?

   - Nie wiem co "Vicky" ci mówiła, ale tak, ona jest w twoim klubie.

   - Chodzi o klub twoich miłośniczek, Hemmings? I kim w ogóle jest ta dziewczyna? - powiedziałam powstrzymując łzy. Za dużo wrażeń na dziś.

   - Tak, Melody. A ta dziewczyna... to moja dziewczyna...

   - Jeszcze trochę i była dziewczyna, słońce. - powiedziała Charlotte i wyszła.

   - Melody... chyba na ciebie też już pora. Mogę cię odwieźć jeśli chcesz.

   - Nie, dzięki Luke, łaski bez. Pozwolisz, że ciuchy oddam ci jutro. - powiedziałam i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Założyłam moje trampki i wyszłam. Zamówiłam taksówkę.

   Jak on mógł mnie podrywać mając dziewczynę? Nie wspominając o tym, że to najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Chwila, on wcale mnie nie podrywa tylko się mną bawi. Mną i moimi uczuciami... Nagle moja taksówka podjechała, mogłam na chwilę oderwać się od moich dziwnych myśli o wydarzeniach dzisiejszego dnia.

~*~

Luke's POV

   Weekend minął zadziwiająco szybko. Cholera, zawsze mija szybko, ale teraz do już przesadził. A może to i dobrze. Nie miałem przynajmniej za dużo czasu na myślenie o Melody. Pierwszą mam chemię. Och, jak miło się składa, że mam tą lekcję z Grey. Musze jej wszystko wyjaśnić. Zmierzałem w stronę sali. Nigdzie jednak nie zastałem dziewczyny. Stanąłem więc pod ścianą i czekałem na jej przyjście. Chciałem posłuchać muzyki, jednak nieoczekiwanie usłyszałem, że dziewczyny wokół mnie rozmawiają o czymś 'interesującym'. "Tak, chodzi tu do szkoły, ale idiotka. Hahahaha, zasnąć w stawie, na imprezie! A potem jeszcze stracić po pijaku dziewictwo z kapitanem naszego liceum! Hahaha!" Po usłyszeniu tych słów wiedziałem już, że mówią o Melody. Spiorunowałem je wzrokiem, wyglądały żałośnie. Widocznie żadna mnie wcześniej nie zauważyła. Jedna z nich, najwidoczniej najodważniejsza, podeszła do mnie i zaczęła wypytywać o Grey. Nie odpowiadałem. Nagle jednak mnie oświeciło.

World Of Liars || l.h. fanfctionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz