Rozdział 11

88 9 0
                                    

Melody's POV

Obudziłam się, ale głowa bolała mnie niemiłosiernie. Przetarłam oczy i spojrzałam na godzinę. 12:06... trochę mi się spało... chwila, czy jest sobota?! Czy ja nie poszłam do szkoły?! No nie! Chciałam się podnieść i gnać do szkoły, ale coś mnie zatrzymało. Ręka... ręka... przecież nie moja ręka! Pisnęłam, a spod kołdry wyłonił się Luke bez koszulki.

   - Co ty... - przeszkodził mi.

   - Byłaś świetna skarbie. - powiedział i chciał pocałować mnie w policzek. Zdałam sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie. Otuliłam się kocem i siedziałam tak całą czerwona.

   - Czy my... - zaczęłam. - Czy my.. to.. robiliśmy?

   - Och, więc nie pamiętasz nic?

   - Luke, do cholery! Odpowiedz mi!

   - Nie, chociaż bardzo nalegałaś. Zdjęłaś z siebie prawie wszystko. Powstrzymałem cię przed dalszymi krokami.. w nocy oddałem ci moją koszulkę, ale widzę, że nie skorzystałaś.

   - Jak dobrze. - powiedziałam i odetchnęłam.

   - Wiedziałem, że gdybym się zgodził to byś żałowała.

   - Dobrze zrobiłeś, Lukey, dzięki. - powiedziałam i tym razem to ja dałam mu buziaka w policzek. Wyglądał na przybitego. - Babci pewnie nie ma... możesz spokojnie zejść na dół, zrobić sobie kawy czy cokolwiek... ja muszę... musze najpierw wziąć prysznic. - powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienki łapiąc się za głowę. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam co najmniej fatalnie. Drzwi od łazienki lekko się rozchyliły. Podskoczyłam z przerażenia.

   - Luke? - zapytałam, ale nikt się nie odezwał. - Luke? Nie rób sobie ze mnie żartów! - to pewnie tylko wiatr. Uspokajałam się w myślach i już chciałam wyjść, gdy nagle drzwi zatrzasnęły się przed moim nosem. Krzyknęłam przerażona i zawołałam Hemmingsa. Chłopak nie przychodził. Oparłam się o ścianę i próbowałam uspokoić oddech. Usłyszałam sygnał smsa, który niesamowicie mnie wystraszył. To Michael... Przyjdziesz dziś do mnie? Musimy porozmawiać. "Jasne" - wystukałam na klawiaturze. Usłyszałam, że ktoś szarpie się z drzwiami. Narzuciłam na siebie koszulę którą znalazłam na pralce.

   - Luke? Powiedz, że to ty, proszę. - powiedziałam zrezygnowana i opadłam na ziemię.

   - Melody, księżniczko, to ja. - powiedział znajomy mi głos. - Jednak masz ochotę na wspólny prysznic?

   - O Boże, Luke, jak dobrze że jesteś. - powiedziałam dotykając drzwi i ignorując jego zaczepkę. - Jak dobrze, że to ty. Możesz mi pomóc?

   - Tak, ale... nie mogę otworzyć tych drzwi. Dasz radę od środka?

   - Nie - powiedziałam siłując się z drzwiami.

   - Czekaj. Odsuń się od nich. - powiedział, a ja wykonałam jego polecenie. - Już?

   - Tak.

   - Uważaj. - powiedział i uderzył w drzwi z całej siły. Nic się nie stało. - Jak ty to zrobiłaś?!

   - To nie ja... myślałam, że to ty. Drzwi się odchyliły, a potem.. potem ktoś je zatrzasnął.

   - Mel, okno jest otwarte.

   - Przecież nie było! - krzyczałam rozhisteryzowana.

   - Ale jest. Czekaj, zaraz cię wydostanę. - powiedział stanowczo i zaczął znowu kombinować, jak nie siłą to jakimiś pilnikami. Tak zleciało nam pół godziny. Ostatnie uderzenie ze strony chłopaka. Drzwi opadły ciężko, łamiąc kafelki, a szyba w drzwiach rozprysła się w drobny mak. Nie zważałam na to i przebiegłam po szkle, rzucając się na szyję Luke'a.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 07, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

World Of Liars || l.h. fanfctionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz