*W tym one-shot'cie George i Dre mają 14 lat*
Pov. George
Po raz pierwszy poszedłem z chłopakami na miasto. A to wszystko przez Clayton'a, który podobał mi się od dłuższego czasu. Podszedł do mnie z uroczym uśmiechem w szkole i nie mogłem po prostu odmówić. Szczerze, bałem sie tego, co sie może stać. Nie byłem typem osoby, która integruje sie w dużych grupach, a szczególnie nie z chłopakami z klasy. Raczej się nie odzywałem lub śmiałem cicho z żartów, a w restauracji przysłuchiwałem się ich rozmową. Siedziałem jak myszka pod miotłą. Zdarzało sie nawet, że Clay do mnie zagadał, co było miłe z jego strony.
- To co chłopaki? Do kogo? - zapytał jeden z grupy, kiedy wyszliśmy wszyscy z budynku. Spojrzałem na niego zdezorientowany, a potem na blondyna u mojego boku.
- Do mnie. W końcu mam wolną chatę - odpowiedział Max, na co reszta spojrzała sie na niego, jakby nie mogli mu uwierzyć - Nie kłamię! - dodaje, a potem kierujemy sie w stronę domu chłopaka w okularach.
- Ktoś znalazł coś ciekawego? - zapytał jeden.
- Ja znalazłem. Boże, babka wygląda tak dobrze i w dodatku ma takie zajebiste stringi - z tego co słyszałem, mogłem ustalić, że będziemy oglądać pornografię. Chciałem zrezygnować i pójść już do siebie, jednak piegus obiecał mi odprowadzenie mnie do domu. Nawet nie wiem w jakiej części miasta się znajduję. Nie zniosę tego, jak zaczną sobie zwalać. Co ja mam zrobić.
- Clay - mówię nieśmiało, ciągnąc lekko za rękaw od jego bluzy, kiedy na mnie spojrzał, posłał mi uśmieszek. Zatrzymuję sie momentalnie, aby ci nas nie usłyszeli - B-bo n-nie wiem czy dam radę - przyznaję, zaraz powracając do spokojnego chodu, z blondynem przy swoim boku.
- O co chodzi? - zapytał zdezorientowany.
- No, będziecie sobie..- nie dokończyłem, czując rumieńce wkraczające na moje poliki. Zawstydzony odwróciłem od niego wzrok.
- E- Wiesz, zawszę możemy zrezygnować. Odprowadzić cię do domu? - zapytał z troską w głosie, na co się uśmiechnąłem.
- Nie trzeba. Tylko obawiam się, że mogę się podniecić przez coś innego...
- Jesteś..?
- Tak - przerwałem mu przez stres.
- Nie martw się, ja też, ale na szczęście o tym nie wiedzą - posłał mi w jakimś stopniu pocieszający uśmieszek. Potem objął lekko moją talię, aby mnie przytulić na chwilę. Zacząłem się czuć strasznie dziwnie, ponieważ blondyn po tym nie odzywał się do mnie I przyśpieszył, aby dogonić resztę. A co jak powiedział to tylko dlatego, aby uśpić moją czujność? Jak to wszystko to kłamstwo i robi mi ślepą nadzieję?
Wpatrzony w chodnik, nie zauważyłem nagle, jak ten znowu do mnie podchodzi. Przypadkowo wpadam na niego, cicho przepraszając. Momentalnie złapaliśmy kontakt wzrokowy, jego tęczówki były rozweselone i takie... przepiękne.
- Pójdziemy do mnie. Wytłumaczyłem chłopakom, że muszę już wracać i idziesz ze mną - powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy i obejmując mnie znowu w talii zmierzyliśmy w przeciwną stronę. Odwzajemniłem uśmiech dość zdezorientowany. On serio mnie teraz dotykał... Obejmował w talii i szedł blisko mnie.
- - - - -
Kiedy Clay otworzył drzwi jego domu, który na szczęście był pusty, ten wepchnął mnie prawie do niego i przygwoździł do ściany. Momentalnie złapałem powietrze i przymknąłem oczy, na trzask drzwiami. Czuję dłonie na swojej sylwetce, a potem usta chłopaka, które zamknęły nas w pocałunku. Mruczę na to zaskoczony, podnosząc powieki w szoku.