Książę wyszedł z jadalni, idąc do swojej komnaty. Miał bardzo dobry chumor, wiedząc że dzisiaj do jego siostry przychodzi jej chyba chłopak. Blądyn był wyższy od niego, miał ciemniejszą, jakby opaloną karnację, przepiękne szmaragdowe oczy, subtelnie miękkie włosy i policzki na których widniały piegi. Brunet mógł powiedzieć tylko tyle... Hot.
Wszedł do swojego pokoju i zatrzymał się w półkroku, widząc Clay'a oglądającego wystrój pomieszczenia. Nagle jednak zwrócił uwagę na Brytyjczyka stojącego w przejściu, przez co na jego twarzy pojawił się uśmieszek.- Hej - powiedział I podszedł bliżej chłopaka, który wszedł w głąb komnaty, zamykając za sobą ogromne drzwi, wykonane z ciemnego dębu. George zarumienił się, przełykając ciężko ślinę. Ten nagle ukłonił się i ucałował dłoń księcia.
- H-hej - powiedział lekko drżącym głosem, czując jak po jego ciele przechodzi przyjemny dreszczyk. Zmienił swój wyraz twarzy w uśmiech, łapiąc kontakt wzrokowy z chłopakiem.
Podszedł bliżej piegusa, powoli zarzucając swoje ręce na jego kark. Dalej patrząc w jego oczy podgryzł widocznie dolną wargę, a swój wzrok zniżył na subtelne usta drugiego. Po chwili bez dłuższego zastanawiania się, wpił się w jego usta całując namiętnie. O dziwo blondyn nie odepchnął niższego I chętnie odwzajemniał pocałunek. Umiejscowił swoje dłonie na biodrach Georg'a, masując je delikatnie, coraz bardziej pogłębiając pocałunek. Brunet wplątał dłonie w puszyste włosy wyższego, ciągnąc je na końcach. Ten za to przycisnął do siebie biodra Brytyjczyka w odpowiedzi dostając pomruk zadowolenia. Oboje czuli jak pomału brakuje im powietrza, a serce waliło im nie miłosiernie. Po chwili odkleili się od siebie, dysząc przez zabrane powietrze.
- P-przepraszam, nie powinienem - zająkał się Geroge, spuszczając lekko głowę w dół.
- Niby czemu? Nam obu to się podobało - odpowiedział nie rozumiejąc wypowiedzi, zaczął powoli głaskać jego plecy.
- Przecież jesteś z moją siostrą - wymamrotał zazdrosny i jednocześnie smutny z tego powodu, tak bardzo chciał aby blondyn zauważył co tak na prawdę do niego czuję.
- Kto niby tak powiedział? - zapytał zdziwiony I podniusł bruneta za uda, na co ten pisknął cicho z zaskoczenia, następnie że strachu oplatając go swoimi nogami.
- Ona - odparł I oparł głowę o ramię drugiego, zaczynając się bawić blond włosami, w które dalej miał wplątane palce.
- Co za bzdura - parsknął śmiechem - Oh Gogy, nie kocham jej... Tylko ciebie - wyszeptał do jego ucha po tym je lekko podgryzając. Brunet spalił buraka i chcąc ukryć rumieńce wtulił twarz w zagłębienie szyi chłopaka.
- Tylko, ja nie mogę być z chłopakiem - nagle posmutniał.
- A niby kto się ma o tym dowiedzieć? - zapytał, na co brunet w tym momencie zamilkł. Zszedł z chłopaka I podszedł do swojej biblioteczki, którą popchnął. Za nią znajdowało się tajemne przejśćie o którym wiedział chyba tylko George.
- Chodź za mną i zamknij po tym wejście - powiedział I wszedł w głąb korytarza. Clay wszedł powoli do tunelu, zamykając za sobą regał z biblioteczkami, następnie udając się za brunetem, który w swojej lewej dłoni trzymał zapaloną świeczkę.
- Gdzie idziemy? - zapytał zdziwiony piegus, oglądając się za siebie.
- Przejście do różnych pomieszczeń, idziemy na poddasze.
- Czemu akurat tam? I czemu tym tunelem?
- Straże jakby mogli to by za mną wchodzi nawet do pokoju i toalety, na poddaszu zawsze nikogo nie ma, a że tylko ja tam jestem, zdążyłem już trochę urządzić - odpowiedział I po chwili uchylił drzwiczki, które odsłoniły pięknie urządzone pomieszczenie. Brunet zdmuchnął ogień ze świeczki i tą odstawił na stoliczek stojący od razu obok wejścia. Gdy blondyn wszedł za nim, zamknął drzwiczki i podszedł do niego, brunet ponownie zarzucił ręce na jego kark. Ten uśmiechnął się zadziornie, podnosząc jedną brew do góry.